Piotr Myszka: Jadę dać z siebie wszystko, żeby ten medal przywieźć

- Jadę powalczyć o medal i dać z siebie wszystko, żeby ten medal przywieźć - powiedział Piotr Myszka przed mistrzostwami świata w klasie RS:X w Ejlacie w Izraelu.

Maciej Frąckiewicz
Maciej Frąckiewicz
Jesus Renedo / omansailcom/rsxoman / Jesus Renedo / omansail.com/rsxoman

W sobotę 20 lutego w Ejlacie w Izraelu rozpoczęły się żeglarskie mistrzostwa świata w klasie RS:X. Pierwsze wyścigi odbędą się jednak dopiero w poniedziałek 22 lutego, a wcześniejsze dni przeznaczone są na rejestrację zawodników, wyścigi treningowe oraz regulaminowe pomiary sprzętu. Na starcie zobaczymy między innymi przygotowujących się do tegorocznych igrzysk w Rio de Janeiro Piotra Myszkę oraz Małgorzatę Białecką.

Dla reprezentanta Energa Sailing Team Poland najważniejsze w tym roku są igrzyska, ale stanowczo podkreślił, że na mistrzostwa świata jedzie walczyć o medal. - Oczywiście jadę mam nadzieję powalczyć o medal i dać z siebie wszystko, żeby ten medal przywieźć. Ale dla mnie nie jest to najważniejsza impreza tego sezonu. Chciałbym oczywiście na tej imprezie wystartować i powalczyć z zawodnikami z którymi będę ścigał się na igrzyskach. Chcę zobaczyć w jakiej oni są formie i w jakiej ja jestem formie i co jeszcze trzeba zrobić, żeby tę formę poprawić więc to będzie mój główny cel na te zawody - powiedział nasz wielokrotny medalista regat międzynarodowych.

Zawodnik klubu AZS AWFiS Gdańsk w styczniu sprawdził już ten akwen, będąc na zgrupowaniu, kiedy inna część kadry startowała w tym samym czasie w zawodach Pucharu Świata klas olimpijskich w Miami.

- Akwen generalnie nie jest jakoś bardzo skomplikowany jeżeli chodzi o fale i prądy, bo prądów prawie w ogóle nie ma i jest praktycznie płaska woda, bo wiatr jest cały czas od brzegu. Przez to jest on zaburzony i mało przewidywalny. W związku z tym będzie to trochę takie żeglowanie jak na jeziorze. Będzie takie pływanie po krótkich zmianach jak na jeziorze, ale trzeba spodziewać się też, że raczej będzie silny wiatr niż słaby - stwierdził ambasador programu Energa Sailing.

Piotr Myszka jednak lubi takie warunki, bo od małego uczył się żeglarstwa właśnie na jeziorze i twierdzi, że część zawodników może się w tym pogubić. - Ja jestem z jeziora więc na tym zgrupowaniu przypomniałem sobie takie żeglowanie jeziorowe, krótkie zmiany, szybkie zwroty. Ja coś takiego lubię, bo wtedy dodaje to takiego jeszcze trochę "nerwa" w tym wszystkim i zawodnicy, którzy zaczynają się szybko denerwować, to gdzieś tam się z przy tym wszystkim gubią. A ja staram się jakoś to w miarę "czytać", bo całe życie jak byłem mały to uczyłem się pływać na jeziorze, na takich właśnie zmianach i mam nadzieję, że to gdzieś tutaj uda mi się wykorzystać - oznajmił Polak.

Nasz wielokrotny medalista międzynarodowych regat opowiedział też trochę o przygotowaniach do sezonu, które przebiegały trochę inaczej niż zazwyczaj.

- Wyjątkowo w tym roku sezon wyglądał trochę inaczej ze względu na te mistrzostwa świata. Odpuściliśmy sezon typowo taki zimowy w górach, bo nie mieliśmy tak naprawdę długiej przerwy w pływaniu. W zeszłym roku mistrzostwa świata kończyły się pod koniec października. Mieliśmy dosłownie parę, bo dwa trzy tygodnie roztrenowania i kolejne wyjazdy, kolejne pływania, byliśmy w Rio. A na początku roku część zawodników potrzebowała więcej startów więc pojechali na Puchar Świata do Miami, a ja z Radkiem Furmańskim i Zofią Klepacką wybraliśmy opcję taką, że pojechaliśmy na Fuerteventurę, gdzie mieliśmy takie zgrupowanie ogólnorozwojowe. I tak samo potem pojechaliśmy do Ejlatu grupą tych trzech osób z trenerem - opisał treningi Myszka.

Na koniec nasz olimpijczyk powiedział na czym skupił się trenując pod kątem samych mistrzostw świata. W poprzednim sezonie zajął ósme miejsce na mistrzostwach Europy oraz piąte na zawodach o tytuł najlepszego żeglarza w klasie RS:X na świecie i teraz liczy, że te treningi pomogą powalczyć o jeszcze wyższą lokatę.

- Oczywiście czuję się może nie w najwyższej formie, ale myślę, że jestem dobrze przygotowany, zwłaszcza prędkościowo, bo ostatnie dwa zgrupowania poświęciłem głównie na to, żeby poszukać prędkości. Pod koniec zgrupowania w Izraelu mieliśmy tutaj zawodników, którzy są nieźli, bo był między innymi Nimrod Mashiah, Toni Wilhelm i Shahar Zubari. To są też topowi zawodnicy i nie da się ukryć, że w porównaniu do nich byłem dużo szybszy. To już jest czołówka światowa więc liczę na to, że jednak gdzieś tam ta prędkość będzie miała decydujące znaczenie, zwłaszcza ze względu na to, że tam będzie wiało i na to się nastawiam - oznajmił polski windsurfer.

Maciej Frąckiewicz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×