DTM. Sezon 2020 może się nie odbyć. Zła wiadomość dla Roberta Kubicy

Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą M4 DTM
Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą M4 DTM

Robert Kubica ma w tym roku podbić DTM. Tymczasem może się okazać, że w niemieckiej serii nie dojdzie do ani jednego wyścigu. To efekt pandemii koronawirusa. - Bierzemy taki scenariusz pod uwagę - ostrzega Gerhard Berger, szef DTM.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Kubica w roku 2020 chciał poszukać kategorii wyścigowej, w której będzie mógł się regularnie ścigać i równocześnie walczyć o czołowe pozycje, po tym jak fiaskiem zakończył się jego powrót do Formuły 1 w barwach Williamsa. Wybór padł na DTM, do którego zgłosił się wraz z Orlen Team ART. Koronawirus może jednak pokrzyżować plany Kubicy.

Niemiecka seria wyścigowa zareagowała już na pandemię COVID-19 i przesunęła start rywalizacji z kwietnia na połowę lipca. Tyle że nadal nie daje to gwarancji, że wyścigi się odbędą. Zwłaszcza że szefowie DTM zapowiedzieli wcześniej, że nie będą organizować rund bez kibiców na trybunach.

- Mamy przygotowanych kilka scenariuszy. Ten najlepszy zakłada start w lipcu i zorganizowanie wszystkich rund zgodnie z planem. Ten najgorszy, że nie będziemy mieć w tym roku ani jednego wyścigu. Może się okazać, że ostatecznie będziemy mieć coś pośrodku - powiedział "Auto Motor und Sport" Gerhard Berger, szef DTM.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentantka Polski była podejrzana o zarażenie koronawirusem. "Wszystko wyglądało jak z jakiegoś horroru"

DTM znajduje się w gorszej sytuacji niż chociażby Formuła 1, bo organizuje wyścigi jedynie na terenie Europy, na co uwagę zwrócił Berger. Dlatego nie może w nieskończoność wydłużać terminarza. - Niskie temperatury sprawiają, że nie będziemy mogli się ścigać później niż końcówka listopada - dodał Austriak.

Co ciekawe, Berger zrewidował też swój pogląd na temat wyścigów DTM bez udziału publiczności. Jeszcze kilka tygodni temu mówił, że "fani są naszymi klientami". Teraz dopuszcza taki scenariusz, ale nie daje mu zbyt wiele procent szans na realizację.

- Mamy taki model działania, który przypomina wynajmowanie torów na konkretne rundy. Różnimy się tym od F1 czy MotoGP, że nasze przychody zależą głównie od fanów na trybunach. Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że musimy brać pod uwagę nawet wyścigi bez kibiców, ale to nie jest nasz główny cel. To byłby jedynie sposób na to, by jakkolwiek zacząć sezon - stwierdził Berger.

Spore problemy dotyczą już pierwszej rundy DTM na torze Norisring. Jest to obiekt uliczny, jaki powstaje w centrum Norymbergi. Jego budowa jest kosztowna i czasochłonna. Dlatego lada moment działacze odpowiedzialni za tę rundę będą musieli poznać odpowiedzi na kluczowe pytania. Tymczasem rząd Niemiec zakazał aż do końca sierpnia organizacji imprez masowych.

- Trudno nam cokolwiek planować, bo nikt nie wie, co nas czeka. Nie mamy wiedzy na temat kolejnych restrykcji w państwach. Wszystko może ulec zmianie, w zależności od liczby chorych na COVID-19. Dodatkowo ograniczają nas umowy ze sponsorami i promotorami wyścigów - podsumował Berger.

Kubica musi w tej sytuacji czekać na dalszy rozwój wypadków. Póki co, polski kierowca realizuje się za pośrednictwem występów w wyścigach wirtualnych. W najbliższą sobotę reprezentant Orlen Teamu weźmie udział w 24-godzinnych zawodach na torze Nurburgring w komputerowym świecie.

Czytaj także:
Raikkonen: W F1 trudno o przyjaciół
Liberty Media podało kroplówkę zespołom F1

Źródło artykułu: