Włoska Prema przez lata szkoliła młodych kierowców w niższych seriach wyścigowych. To w niej sukcesy jako nastolatek odnosił Robert Kubica, dlatego też gdy Włosi postanowili stworzyć własny zespół w wyścigach długodystansowych WEC, krakowianin nie wahał się ani chwili i postanowił dołączyć do nowej-starej ekipy.
Myli się jednak ten, kto myśli, że Prema pojawiła się w WEC na krótką metę, bo zyskała wsparcie Orlenu. Włosi mają konkretny plan. Tak jak podbili niższe serie juniorskie, tak też chcą zrobić w wyścigach długodystansowych. Możliwość startu w tej kategorii ma być szansą dla tych kierowców, którzy nie załapali się do F1.
Co więcej, Prema myśli o tym, by porzucić w niedalekiej przyszłości kategorię LMP2 w wyścigach długodystansowych i przystąpić do rywalizacji z samochodem najwyższej klasy hypercar. Włosi mieliby dysponować pojazdem przygotowanym przez Ferrari.
WEC alternatywą dla młodych kierowców
- Dlaczego zdecydowaliśmy się na starty w WEC? To całkiem proste. Jesteśmy obecni w wielu seriach, poza Formułą 1. O ile nie masz dużego budżetu, to szanse na dostanie się do F1 są ograniczone. Możemy teraz zaoferować młodym kierowcom, którzy nie są w stanie rywalizować w F1, program rywalizacji w wyścigach długodystansowych - wyjaśnił Rene Rosin, szef włoskiego zespołu, cytowany przez sportscar365.com.
Zdaniem Rosina, nastąpił idealny moment na dołączenie do WEC, bo zmiany w długodystansowych mistrzostwach świata i wprowadzenie kategorii hypercar uczyniły tę serię jeszcze ciekawszą i bardziej konkurencyjną.
- Aby być gotowym i zdolnym do przekonania któregoś z producentów do współpracy z nami, najpierw musimy być liderami klasy LMP2. Dlatego pojawiliśmy się w niej w tym roku. F1 nie ma zamkniętych drzwi, ale tylko w teorii. W praktyce potrzebujesz na start 200 mln dolarów, by zapłacić wpisowe. Dlatego jesteśmy w WEC. Chcemy się uczyć LMP2 i być konkurencyjną ekipą. Taki jest cel na ten rok i dopiero potem zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość - zapewnił Rosin.
Bez wątpienia ważną postacią w tej układance jest Kubica. Młodzi kierowcy muszą posiadać mentora i kierowcę z doświadczeniem, który wskazałby im drogę. Polak świetnie odnajduje się w tej roli. Pokazał to sezon 2021, gdy "uczył" WRT wyścigów długodystansowych i samochodu Oreca 07-Gibson. Zakończyło się to zdobyciem tytułu mistrzowskiego w European Le Mans Series.
Kubica i Prema z planem na przyszłość?
Szef Premy w rozmowie ze sportscar365.com nie ukrywa, że zespół chciałby docelowo podbić najwyższą klasę hypercar w wyścigach długodystansowych WEC. Wszystko po to, aby móc tam lokować część swoich młodych kierowców. - Miejsca w F1 są ograniczone. Gdy kończysz starty w F2, to co robisz? Nie masz dużego wyboru. Chyba że jesteś związany z jakimś producentem - powiedział Rosin.
- Starty w WEC oznaczają, że w przypadku Premy masz możliwość dołączenia do kategorii LMP2, a w niedalekiej przyszłości być może również do hypercarów. Myślę, że to świetna okazja. Już od kilku lat przyglądaliśmy się tej kategorii wyścigowej. To nie była nagła decyzja, a mocno przemyślana - dodał.
Potwierdzeniem słów Rene Rosina może być to, że Prema Orlen Team obecnie sięga po kierowców, którzy mieli okazję reprezentować jej barwy w przeszłości. Robert Kubica ścigał się dla Włochów w F3, w niższych klasach robił to też Louis Deletraz - obecny partner Polaka w WEC. Z kolei w ELMS w szeregach Premy oglądać będziemy Juana Manuela Correę, który też był związany z ekipą w kategoriach juniorskich.
Prema rozbudowała siedzibę i zespół
Aby osiągnąć sukces w wyścigach długodystansowych, Prema rozbudowała nawet swoją siedzibę we włoskim Grisignano. Zespół zakupił sąsiedni budynek i połączył go z funkcjonującym dotąd zakładem. W ten sposób kierownictwo ekipy ma lepszą kontrolę nad tym, jak kierowcy i inżynierzy szykują się do wyścigów.
- Wykonaliśmy sporo pracy zimą. Zainwestowaliśmy w specjalny budynek, który został w całości poświęcony kategorii LMP2. W jednym skrzydle siedziby mamy zatem ludzi zajmujących się niższymi klasami juniorskimi, w drugim - wyścigami długodystansowymi - wyjaśnił Rosin.
- Budynek akurat był na sprzedaż, więc decyzja była prosta. Musieliśmy tylko przeprowadzić kilka prac remontowych, zaliczyć procedurę administracyjną wraz z miastem i tyle - dodał.
Biorąc pod uwagę, że Prema dotąd w ogóle nie startowała w wyścigach długodystansowych, a w sezonie 2022 oglądamy ją w WEC i ELMS, konieczne stało się też zwiększenie zatrudnienia. - Jesteśmy nowym zespołem w LMP2 i musieliśmy zebrać ludzi, którzy dotąd nie pracowali razem - stwierdził szef zespołu.
- Tylko kilka osób pochodzi z naszego programu dla niższych klas. Ściągnięcie nowych ludzi było trudnym zadaniem, bo wielu pracowników miało inne zajęcia, ważne umowy z naszymi rywalami. Dlatego postanowiliśmy nieco wymieszać nasz personel. Mamy w załodze ludzi z ogromnym doświadczeniem w WEC, ale też i takich, którzy dotąd nie pracowali przy wyścigach długodystansowych - zdradził Rosin.
Zespół Kubicy nowy sezon WEC rozpoczął od czwartego miejsca w 1000 mil Sebring przed dwoma tygodniami. To wynik bardzo dobry, a w pewnym momencie można było myśleć nawet o więcej, bo załoga Polaka znajdowała się na czele stawki. Kierownictwo Premy przekonuje, że wraz z kolejnymi wyścigami, będzie tylko lepiej.
- Gdybyśmy zaczynali sezon w kwietniu w Europie, to byłoby nam łatwiej. Musieliśmy jednak rozpocząć rywalizację w styczniu i to na Florydzie. Sprzęt należało wysłać tam dużo wcześniej, co miało wpływ na nasze przygotowania. Jednak wszystko zadziałało sprawnie. Mieliśmy parę nieprzespanych nocy, ale to część naszej pracy - podsumował Rosin.
Czytaj także:
Nie tak to miało wyglądać. Rośnie frustracja George'a Russella
Przyjaciel Władimira Putina przemówił. Powstanie rosyjska F1?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski bramkarz jak Lewandowski! Zobacz, co zrobił