Muszę być fanem HSV - rozmowa z Axelem Dieterem Juniorem, zawodowym zapaśnikiem

Axel Dieter Junior to syn legendarnego Axela Dietera. Niedaleko padło jabłko od jabłoni i obecnie syn podbija europejskie ringi wyrabiając sobie renomę solidnego zawodnika ze świetlaną przyszłością.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Pochodzisz z rodziny bogatej w tradycje pro wrestlingowe. Czy byłeś fanem tej dyscypliny od dziecka?

Axel Dieter Junior: Tak, w końcu mój ojciec był wrestlerem przez 33 lata, każda sfera jego życia była przesiąknięta wrestlingiem, wychowywałem się w tej aurze. Oglądałem taśmy z tatą w roli głównej kiedy miałem trzy lata. To było dla mnie po prostu wspaniałe, jako mały dzieciak mogłem podziwiać swojego ojca w ringu walczącego z wielkimi gwiazdami takimi jak Bret Hart, Jim Neidhart, Vader czy Dynamite Kid. Dla mnie to była oczywistość, że pójdę w ślady mojego taty i zostanę zawodowym zapaśnikiem. Oczywiście podziwiałem też zawodników WWF, Hulk Hogan był moim bohaterem.

A w jaki sposób rozpoczęła się twoja ringowa kariera?

- Jak mówiłem, zawsze miałem kontakt z tym sportem, tata często brał mnie ze sobą na gale, szczególnie po tym jak poszedł na emeryturę. To było cudowne doświadczenie, wejść do szatni i rozmawiać z wrestlerami. Mam tyle pięknych wspomnień, spędzałem czas z takimi ludźmi jak Robbie Brookside, Michael Kovac czy Cannonball Grizzly, to są wielkie gwiazdy w Europie, dla mnie to było jak urodziny i Boże Narodzenie tego samego dnia. Zacząłem boksować w wieku dziewięciu lat, radziłem sobie całkiem nieźle i zostałem mistrzem północnej Europy, ale to nie było to. Cały czas byłem nastawiony na wrestling, boks był w porządku, ale to nie były zawodowe zapasy. Więc mój ojciec zapisał mnie do szkoły zapasów olimpijskich w Hannowerze. 3 lata później miałem okazję brać udział w kursach pro wrestlingowych z moim tatą i Christianem Ecksteinem oraz Leonem van Gasteren w szkole wrestlingu EWP. Później przeprowadziłem się do Hamburga, około 200 kilometrów od Hannoweru i przystąpiłem do NFC, którego właścicielem był Karsten Kretschmer. Jestem wdzięczny Eckiemu, Leonowi i Karstenowi za poświęcony mi czas, nauczyłem się od nich tak wiele. Mój debiut miał miejsce w 2008 roku, moim partnerem drużynowym był Da Mack.

Czy był ktoś kim się inspirowałeś w ringu? Kto był twoim mentorem?

- Mój ojciec był moim idolem, i na pewno nieco go przypominam w ringu. Ważniejsze jest jednak to, żeby wykorzystywać rady poza ringiem. Trzeba słuchać weteranów, wiedzieć jak się zachować, to najważniejsze dla młodych wrestlerów. Zawsze starałem się słuchać tych, którzy byli w tym sporcie przede mną, ich rady zawsze były ważne. Wszystko co robisz w ringu będzie się zmieniało od walki do walki, ale nigdy nie osiągniesz sukcesu jeśli nie będziesz słuchał lepszych od siebie. Ludzie skupiają się zbytnio na fajerwerkach, muzyce, efektownych ciosach, zamiast na fundamentach wrestlingu. Mam wielu mentorów, nie tylko mojego tatę, ale też wymienionych wcześniej Eckiego Ecksteina, Michaela Kovaca, Leona van Gasterena, Robbiego Brookside'a, Cannonball'a Grizzly, Joe Legend'a i wielu innych.

Wielu aspirujących zapaśników marzy o karierze w WWE czy TNA. Czy to też twój cel?

- Nigdy nie mówię nigdy. Miałem okazję wystąpić w tryoucie do TNA parę lat temu i było to wspaniałe doświadczenie. Ale jeśli mam być szczery, wolałbym obrać kierunek na Japonię, a nie na USA. Po prostu uwielbiam tamtejszy styl wrestlingu, tę sportową rywalizację. Poza tym jestem fanem japońskiej kultury, więc to byłoby spełnienie moich marzeń.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem?

- Ciężka sprawa, bo jest tylu doskonałych zawodników. Myślę, że w mojej wymarzonej piątce znaleźliby się Kurt Angle, Tanahashi, KENTA, Low Ki i Prince Devitt. Ale mógłbym tak wybierać i wybierać, z samej Europy pewnie z dwudziestu by się znalazło, bo jest tutaj masa utalentowanych zawodników takich jak Robbie Brookside, Rampage Brown, Robbie Dynamite, Johnny Moss, Chris Raaber, Bad Bones i wielu innych.
Jakie są twoje zainteresowania poza wrestlingiem?

- Wrestling to najważniejsza część mojego życia. Poza tym lubię imprezować z kolegami, oglądać piłkę nożną i ogólnie sport. Nic szczególnego.
Mówisz, że interesujesz się ogólnie sportem. Jakie dyscypliny poza wrestlingiem cię interesują?

- Bardzo lubię futbol. To chyba najpopularniejszy sport w Niemczech, a że jestem z Hamburga muszę być fanem HSV. Lubiłem też oglądać igrzyska olimpijskie, ale skoro nie będzie już na nich zapasów nie mam zamiaru ich oglądać.

Kim byś był, jeśli nie pro wrestlerem?

- Jeśli nie mógłbym być wrestlerem chciałbym być bogaczem, który promuje pro wrestling i czyni go fenomenem na skalę europejską (śmiech).

Źródło artykułu: