Polska jest osobliwa - rozmowa z Rob'em Cage, brytyjskim pro wrestlerem

Rob Cage to jeden z najbardziej utalentowanych zawodowych zapaśników młodego pokolenia w Europie. Zawodnik osiąga sukcesy na scenie międzynarodowej, walczył też w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Co najbardziej kochasz w swojej dyscyplinie, pro wrestlingu?

Rob Cage: Najlepsza dla mnie rzecz w pro wrestlingu to energia jaką dają mi fani. Bez względu na to jaki masz humor zastrzyk energii od nich jest nie do podrobienia.

W jaki sposób rozpoczęła się twoja przygoda z tym sportem?

- Zainteresowałem się wrestlingiem dzięki grze video. Po tym jak zobaczyłem galę na żywo zapisałem się na treningi do federacji, którą wcześniej podziwiałem. Co tydzień w niedzielę spuszczano mi konkretny łomot, a mimo to miałem ochotę tam wracać po więcej i właśnie tak to się zaczęło.

Kto był twoim najtrudniejszym przeciwnikiem?

- Najtrudniejszy przeciwnik? Każdy jest wyzwaniem, nie ma w tej dyscyplinie spacerków. Dzień, w którym spotykasz na swojej drodze przeciwnika, który wydaje się łatwym celem powinien być dniem w którym spojrzysz w lustro i zastanowisz się nad tym, czy nie osiągnąłeś już wszystkiego. To oczywiście tylko moja opinia.

Czy jest ktoś, kogo mógłbyś nazwać swoim mentorem?

- Miałem ich paru. Jeśli chodzi o trenerów, to było ich całkiem sporo, ale tych, którzy rzeczywiście poświęcili mi swój czas i powiedzieli co robię dobrze, a co źle, mogę uważać za mentorów. Greg Burridge, Garry Vanderhorne i Cassandro El Exotico byliby moimi pierwszymi mentorami. Nie jedynymi, ale o nich od razu pomyślałem.

Miałeś okazję odwiedzić Polskę i walczyć na naszym krajowym ringu w federacji Do or Die Wrestling. Jak oceniasz polski pro wrestling?

- Polska jest osobliwa - podczas mojej pierwszej gali u Was publiczność była bardzo bojowo nastawiona, najlepiej sami wzięliby udział w walce. Podczas drugiej gali było o wiele spokojniej. Nie chodzi tu bynajmniej o produkt, bo ten jest naprawdę dobry. Wydaje mi się, że idea pro wrestlingu nie dotarła jeszcze do wszystkich zakątków kraju, więc ludzie reagują na to bardzo różnie. Ale są wielkie perspektywy, byle do przodu!

Gdybyś nie był wrestlerem, kim byś był?

- Gdybym nie był wrestlerem pewnie zajmowałbym się pracą w telewizji. Produkcja, edycja multimedialna... Mógłbym też być komikiem. Gdybym tylko znał jakieś dobre żarty...

Czy są jakieś inne sporty, które lubisz?

- Krykiet. Tak, powiedziałem to otwarcie. Jestem typowym Brytyjczykiem.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem?

- Zawsze chciałem zawalczyć z trójką zawodników. Gdy dorastałem byli to Billy Gunn, Chris Jericho i Mick Foley. Wątpię, żebym kiedykolwiek miał na to okazję, ale... zdarzały się już dziwniejsze rzeczy, więc kto wie.

Jakie są twoje marzenia związane z pro wrestlingiem? Czy część z nich udało ci się już zrealizować w tak młodym wieku?

- Zdałem sobie sprawę, że spełnienie moich marzeń było w rękach innych - każdy kto powie ci, że należy podążać za swoimi marzeniami powinien spróbować swoich sił w świecie pro wrestlingu i uświadomić sobie, że to piekielnie trudne. Moje oczekiwania się zmieniają, dostosowują do okoliczności, ale udało mi się walczyć na galach puszczanych w telewizji, gdzie moimi przeciwnikami były największe gwiazdy brytyjskiego wrestlingu. Miałem okazję występować w telewizji, walczyć w różnych częściach Europy i zapisywać księgę mojej kariery. Jestem bardzo ciekaw gdzie mnie zaniesie kolejny rozdział.

Źródło artykułu: