O poranku Robert Kubica uzyskał 10. miejsce w kwalifikacjach do niedzielnego wyścigu DTM, co było najlepszym rezultatem kierowcy Orlen Team ART w sezonie 2020. Szybko stało się jednak jasne, że niezłe ustawienia BMW M4 DTM z "czasówki" nie przełożą się na wyścig. W Assen spadł bowiem ulewny deszcz.
Opady były tak obfite, że sędziowie opóźnili start wyścigu, a kierowcy początkowo pokonywali okrążenia za samochodem bezpieczeństwa. Wszystko po to, aby stawka mogła wyczuć trudne warunki, w których widoczność była mocno ograniczona.
Zaraz po starcie Kubica awansował na dziewiąte miejsce. Polak zaryzykował jednak i jako pierwszy kierowca ze stawki DTM zjechał na pit-stop. Doszło już do tego na szóstym okrążeniu. - Jedziemy na tych gumach już do końca wyścigu - oznajmił krakowianinowi jego inżynier z Orlen Team ART.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Decyzja o tak wczesnym pit-stopie Kubicy była ryzykowna, bo większa część stawki zwlekała ze zjazdem do alei serwisowej. Zwłaszcza że tor zaczął przesychać. - Dajcie mi slicki, ale głupotę robicie! Patrzcie na tor, a nie w aplikację pogodową - grzmiał Loic Duval na swoich mechaników, gdy widział, że serwują mu kolejne opony na mokry tor. - Jedź! Za chwilę znowu ma padać deszcz - słyszał w odpowiedzi.
Część kierowców zjechała jednak po opony na suchą nawierzchnię. Byli to Mike Rockenfeller, Harrison Newey czy Fabio Scherer. Tyle że chwilę później w Assen znów lunął deszcz. Nie trzeba było wiele czasu, by Scherer w trudnych warunkach wyleciał z toru i kompletnie rozbił swoje Audi. Na sędziach wymusiło to wywieszenie czerwonej flagi i przerwanie wyścigu.
W momencie wypadku do końca rywalizacji pozostawało 11 minut, a Kubica znajdował się na jedenastej pozycji. Z takiego miejsca kierowca Orlen Team ART ruszył do restartu wyścigu. Jako że regulamin DTM pozwala na zmianę opon przed restartem, to wyrównało to szanse. Będący za Kubicą Mike Rockenfeller i Jamie Green po wznowieniu rywalizacji nie mieli najmniejszych problemów z wyprzedzeniem Polaka, który ostatecznie spadł na czternaste miejsce.
Strategia idealnie zagrała po myśli Sheldona van der Linde. Reprezentant BMW znajdował się na czele stawki w momencie przerwania wyścigu, wskutek zamieszania z oponami. Van der Linde w idealnym momencie pojawił się na pit-stopie, a po restarcie nie oddał już pierwszej pozycji i po raz pierwszy w karierze triumfował w DTM.
DTM - Assen - wyścig - wyniki:
P. | Kierowca | Zespół | Czas/strata |
---|---|---|---|
1. | Sheldon van der Linde | BMW | 55 minut + 1 okr. |
2. | Robin Frijns | Audi | +2.621 |
3. | Nico Mueller | Audi | +3.658 |
4. | Loic Duval | Audi | +9.414 |
5. | Rene Rast | Audi | +9.455 |
6. | Timo Glock | BMW | +9.870 |
7. | Ferdinand Habsburg | WRT Audi | +11.048 |
8. | Marco Wittmann | BMW | +11.666 |
9. | Philipp Eng | BMW | +12.436 |
10. | Lucas Auer | BMW | +13.033 |
11. | Mike Rockenfeller | Audi | +14.015 |
12. | Jamie Green | Audi | +14.396 |
13. | Jonathan Aberdein | BMW | +17.018 |
14. | Robert Kubica | Orlen Team ART | +17.863 |
15. | Harrison Newey | WRT Audi | +1 okr. |
16. | Fabio Scherer | WRT Audi | nie ukończył |
Czytaj także:
Esteban Ocon uniknął kary. Kimi Raikkonen nazwał go idiotą
"Komiczne" kwalifikacje. Ostre słowa George'a Russella