Przemysław Tarnacki: Zawsze płyniemy na "maksa"

Materiały prasowe / Robert Hajduk
Materiały prasowe / Robert Hajduk

- Ja w regatach nigdy nie startuję na luzie. Jeżeli biorę udział w jakichś zawodach to zawsze płyniemy na "maksa" i tak samo będzie w tym roku - powiedział Przemysław Tarnacki przed kolejnymi zawodami obecnego sezonu żeglarskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek sezonu w Polsce dopiero przed nami, ale niektórzy żeglarze rozpoczęli już sportowe zmagania poza granicami naszego kraju. Jedną za takich osób jest Przemysław Tarnacki, organizator największego żeglarskiego święta w Polsce - Sopot Match Race. Sopockie zawody odbędą się w tym roku dopiero w sierpniu, ale Polak zdążył już zająć drugie miejsce na prestiżowych regatach na Karaibach, a w grudniu planuje pierwszy raz w karierze wziąć udział w znanych na całym świecie regatach Sydney-Hobart. Podczas 29. Targów Sportów Wodnych i Rekreacji "Wiatr i Woda", które w dniach 16-19 marca odbyły się w Warszawie, opowiedział o planach na przyszłość.

- Przed nami 15. edycja Sopot Match Race. Regaty odbędą się tradycyjnie przy sopockim molo w dniach 2-5 sierpnia. Będzie to zwieńczenie polskiego sezonu matchracingowego. Natomiast równolegle jesteśmy w projekcie Ocean Challenge Yacht Club z całkowicie polską załogą. Startujemy w największych regatach morskich na świecie. Tydzień temu wróciliśmy z Karaibów z St. Maarten, gdzie zajęliśmy 2. miejsce w Heineken Regatta i wygraliśmy regaty Comodores Cup. Z kolei za trzy tygodnie lecimy na Les Voiles de St. Barth z powrotem na Karaiby, połowa czerwca to Giraglia Rolex Cup w Saint Tropez, we wrześniu ponownie będziemy w Saint Tropez, a w grudniu czeka nas kulminacja sezonu czyli start w Sydney-Hobart - przedstawił plany na dalszą część sezonu utytułowany żeglarz.

Po raz ostatni jacht, a nawet dwa pod polską flagą startowały w Sydney-Hobart w 2014 roku - Katharsis II Mariusza Kopra i Selma Expeditions Piotra Kuźniara. Te regaty należą do jednych z najtrudniejszych zawodów żeglarskich na świecie. Można je stawiać w jednym rzędzie z Pucharem Ameryki, chociaż mają zupełnie inny charakter i wymiar. Trasa regat przecina sztormową cieśninę Bassa, gdzie często wiatr wiejący pod istniejący tam prąd morski tworzy strome, wysokie fale, dziesiątkujące regatową stawkę. Ciężkie warunki pogodowe powodują awarie, dostarczają wielu emocji, a czasami są przyczyną dramatów. Największy miał miejsce w 1998 roku, kiedy spośród 115 startujących jednostek wycofało się 66, 5 jachtów zatonęło, jednostki wojskowe podjęły 50 rozbitków, a 6 osób zginęło.

- Są to na pewno regaty wyjątkowe, do których trzeba się dobrze przygotować. My zaczęliśmy od wyboru odpowiedniej łodzi. Popłyniemy na tym samym jachcie klasy Volvo Ocean 60, na którym tydzień temu triumfowaliśmy na Karaibach. Jest to bardzo solidny i dobrze przygotowany jacht. Trwa nabór załogi, zarówno części zawodowej jak i amatorskiej. Myślę, że skończy się on w okolicach maja i od września rozpoczniemy już bardzo solidne przygotowania. Musimy wypływać odpowiednią ilość godzin na wodzie. Poza tym musimy zdobyć kursy ratownictwa okrętowego, żeby radzić sobie w tych wymagających regatach. Przed nami wielka przygoda - stwierdził Przemysław Tarnacki.

ZOBACZ WIDEO Regaty Vendee Globe: do trzech razy sztuka

{"id":"","title":""}

Polski sternik pomimo, że będzie to dla niego debiut na tej imprezie, nie ma zamiaru zadowolić się tylko możliwością dopłynięcia do mety. Ważne dla niego będzie dokonanie tego w jak najszybszym czasie i wyprzedzenie jak największej liczby rywali.

- W swojej klasie na tym jachcie na pewno mamy szanse na zajęcie miejsca w pierwszej "trójce". Zobaczymy jak nam się to uda. Są to na pewno inne regaty niż te w których do tej pory startowaliśmy. Są one wymagające, trzeba mądrze rozkładać siły i w jednym kawałku dopłynąć do mety. Na pewno jest to inna specyfika żeglowania niż do tej pory - oznajmił Polak.

Na pytanie czy w związku tak wymagającymi regatami, któraś z imprez będzie potraktowana bardziej ulgowo Tarnacki stanowczo zaprzeczył i zaznaczył, że każde zawody są przez niego traktowane bardzo poważnie. Zapowiedział także, że będzie chciał poprawić wynik z zeszłorocznej edycji Sopot Match Race, gdzie po pierwszej fazie zawodów był najlepszy, a w następnej odpadł już na samym początku.

- Ja w regatach nigdy nie startuję na luzie. Jeżeli biorę w jakichś udział to zawsze płyniemy na "maksa" i tak samo będzie w Sopot Match Race w tym roku. W zeszłym roku mieliśmy piękny start, a potem było już trochę gorzej, ale to jest sport. Chcemy lepiej się przygotować, dokonać kilku zmian w składzie załogi, potrenować na tyle, na ile będzie to możliwe czasowo. W Sydney Hobart również chcemy dać z siebie wszystko, natomiast tam dochodzi już ten element bezpieczeństwa oceanicznego i trzeba to robić z głową - zakończył Przemysław Tarnacki.

Maciej Frąckiewicz

Komentarze (0)