Niedzielny wyścig 4h Barcelona, który otwierał nowy sezon European Le Mans Series, okazał się formalnością dla załogi WRT. Belgijski zespół objął prowadzenie już po kilku okrążeniach, a następnie regularnie powiększał przewagę. Tym samym Robert Kubica po raz pierwszy od GP Kanady 2008 wygrał prestiżowy wyścig.
Zespół Kubicy myślami jest już przy kolejnej rundzie ELMS, która w połowie maja odbędzie się na torze Red Bull Ring. - Znam Barcelonę bardzo dobrze, ale tor w Austrii tak samo. To będzie nowe wyzwanie dla nas - powiedział krakowianin na konferencji prasowej po zwycięstwie w 4h Barcelona.
Kubica zwrócił uwagę na to, że przed 4h Red Bull Ring dojdzie do małych zmian regulaminowych w ELMS, które mogą wpłynąć na tempo WRT. - Trzeba też pamiętać, że nasz skład nie ma dużego doświadczenia. Yifei jest jedynie mistrzem azjatyckiego Le Mans, więc można powiedzieć, że jest najbardziej doświadczony z naszej trójki. Czeka nas trudny weekend w Austrii, wystartujemy od zera - dodał.
Sukces WRT w stolicy Katalonii jest tym cenniejszy, że wcześniej belgijski zespół nie rywalizował w European Le Mans Series i nie ma dużego doświadczenia z prototypem LMP2. Belgom udało się jednak zebrać budżet na ELMS, w czym spora zasługa Kubicy, bo głównym sponsorem przedsięwzięcia został PKN Orlen.
- Gratulacje dla Vincenta Vosse (szef WRT - dop. aut.), który mocno naciskał, by ten projekt się zrealizował. Moi koledzy z zespołu też zasłużyli na gratulacje, bo wykonali sporo pracy. Sukcesów nie buduje się w niedzielę, ale znacznie wcześniej - zauważył Kubica.
- Projekt ELMS w naszym zespole wystartował bardzo późno. Pracowaliśmy ciężko i ostatnie tygodnie nie były łatwe, ale dobrze się przygotowaliśmy. Zaliczyliśmy testy opon Goodyear, później kolejne. To dało efekt. W wyścigu zostało mi jedynie dostarczyć samochód do garażu. Musiałem jednak zachowywać świeże opony na wypadek, gdyby się coś wydarzyło, gdybyśmy mieli jakąś neutralizację albo inne zdarzenie - dodał Kubica.
Załogę WRT na sezon 2021 oprócz Roberta Kubicy tworzą Louis Deletraz oraz Yifei Ye. Szwajcar i Chińczyk łącznie spędzili w samochodzie w niedzielę ponad trzy godziny. Przejazd Polaka trwał nieco ponad 45 minut. - Nie spodziewałem się, że będę miał tak łatwe życie, że koledzy wypracują taką przewagę i moim zadaniem będzie jedynie dowiezienie samochodu do mety. Jeśli jednak mam być szczery, już przed wyścigiem wykonaliśmy tytaniczną pracę - stwierdził 36-latek.
Czytaj także:
Alfa Romeo straciła ogromną szansę
Russell wydał oświadczenie ws. wypadku
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!