Fascynujące otwarcie sezonu, wielki zawód Polaków
Zwycięstwem Andreasa Koflera zakończył się pierwszy indywidualny konkurs nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Drugie miejsce zajął inny z Austriaków - Thomas Morgenstern, a skład podium uzupełnił zdobywca Kryształowej Kuli za ubiegłą zimę - Simon Ammann. Fatalny start odnotowali Polacy. Punkty za dziewiątą lokatę do klasyfikacji łącznej cyklu wywalczył jedynie Adam Małysz.
Kuusamo to w ostatnim czasie jedna z najszybciej rozwijających się miejscowości turystycznych w Finlandii. Słynie ze wspaniałej natury - bystrych rzek z Oulankajoki na czele, wielu wzgórz, a także rozległych i wyjątkowo czystych jezior, gdzie rzesze ludzi w spokoju łowi ogromną ilość ryb, jaka tam pływa. Fauna i flora omawianego obszaru jest zatem niezwykle bogata, a mieszkańcy wiodą spokojne życie połączone z różnorodnym i pięknym krajobrazem. Jednak raz do roku przychodzi okres, kiedy do skandynawskiego miasta przyjeżdżają tłumy kibiców, dziennikarzy, czy sportowców. Powód już od dziewięciu lat jest oczywiście prosty - wielka inauguracja narciarstwa klasycznego w położonej w pobliżu Ruce. Nie inaczej było i tym razem. Słynny obiekt HS 142 ponownie gościł najlepszych skoczków w ramach pierwszego weekendu trzydziestej drugiej edycji Pucharu Świata.
Tradycją stało się już, że w Laponii organizatorzy ciągle borykają się z problemami związanymi z pogodą. To samo miało miejsce w piątek, kiedy mimo prób trzeba było odwołać kwalifikację i wyznaczyć im nowy termin. Zbyt silny wiatr wiejący nad "Rukatunturi" przeszkadzał również w sobotę, co przyznał Thomas Morgenstern, który ówczesne warunki nazwał ekstremalnymi. Na szczęście w niedzielę sytuacja uległa zmianie i tylko z drobną przerwą przeprowadzono poranne eliminacje, zaś bez najmniejszych kłopotów rozegrano popołudniowy konkurs.
Zawody stały na niesamowitym poziomie i potwierdziły niebywałą formę Austriaków. Z wysokiego "C" kolejny sezon swoich startów zaczęli Andreas Kofler i Thomas Morgenstern - gwiazdy igrzysk olimpijskich we Włoszech w 2006 roku. "Morgi" i "Kofi" latali równo, a co najważniejsze daleko i mimo krótkiego najazdu na próg, lądując na 145,5m poważnie zbliżyli się do rekordu obiektu. To dopiero trzecia, ale za to jak najbardziej zasłużona wygrana Koflera w zmaganiach tej rangi. Ostatni raz podopieczny Alexandra Pointnera mógł cieszyć się z triumfu dwudziestego grudnia 2009 podczas konkursu w niemieckim Oberstdorfie. Wszelkie spekulacje na temat gorszej dyspozycji zdobywcy Kryształowej Kuli uciął trzecim miejscem sam Simon Ammann. Szwajcar pokazał, że nadal potrafi zadziwiać publiczność i nie zapomniał jak czarował przez całą poprzednią zimę z najważniejszą imprezą w Kanadzie na czele. Świetne skoki na 142,5m i 138m dały mu wyraźną przewagę nad czwartym w klasyfikacji Johanem Remenem Evensenem (136m/140m), który w niedzielę był dość niespodziewanie najwyżej sklasyfikowany z teamu Miki Kojonkoskiego. Prawdziwy lotnik najwyraźniej poczuł klimat naprawdę nieco przypominającego rozmiarami "mamuta" i pokazał trenerowi, że pominięcie go przy wystawianiu składu na sobotnią "drużynówkę" było niemałym błędem.
Ogromne powody do zadowolenia mogą mięć też gospodarze, dla których dzień zaczął się od najczarniejszego scenariusza. W kwalifikacjach przez pechowe warunki odpadł Harri Olli, który po skoku pokroju estońskich juniorów, czy mizernie prezentujących się Kazachów na siedemdziesiąty siódmy metr wyraził swoje niezadowolenie w kierunku jury, pokazując im środkowy palec, za co został zdyskwalifikowany i ukarany zakazem startu w środowych zawodach w Kuopio. Na najgorszej dla siebie skoczni "Puijo" prawdopodobnie wystąpi jednak Janne Ahonen, który ucierpiał przez błąd trenera lub FIS-u i podobnie jak w październiku Adam Małysz, za późno wystartował, a więc po tym, gdy zapaliło się czerwone światło. Humory fińskim fanom zgromadzonym w mroźny dzień pod "Rukatunturi" bez wątpienia poprawili Matti Hautamaeki (138,5m/133,5m) i Ville Larinto (142m/137m). Zarówno weteran, jak i młodzieniec pozytywnie zaskoczyli zapewne nawet Pekkę Niemelae i zdobyli pokaźną ilość "oczek" za odpowiednio piątą i szóstą pozycję. Ten drugi potwierdził tym samym, że jego fenomenalny treningowy lot na 150,5m nie było dziełem przypadku, a obrazował jego doskonałą formę u progu tego sezonu. Nowa i zdecydowanie krótsza fryzura zdaje się bardzo dobrze służyć Tomowi Hilde. Triumfator eliminacji zaczął bowiem od dobrej siódmej lokaty (135m/132,5m). Cały czas znakomicie radzi sobie też bezkonkurencyjny podczas ostatniego lata Daiki Ito. Japończyk w cuglach, choć dzięki odrobinie szczęścia był najlepszym zawodnikiem LGP 2010 i przekonał wiele osób, że ten, kto rozdaje karty na igelicie, mocny jest także na białym puchu. Jego koledzy z ekipy pod wodzą nowego szkoleniowca Chicharu Saito też nie zawodzili, bo punktowali w komplecie!
Skład czołowej dziesiątki uzupełnili kolejno Adam Małysz, Anders Jacobsen i Manuel Fettner. Polak nie pierwszy raz w finałowej części konkursu samotnie bronił honoru biało-czerwonym i mimo sporej straty do będących poza zasięgiem Austriaków nie rozczarował, plasując się jak zwykle w ścisłej czołówce. Trzeba odnotować, że na półmetku był dwunasty, co napawa nas optymizmem, że "Orzeł z Wisły" powoli się rozkręca. Tym bardziej, że w zmaganiach zespołowych uzyskał indywidualnie czwarty wynik, a w kwalifikacjach popisał się najlepszą odległością. W "10" z zawodników, których nie oglądaliśmy dzień wcześniej oprócz Evensena znalazł się także Fettner, który może żałować, że nie urodził się w innym kraju, gdzie miejsce w podstawowej "czwórce" zdobył bez najmniejszych problemów. Solidnemu Austriakowi tym razem udało się pokonać w bezpośrednim pojedynku dopiero czternastego Gregora Schlierenzauer i sensacyjnie nierównego Wolfganga Loitzla, który ostatecznie był szesnasty. Trzeba zaznaczyć, że dla odmiany "Schlieriemu" zdecydowanie lepiej "poszło" w pierwszej serii, po której znajdował się nawet na czwartej pozycji. Doświadczonemu Loitzlowi przydarzyła się wpadka już na początku, ale w finale w znacznym stopniu zredukował poniesione wówczas straty.
Do niewiarygodnego poziomu niedzielnej rywalizacji nie udało się dostosować Polakom, którzy po rewelacyjnym okresie letnim, gdy z imponującą przewagą znokautowali inne nacje, w Finlandii rozczarowali. Słabo było już w eliminacjach, kiedy to z beznadziejnymi wynikami odpadli Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus i debiutujący w PŚ poza granicami swojego kraju 16-letni Klemens Murańka. Nic nie poprawiło się i w głównych zmaganiach. Bez zdobyczy ani jednego "oczka" zmagania zakończyli Stefan Hula, Marcin Bachleda, a nawet zaledwie trzydziesty czwarty Kamil Stoch. Na pocieszenie można spojrzeć na równie mizerną postawę Niemców, z których najlepiej spisał się 17. Michael Neumayer. Okazję do rehabilitacji ekipa Łukasza Kruczka ma już niedługo, bo już na wtorek zaplanowano eliminacje do kolejnego konkursu we wspomnianym Kuopio.
M | Zawodnik | Kraj | Nota | Odległości | |
---|---|---|---|---|---|
1 | Andreas Kofler | Austria | 331,2 | 145,5m/143,5m | |
2 | Thomas Morgenstern | Austria | 328,3 | 142m/145,5m | |
3 | Simon Ammann | Szwajcaria | 310,1 | 142,5m/138m | |
4 | Johan Remen Evensen | Norwegia | 301,4 | 136m/140m | |
5 | Matti Hautamaeki | Finlandia | 300,0 | 138,5m/133,5m | |
6 | Ville Larinto | Finlandia | 296,2 | 142m/137m | |
7 | Tom Hilde | Norwegia | 286,6 | 135m/132,5m | |
8 | Daiki Ito | Japonia | 285,4 | 133m/135m | |
9 | Adam Małysz | Polska | 282,1 | 133,5m/130m | |
10 | Anders Jacobsen | Norwegia | 281,3 | 136,5m/131,5m | |
10 | Manuel Fettner | Austria | 281,3 | 130,5m/138m | |
34 | Kamil Stoch | Polska | 119,3 | 122m | |
38 | Stefan Hula | Polska | 111,0 | 120m | |
40 | Marcin Bachleda | Polska | 103,8 | 115m |
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)