Wąsy z tej szczególnej okazji zapuszczali skoczkowie, jak chociażby Simon Ammann. Inni, jak Tom Hilde domalowywali je flamastrem. Także dziennikarze, którzy przez lata towarzyszyli Adamowi Małyszowi na skoczniach świata, zapuścili wąsy. Przykładem jest chociażby Tomasz Zimoch, znakomity komentator radiowy, który już w Planicy zasięgał rad samego mistrza Adama, jak pielęgnować zarost pod nosem. Przy odbiorze akredytacji prasowych dziennikarze także dostawali sztuczne wąsy.
Wąsy mają także ludzie, którzy współpracowali przez lata z Adamem Małyszem - fizjoterapeuta Rafał Kot czy Robert Mateja. Piotr Fijas były znakomity skoczek, a później trener na co dzień nosi wąsa, więc szczególnie do tej okazji nie musiał się przygotowywać.
Do akcji przyłączyły się także tysiące kibiców. Praktycznie na każdym kroku po drodze na Wielką Krokiew można spotkać stoiska ze sztucznymi wąsami. Ceny zróżnicowane - od 5 do 8 złotych. Obok szalików i czapeczek właśnie wąsy cieszą się największym powodzeniem. - Przyłączamy się do akcji. Ten jeden jedyny raz w roku chcemy być takie jak Adaś - mówiły Dorota i Aldona z Wrocławia spotkane przy jednym ze stoisk z wąsami.
W sobotę, 26 marca 2011 roku wąsy bowiem noszą nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci. Najmłodsi z dumą przyklejają sobie wąsa i zmierzają na Wielką Krokiew, gdzie ponad 20 tysięcy widzów pożegna najwybitniejszego polskiego skoczka. Drugie tyle, a może nawet więcej będzie w okolicach skoczni. Dla wszystkich po prostu nie starczyło biletów. Zdecydowana większość będzie miała wąsy. Drugą taką akcję trudno będzie w historii powtórzyć.