Robert Kubica ma za sobą pierwsze zwycięstwo w wyścigach długodystansowych. W ubiegły weekend Polak razem z załogą WRT stanął na najwyższym stopniu podium 4h Barcelona. Starty w European Le Mans Series są dla 36-latka etapem przejściowym.
Nie jest tajemnicą, że Kubica poprzez ELMS chce bliżej poznać świat długodystansowej rywalizacji, by pewnego dnia spróbować swoich sił chociażby mistrzostwach świata WEC.
- Klasa Hypercar jest na szczycie wyścigów długodystansowych. Może pewnego dnia przyjdzie mi się z nią zmierzyć, ale życie mnie nauczyło, aby nie patrzeć zbyt daleko do przodu. Wypadek zmienił moje życie - powiedział Kubica w rozmowie, jaką opublikowało ELMS w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
Najprawdopodobniej, gdyby nie wypadek w Ronde di Andora, Kubica nie trafiłby na tym etapie życia do ELMS. Krakowianin był bowiem na najlepszej drodze do odnoszenia sukcesów w Formule 1. Kierowca zwrócił jednak uwagę, że zbyt wiele osób skupia się na tym, co wypadek znaczył dla jego kariery, zapominając o tym jakie wywołał zmiany w jego życiu osobistym.
- Większość ludzi łączy mój wypadek z motorsportem. Jednak ja to musiałem wszystko przeżyć. Wyścigi były i są moją pasją, ale mam też swoje codzienne życie. Dla mnie to był trudny okres, bo moim największym sukcesem jest to, że wróciłem do ścigania, a moje ciało nauczyło się tego, jak radzić sobie z ograniczeniami. Jeśli ktoś mnie widzi, to dostrzega moje problemy fizyczne. Ja ich jednak nie czuję - stwierdził Kubica.
- To był długi proces, który wymagał sporo pracy. Głównie mentalnej. Zawsze byłem realistą. Czas upłynął, sporo rzeczy się zmieniło, a moje ograniczenia pozostaną ze mną do końca życia. Zaakceptowałem to. Myślę, że to duże osiągnięcie, bo pamiętam dni, gdy mój mózg nie akceptował tego, co się stało - dodał 36-latek.
Kubica z ekipą WRT zmierzy się w tym roku nie tylko z ELMS, ale również prestiżowym 24h Le Mans. Będzie to dla niego nie lada przeżycie. - 24h Le Mans nigdy nie było w mojej głowie. Pojawiło się dopiero kilka lat temu. Ukończenie tego wyścigu jest czymś niesamowitym. Zanotowanie dobrego wyniku w nim i walka o czołowe pozycje jest czymś jeszcze lepszym - stwierdził kierowca z Polski.
Reprezentant WRT nie ukrywa przy tym, że będzie potrzebować czasu, aby przyzwyczaić się do rywalizacji w wyścigach długodystansowych. - Gdy jeździsz sam, to masz inne doświadczenia. W ELMS dzielisz nie tylko kokpit, ale też spotkania z inżynierami. Musisz mieć otwarty umysł. Wyskakujesz z auta, a tu ktoś inny wskakuje w twoje miejsce. To tworzy duch współpracy, team spirit. Spędzasz więcej czasu z partnerami zespołowymi. W F1 też masz kolegę zespołowego, ale on równocześnie jest twoim rywalem - skomentował Kubica.
Czytaj także:
Rosyjski miliarder w końcu dopnie swego?
Brutalna opinia o byłym mistrzu świata F1. "Jest skończony"