- Pan prezydent jest osobą oddaną olimpizmowi. Bardzo pomaga PKOl, ale też trzeba pamiętać, że bardzo dobrze poruszał się w strukturach międzynarodowych. Wiele lat współpracował z moim poprzednikiem Andrzejem Kraśnickim. Odbył wiele spotkań z panem przewodniczącym (MKOl - przyp. red.) Thomasem Bachem, wiele rozmów. Myślę, że to zaowocowało tym, że pan przewodniczący Bach zdecydował się, by Polska wystawiła taką kandydaturę - stwierdził w rozmowie z TVN 24 Radosław Piesiewicz (więcej TUTAJ>>).
Tym samym prezes PKOl potwierdził wybór Andrzeja Dudy na polskiego kandydata na członka rzeczywistego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Prezydent RP, który w sierpniu przyszłego roku ustąpi ze stanowiska po dwóch kadencjach, ma szansę na nową posadę. Decyzja w jego sprawie zapadnie w marcu 2025 r. na sesji MKOl.
PKOl przyjął uchwałę ws. rekomendacji dla prezydenta Dudy przy 26 głosach za, 4 przeciw i 6 wstrzymujących się.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Jednym z tych, którzy głosowali przeciwko kandydaturze prezydenta, był Piotr Pustelnik, prezes Polskiego Związku Alpinizmu. - Nie ma czego komentować. Nie zdradzę, jak głosowałem, mogę tylko powiedzieć, że byłem w mniejszości - odparł na pytanie WP SportoweFakty.
Już wiadomo, kto jeszcze zagłosował przeciw. Według informacji Przeglądu Sportowego Onet oprócz Pustelnika byli to: Adam Korol (Polski Związek Towarzystw Wioślarskich), Tomasz Chamera (Polski Związek Żeglarski) i Tomasz Kwiecień (Polski Związek Strzelectwa Sportowego).
Prezydent w "sprawach różnych"
Wspomniane źródło przedstawia kulisy czwartkowego zarządu PKOl. Okazuje się, że uchwały ws. Andrzeja Dudy nie było w agendzie, którą otrzymali uczestnicy spotkania. Znalazła się pod punktem... "sprawy różne".
"Prezes Radosław Piesiewicz wprowadził ją w trybie nagłym, ku zaskoczeniu wszystkich. I wytłumaczył, że taka jest rekomendacja samego Thomasa Bacha, szefa MKOl" - czytamy w PS Onet. Piesiewicz miał przekonywać zebranych, że jeśli prezydent zostanie zgłoszony, to "na pewno" zostanie wybrany przez MKOl i "Polska zyska".
Członkowie zarządu PKOl byli zdumieni takim obrotem sprawy. Tym bardziej, że Radosław Piesiewicz nie pozwolił na żadną dyskusję. Dążył do szybkiego podjęcia uchwały. - Słabe to było. Żadnej debaty, rozmowy o innych kandydatach. Głosujemy i już - zdradziła Przeglądowi Sportowemu Onet jedna z osób obecnych na sali.
Problem dla Włoszczowskiej?
Co ciekawe, głosowanie było jawne. Wzięło w nim udział tylko nieco ponad 60 proc. uprawnionych do głosowania - 22 osoby z 58 uprawnionych nie oddało głosu. PKOl zablokował zdalny udział w zebraniach zarządu.
Jeśli Andrzej Duda zostanie członkiem rzeczywistym MKOl, może oznaczać to problemy dla Mai Włoszczowskiej. Dwukrotna wicemistrzyni olimpijska jest przedstawicielką Polski w tym gremium. Zasiada w Komisji Zawodniczej. Jak podkreśla Przegląd Sportowy Onet, w myśl przepisów każdy kraj może mieć jednego członka w MKOl.
Włoszczowska zachowa funkcję do 2028 r., wówczas kończy się jej druga kadencja we wspomnianej komisji. Nie wiadomo jednak, co dalej. Z informacji wspomnianego źródła wynika, że była sportsmenka wstrzymała się od głosu ws. Dudy.
Jak już informowaliśmy, wybór do władz MKOl nie oznaczałby finansowego awansu dla Andrzeja Dudy. Jako prezydent RP otrzymuje ok. 20 tys. zł "na rękę" miesięcznie.
Tymczasem każdy członek MKOl dostaje rocznie 7 tys. dolarów (ok. 28 tys. zł). To kwota, z której ma pokryć koszty administracyjne swojej działalności. W razie jakichkolwiek podróży, członek MKOl może liczyć na loty pierwszą klasą i pięciogwiazdkowe hotele. Koszty te pokrywa ze swojego budżetu MKOl.
Oprócz tego członkowie zarządu wykonawczego MKOl i szefowie komisji mogą liczyć na diety w wysokości 900 dolarów (ok. 3,6 tys. zł) - wypłacane za każdą sesję. Zwykły członek MKOl otrzymuje za to 450 dolarów diety za sesję (ok. 1,8 tys. zł).