Komentarz eksperta po GP Włoch: Przewaga technologiczna Red Bulla ewidentna

Monzę chciałoby się zawsze podsumowywać jednym zdaniem: Incredibili tifosi w akcji - pisze o GP Włoch nasz ekspert, były kierowca wyścigowy Jarosław Wierczuk.

 Redakcja
Redakcja

Tifosi nie zawiedli, ale to na pewno nie był scenariusz na który liczyli i to zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Ta presja, ewidentna świadomość wagi wrześniowego Grand Prix dla Ferrari była już widoczna w trakcie kwalifikacji. Pozwolę sobie tu na drobną krytykę kierowcy, który z całą pewnością jest wyjątkowy i to na przestrzeni wielu lat, ale pewien schemat mam wrażenie się powtarza. Mam na myśli właśnie momenty wyjątkowo dużej presji, w których Fernando Alonso często pozwala sobie na mało dyplomatyczną krytykę jakby próbując zrzucić ciężar rozwoju sytuacji na drugą stronę. Czy to krytyka zespołu dotycząca zbyt wolnego tempa rozwoju czy, tak jak właśnie podczas sobotnich kwalifikacji mało pochlebne wypowiedzi pod kątem Felipe Massy są niezbitym dowodem presji oraz świadomości, iż ten upragniony rezultat przy aktualnej formie jest po prostu nierealny. To trochę zapędy dyktatorskie, ale wydaje mi się, że Schumacher na tym polu jednak miał pewną przewagę będąc w stanie pogodzić dążenie do podporządkowania sobie zespołu z również ważną dyplomacją. Massa nie jest bowiem, pomimo ewidentnej zespołowej hierarchii tylko narzędziem mającym pomóc Hiszpanowi w osiągnięciu lepszego czasu w kwalifikacjach poprzez utrzymywanie na prostej odpowiedniego dystansu i publicznie ujawniony taki kontekst automatycznie naraża Fernando Alonso na nieprzychylność.

Red Bull natomiast z roli wyłaniającego się faworyta przeszedł do zespołu wyraźnie dominującego. Przewaga technologiczna jest ewidentna, zresztą tak samo było przecież w Belgii. Ta zmiana w stosunku do tego co działo się dwa, trzy wyścigi wstecz jest naprawdę imponująca tym bardziej, że Spa i Monza mocno się od siebie różnią pod względem wymogów sprzętowych. W tej sytuacji dość nietypowa jest konsekwentna retoryka przedstawicieli Red Bulla podkreślająca zdziwienie z łatwości osiąganych rezultatów, zarówno w Spa jak i na Monzie. Dużą zagadką jest oczywiście tempo przygotowań do zupełnie nowych wymogów przyszłorocznych, a więc ciężar pracy zespołów, to czy priorytetem jest polepszanie tegorocznej konstrukcji, czy rozwój projektu 2014. Jeżeli końcówka tegorocznego sezonu potwierdzi dalszą dominację Red Bulla, a na dodatek początek przyszłego sezonu będzie również przebiegał pod dyktando Vettela to oznacza, że żaden z zespołów nie jest w stanie poważnie zakłócić spokoju tego zespołu.

Monza to kolejny tor o długiej tradycji, ale również bardzo ukierunkowanej charakterystyce. Ze względu na przeważające proste poprzecinane szykanami preferowany jest wyjątkowo mały docisk aerodynamiczny. Mimo raczej prostego układu zakrętów bardzo dobry kierowca również na Monzy jest w stanie urwać cenne ułamki sekund. Uzyskanie optymalnego czasu przy takim ustawieniu skrzydeł nie jest bowiem czymś oczywistym i tą walkę z samochodem często na Monzie widać.

Wyścig był całkowitą powtórką ze Spa i kolejnym podkreśleniem wyższości technicznej Red Bulla. Ten wyraźny schemat został jedynie zakłócony przez rewelacyjną jazdę Alonso. W przypadku Ferrari czuć tą wyjątkowość i mobilizację związaną ze startem w domowym Grand Prix, ale widać również aktualny brak konkurencyjności w stosunku do Red Bulla. Od momentu awansu Fernando Alonso na drugą pozycję Vettel bez najmniejszych problemów kontroluje swoją przewagę stopniowo zwiększając ją do około 10 sekund. Były co prawda momenty, w których ta przewaga topniała, ale to przede wszystkim zasługa bardzo konsekwentnej jazdy Hiszpana na limicie sprzętu i to właśnie temu zawdzięcza on ewidentny sukces jakim jest utrzymanie drugiej pozycji pomimo ataków Webbera i startu z piątej pozycji. Ta pozycja startowa jest bardziej realnym odzwierciedleniem aktualnej formy Ferrari, a wynik Alonso podkreśla, że pomimo różnych kontrowersji Ferrari powinno być zadowolone ze współpracy z Hiszpanem. Dużo mówiące były czasy uzyskiwane przez Vettela zaraz po zmianie opon, czyli już na twardym ogumieniu. Był średnio o sekundę szybszy od prowadzącego w tym momencie Alonso, który dopiero zamierzał zjechać do boksów. Podobnie jak w Spa prawie natychmiast został upomniany przez zespół, aby nie przesadzał z tempem. Ten moment odkrywa trochę aktualną różnicę w szybkości między Red Bullem, a resztą stawki.

Co do tak ważnej, a często decydującej taktyki Monza była kolejnym wyścigiem z rzędu o bardzo wyrównanej stawce pod tym względem, a strategiczny chaos początku sezonu wydaje się z dzisiejszej perspektywy należeć do innej ery. Cała czołówka startowała na bardziej miękkiej z dostępnych mieszanek i zmieniała opony tuż przed połową wyścigu. Tym razem przeważała więc strategia jednego postoju w boksach. To również jest uzasadnione charakterystyką toru, czyli z jednej strony bardzo dużą prędkością na prostej, a z drugiej prędkością średnią na przestrzeni całego okrążenia. Przejazd przez boksy oznacza więc wyraźnie większą stratę niż na innych obiektach.

Po wyścigu w parku Monza cykl Formuły 1 żegna Europę koncentrując od teraz zdecydowaną większość sił na przygotowaniach przyszłorocznych. No i oczywiście na kontraktach z kierowcami. Sezon 2014 to przełom, to największa zmiana w regulaminie co najmniej na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Przy tak niecodziennych zmianach pewne jest jedno, że żaden zespół nie wie czego się spodziewać. To jest jednak skuteczny lek na monotonię w Formule 1 i z całą pewnością wiele osób widzi w nim szansę na zakończenie kilkuletniej dominacji Red Bulla, który oczywiście zrobi wszystko, aby te nadzieje okazały się płonne, a możliwości ku temu są znaczne.

Zmiany regulaminowe są znane od dawna, przeciąga się natomiast decyzja w sprawie wyboru przyszłorocznego dostawcy opon. Jest to dość typowy element stylu negocjacji w wydaniu Ecclestona, który nie przejmuje się presją czasową i będzie czekał tak długo, aż dopnie swego, czyli przedłuży kontrakt z Pirelli. Tym bardziej, że ma w ręku mocne karty. Tak jak pisałem wiele tygodni temu, kiedy takie rewelacje brzmiały dość oryginalnie stroną sporną jest w tym wypadku FIA ze swoim szefem Jeanem Todtem dążącym do wprowadzenia firmy Michelin. Właśnie z tego względu wszyscy czekają na opóźniające się stanowisko FIA, choćby miało ono być tylko formalnym wymogiem. Jednak zdając sobie sprawę ze swoich ograniczonych możliwości Todtowi pozostaje co najwyżej gra na zwłokę.

***
Jarosław Wierczuk, były kierowca wyścigowy, a obecnie szef Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.
Profil Fundacji na FB: facebook.com/FundacjaWRP
Strona Fundacji: fundacjawrp.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×