Format jest prosty i jednocześnie zaskakujący. W każdym odcinku do walki staje chiński samochód – a przeciwników ma co najmniej kilku. Najpierw auto w tej samej cenie, potem model w podobnej klasie i wyposażeniu, a na końcu nawet rywal z rynku wtórnego. Kilka starć, kilka kontekstów, kilka punktów odniesienia. To nie jest recenzja zza kierownicy – to pojedynek, w którym liczą się fakty, emocje i widowiskowa forma.
Wybór tematu też nie jest przypadkowy. Chińskie marki coraz śmielej wchodzą na polski rynek. Ceny kuszą, wyposażenie robi wrażenie, a reklamy obiecują złote góry. Ale czy to naprawdę alternatywa dla uznanych producentów? „Moto Kombat” nie zawsze daje proste odpowiedzi – zamiast tego dostarcza testy, pozwalające widzom samodzielnie wyciągnąć wnioski.
Dwaj prowadzący, dwa temperamenty
Na ekranie spotykają się dwie charyzmatyczne postacie: Sebastian „Kickster” Kraszewski – twórca internetowy znany z ciętego języka, i Łukasz Bąk – dziennikarz motoryzacyjny z doświadczeniem prasowym, współtwórca „Caroserii”. Razem tworzą duet, który potrafi się sprzeczać, przekomarzać, żartować i jednocześnie prezentować solidne fakty. Ta mieszanka sprawia, że program nie wpada ani w przesadną powagę, ani w czystą komedię. To telewizja z charakterem, która nie boi się mówić wprost.
Czy ktoś jeszcze potrzebuje telewizyjnych programów motoryzacyjnych, skoro testów w Internecie są tysiące? Właśnie „Moto Kombat” pokazuje, że tak. Internet ma spontaniczność i szybkość, ale to telewizja potrafi zbudować prawdziwy rozmach realizacyjny. Zdjęcia kręcone na zamkniętym torze, kilka kamer pracujących równocześnie, drony, ujęcia car-to-car – wszystko po to, by widz dostał widowisko, jakiego nie da się odtworzyć w warunkach garażowej produkcji. To nie są trzy ujęcia z GoPro i szybki montaż. To pełnoprawne pojedynki, w których dramaturgia budowana jest równie mocno, co argumenty.
Za kulisami pojedynku OMODY 9
Miałem okazję zajrzeć na plan jednego z odcinków, w którym do starcia stanęła OMODA 9 Super Hybrid. Jej przeciwnicy? Nie byle kto – m.in. Range Rover V generacji, najnowsze Mitsubishi Outlander PHEV i elektryczne Volvo EX90. Brzmi jak absurdalne zestawienie? Właśnie o to chodzi: sprawdzić, czy chiński debiutant ma w ogóle cokolwiek do powiedzenia przy tak mocnej konkurencji.
Na torze oglądałem, jak samochody mierzyły się w różnych konkurencjach. Najpierw sprint 0–140 km/h – tu liczy się nie tylko dynamika, ale i to, jak auto oddaje moc w dłuższym przyspieszeniu. Później wykrzyż, czyli próba sprawdzająca, jak auto radzi sobie w ekstremalnym wychyleniu osi – chińskie SUV-y zwykle są postrzegane jako miejskie crossovery, więc to prawdziwy test charakteru. Na koniec widowiskowy slalom między pachołkami – próba refleksu, zawieszenia i pewności prowadzenia.
Przyznam, że oglądanie tego na żywo robiło ogromne wrażenie. Kilka kamer, drony nad torem, prowadzący dogadujący się przez krótkofalówki – to zupełnie inna skala niż to, co znamy z internetowych testów. I choć nie zdradzę wyników, mogę powiedzieć jedno: to nie jest program, który ktokolwiek określi mianem „ustawki”. Tu wszystko dzieje się naprawdę.
Telewizja z pazurem
„Moto Kombat” to nie tylko nowy format – to też sygnał, że TVN Turbo idzie w stronę bardziej charakternych, męskich narracji. Jest merytoryka, jest wiedza, ale podana w formie, która miejscami bywa kontrowersyjna, ale zawsze pozostaje wciągająca. To program, w którym auta nie tylko się testuje – tu się je stawia do walki, a widz dostaje czystą esencję motoryzacyjnych emocji.
Nowością sezonu jest „Moto Kombat”, ale jesienna ramówka TVN Turbo na tym się nie kończy. Wracają też uwielbiane przez widzów evergreeny, które dostaną świeże odcinki. Dzięki temu każdy fan motoryzacji znajdzie coś dla siebie – od nowości, które podgrzewają atmosferę, po sprawdzone formaty, które od lat przyciągają przed ekrany.
Telewizyjny gamechanger
„Moto Kombat” to program, który można opisać jednym zdaniem: tak zrealizowanych pojedynków jeszcze w polskiej telewizji nie było. Chińskie auta kontra europejscy (i nie tylko) giganci, widowiskowe próby na torze, duet prowadzących, który nie gryzie się w język, i rozmach, którego nie da się skopiować w Internecie. TVN Turbo udowadnia, że ma jeszcze sporo do pokazania – i że potrafi „dać do pieca”, gdy konkurencja zdążyła się już przyzwyczaić do własnych formatów.
Dla widza oznacza to jedno: jesień 2025 w TVN Turbo będzie sezonem, którego nie można przegapić. „Moto Kombat” rusza już 5 października o godzinie 15:00!