Justyna Kowalczyk: To był bardzo ciężki bieg

Dzięki wygranej w sobotnim biegu na dochodzenie w Oberhofie Justyna Kowalczyk objęła prowadzenie zarówno w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, jak i w cyklu Tour de Ski po dwóch etapach tej imprezy. Nasza reprezentantka po zawodach komentowała swój występ.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Międzynarodowa Federacja Narciarska jak zwykle zorganizowała konferencję prasową, jednak tym razem z czołowej trójki zakończonego chwilę wcześniej biegu uczestniczyła w niej tylko Justyna Kowalczyk. Oprócz Polki była wprawdzie obecna również Petra Majdić, która jednak tym razem była dziesiąta. - Jest taka piosenka "Black Magic Woman" - zaczęła swoją wypowiedź Słowenka nawiązując do czarnego kombinezonu Polki.

Ta chwilę później dzieliła się wrażeniami ze swojego biegu. - Było bardzo ciężko. Zaczęłam bardzo szybko i dogoniłam Petrę po dwóch kilometrach, ale później czułam zmęczenie. Dostawałam tylko informacje - dziesięć sekund przed Saarinen, pięć sekund, i nie było to łatwe. Jak się jednak okazało, nie byłam tak zmęczona jak Saarinen czy Steira i wygrałam. Niedzielny sprint? Pewnie będę walczyła z Petrą (śmiech). Mam nadzieję, że nie będę zbyt zmęczona. Trasa jest dobra, są dwa podbiegi, to dla mnie korzystne. Później będzie gorzej, w Pradze jest bardzo, bardzo niewielkie wzniesienie, wolę więc następny bieg do Toblach. Nie myślę na razie o finałowym etapie, na razie skupiam się dzień po dniu na kolejnych biegach i dopiero po nich wszystkich przyjdzie czas na ten ostatni - powiedziała Kowalczyk.

O ile Polka miała powody do zadowolenia, o tyle wspomniana Petra Majdić była dopiero dziesiąta. Słowenka przyznała, że szybko zdała sobie sprawę z tego, że tym razem nie będzie sklasyfikowana wysoko. - Nie zaczęłam tego biegu dobrze. Moja taktyka, w przeciwieństwie do Justyny, to rozpocząć spokojnie i później walczyć. Już na pierwszej pętli wiedziałam jednak, że mogę mieć tego dnia problemy. Początkowo byłam jeszcze wysoko, ale na koniec praktycznie przestałam pracować i musiałam zrezygnować z walki o czołowe miejsca. Ale tak bywa. Nie patrzę zbytnio naprzód, szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, że w sobotę będzie bieg na dochodzenie, spodziewałam się biegu masowego jak rok temu. Teraz też skupiam się tylko na kolejnym, najbliższym etapie, zatem wieczorem pomyślę o niedzielnym sprincie.

Na konferencji prasowej po biegu mężczyzn pojawił się tylko Petter Northug. Na Norwega czekali przede wszystkim dziennikarze z jego ojczyzny. On sam mimo piątego zwycięstwa w sezonie, na dodatek po wyjątkowej walce, wciąż zachowywał spokój i bez większych emocji komentował sobotni występ. - Starałem się zacząć dość spokojnie i zachować siły na ostatnią rundę gdy inni atakowali. Matti Heikkinen wyglądał dziś naprawdę mocno, ale spodziewałem się, że pójdzie kontra z mojej grupy i czekałem na finisz. Miałem dobrze posmarowane narty, ale tak naprawdę ciężko jest zyskać bardzo wiele tylko dzięki nartom. W sprincie chcę zajść tak daleko jak to będzie możliwe. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć jakieś sekundy bonifikaty - powiedział Northug.

Tour de Ski powoli rozkręca się na dobre. Już w niedzielę trzeci etap i pożegnanie z Oberhofem, czyli sprinty techniką klasyczną. Faza finałowa rozpocznie się o 17:30.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×