- To miałoby sens - powiedział nam Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research, komentując słowa Daniela Obajtka o możliwym posiadaniu własnego zespołu w Formule 1 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Wymagałoby to znacznie większych środków od tych, jakie Orlen zainwestował w F1 do tej pory. Przypomnijmy, że umowy z Williamsem i Alfą Romeo opiewają na ok. 10 mln euro.
Nawet jeśli wiele osób może uznać słowa Obajtka za mrzonkę, to jednak w F1 co chwilę dochodzi do zmian właścicielskich. Właściciele mniejszych ekip nudzą się F1 albo też mają dość dokładania pieniędzy do tego biznesu, co tworzy różnego rodzaju okazje. Po raz ostatni taką mieliśmy w połowie 2018 roku, gdy Lawrence Stroll przejął upadające Force India.
Kogo można kupić?
Zakładanie nowego zespołu jest pozbawione sensu i mogłoby się zakończyć tragicznie dla inwestora. Budowa fabryki od zera, zdobycie know-how oraz zatrudnienie ludzi pochłonęłoby ogromne środki. Do tego zarządzanie zespołem w kompletnie nowym środowisku wymagałoby stworzenia odpowiednich procesów, a to kosztuje czas i pieniądze. Efekt? Taki nowo powstały zespół byłby skazany na porażkę.
ZOBACZ WIDEO: Lukas Podolski zagra w Górniku Zabrze?! "Na takim transferze zyskałaby cała nasza ekstraklasa"
Znacznie lepszym i częstszym rozwiązaniem w F1 jest przejmowanie upadającej ekipy. Tak jak obecnie Racing Point działa na zgliszczach Force India, tak Renault przed laty zastąpiło Benettona, a chociażby Alpha Tauri to dawne Minardi.
Najbliższe lata mogą przynieść kilka ciekawych scenariuszy. W roku 2021 wygasa kontrakt sponsorski Alfy Romeo z zespołem Sauber. To właśnie ze Szwajcarami związał się w tej chwili Orlen, przez co firma z Płocka będzie na pole position jeśli chodzi o rozmowy na temat nowego kontraktu sponsorskiego.
W przypadku wycofania się Alfy Romeo z F1, Sauber będzie pilnie potrzebować pieniędzy, bo włoski producent płaci w tej chwili ok. 30-40 mln euro rocznie za obecność w nazwie zespołu. To dużo więcej niż 10 mln euro Orlenu. Polacy mogliby podnieść stawkę, ale musieliby dostać coś w zamian, chociażby mały pakiet właścicielski.
Czytaj także: Williams zaprezentował nowego kierowcę
Równie kiepsko w najbliższych latach może wyglądać przyszłość Williamsa. Mimo że to jeden z najlepszych zespołów w historii F1, to w obecnej formie nie ma on racji bytu. Brytyjczycy zaspali i nie zrozumieli, że czasy w F1 mocno się zmieniły. Giganci F1 odjechali stajni z Grove, bo też inna jest Formuła 1, która przestała być dyscypliną, w której inżynierowie tworzyli auta na tyłach małych garaży.
Dlatego z każdym rokiem będą się nasilać plotki o sprzedaży Williamsa. Nieprzypadkowo kilka miesięcy temu spekulowano o rozmowach z Dmitrijem Mazepinem, rosyjskim miliarderem. Minus? Williams na starcie będzie potrzebować sporych inwestycji.
Nie wiadomo też jaka przyszłość czeka Haasa. Zespół napędzany jest pieniędzmi Gene Haasa, a milioner z USA może w każdej chwili uznać, że promocja przez F1 przestała być opłacalna. Kilka miesięcy temu, gdy informowano o pierwszych rozmowach nt. sponsoringu z Orlenem, mówiło się też o ofercie inwestorów z Arabii Saudyjskiej, którzy byli gotowi przejąć Haasa.
Najlepszy moment na kupno zespołu
Alfa Romeo, Williams i Haas to najlepsze opcje w niedalekiej przyszłości, jeśli chodzi o poważniejsze zaangażowanie się Orlenu w F1. Pozostałe zespoły mają bowiem mocnych właścicieli (Alpha Tauri, Racing Point) albo powiązane są z dużymi firmami motoryzacyjnymi (Renault, McLaren).
Należy przy tym pamiętać, że wkrótce prowadzenie zespołu F1 będzie znacznie tańsze niż obecnie. Już w roku 2021 obowiązywać będzie limit wydatków w wysokości 175 mln dolarów, a docelowo ma on być jeszcze niższy. Do tego już za kilkanaście miesięcy zmieni się dystrybucja nagród finansowych. Mniejsze ekipy będą otrzymywać znacznie więcej środków, które do tej pory trafiały na konta gigantów F1 - Mercedesa czy Ferrari.
Czytaj także: Williams znalazł zastępstwo dla Orlenu
Zdaniem Lawrence'a Strolla, dzięki zmianom posiadanie zespołu może nawet generować zysk. Oczywiście w przypadku stworzenia odpowiedniego modelu biznesowego. Bo na budżet małej ekipy w wysokości ok. 140-150 mln dolarów składa się przecież nie tylko właściciel, ale też mniejsi darczyńcy i pieniądze przelane od F1.
Jednak aby zarobić, najpierw trzeba zainwestować. Stroll za upadające Force India zapłacił 90 mln funtów, czyli ok. 0,5 mld zł. Orlen stać na taki wydatek, bo właśnie kupuje spółkę Energa za 3 mld zł. Tyle że ewentualne przejęcie zespołu F1 wywołałoby ogromne emocje i komentarze. W końcu mowa o państwowej spółce. Prezes Obajtek już kilkukrotnie pokazywał jednak, że nie boi się odważnych decyzji. Tak było chociażby w roku 2018, gdy wchodził do F1 jako partner Williamsa. Biorąc pod uwagę jaki ekwiwalent reklamowy wygenerowała ta współpraca, decyzja Obajtka się obroniła.