Dla Amandine Chazot ocean był całym życiem, a rodacy podziwiali jej wielką pasję i determinację. Była siedmiokrotną mistrzynią kraju w zawodach SUP (paddleboarding na stojąco). Na arenie międzynarodowej dwukrotnie została wicemistrzynią świata (2017, 2019).
Serwis Ouset-France przekazał, że Chazot była kobietą o wielkim sercu. Pracowała jako lekarka i w wolnym od treningów czasie pomagała innym ludziom. Niedawno doświadczyła wielkiego zaszczytu, bowiem przed igrzyskami w Paryżu mogła nieść olimpijski znicz.
W ostatnich latach życia Chazot sama wymagała pomocy medycznej. Walczyła bowiem z chorobą nowotworową, która stopniowo niszczyła ją od środka. Jej życia nie udało się uratować. Po nierównej walce zmarła 28 listopada w wieku zaledwie 33 lat.
Śmierć w tak młodym wieku mocno dotknęła środowiskowe sportowe we Francji. Wzruszający wpis na Facebooku zamieściła Bretońska Liga Surfingu.
"Amandine była nie tylko wielką mistrzynią, była ucieleśnieniem głębokich wartości naszego sportu: wytrwałość, pasja i ogromna pokora. Jej światło i uśmiech będą nadal świecić w naszej pamięci, a jej podróż pozostanie przykładem dla przyszłych pokoleń" - można przeczytać w oświadczeniu.
Odejście Chazot pogrążyło w żałobie jej rodzinę. Jej mąż Boris będzie musiał teraz opiekować się synem Cillianem.
Paddleboarding na stojąco to sport wywodzący się z Hawajów. Polega on na tym, że zawodnik stojący na desce nabiera prędkości, odpychając się pagajem.