Karambol w Grand Prix Makau (wideo)

Do groźnego karambolu doszło w trakcie wyścigu Grand Prix Makau. Uczestniczyło w nim aż dwanaście samochodów. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
wyścig samochodowy Materiały prasowe / wyścig samochodowy
Do karambolu doszło już na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Makau. Daniel Juncadella popełnił błąd i uderzył w bariery w zakręcie "Police", przez co zablokował trasę przejazdu. Jadący za nim kierowcy nie mieli czasu na reakcję i kolejno wjeżdżali w siebie. W ten sposób z rywalizacji odpadła połowa stawki.

- Nie pamiętam, abym w mojej karierze uczestniczył w takim wypadku, gdzie rozbija się dwunastu kierowców. Jednak w tym zakręcie, na pierwszym okrążeniu, z tak szerokimi samochodami, trudno tego uniknąć - powiedział Lucas Di Grassi, który był jednym z poszkodowanych kierowców.

Brazylijczyk, mistrz świata Formuły E oraz były kierowca F1, nie wini kolegów za karambol. - Sam nic nie widziałem. Wyjechałem z wcześniejszego zakrętu, byłem zaraz za Markusem Pommerem i uderzyłem w niego. Potem Marco Wittmann trafił we mnie i poszedł efekt domina. Nie mogłem nic zrobić. Wylądowałem na dachu samochodu Marco. Żeby się wydostać z tego karambolu, musiałem wpierw zeskoczyć na pojazd Wittmana, a dopiero potem szukać ziemi - dodał.

Uliczny wyścig o Grand Prix Makau uznawany jest za jeden z najtrudniejszych na świecie. - To jest Makau. Ryzyko w tym wyścigu jest od startu i z czasem zaczyna rosnąć. W takiej sytuacji, nawet jak ty zachowujesz ostrożność, to nie unikniesz wypadku. Trudno to kontrolować, to kwestia szczęścia - podsumował di Grassi.



Czy można zwiększyć bezpieczeństwo w wyścigach ulicznych takich jak Grand Prix Makau?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×