Rewolucyjne zmiany w kombinacji norweskiej!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielę zapadły decyzje odnośnie przyszłości kombinacji norweskiej. Działacze Międzynarodowej Federacji Narciarskiej podjęli szereg decyzji, które zupełnie zmienią oblicze tej dyscypliny sportu. Podstawową zmianą jest wprowadzenie nowych, dotąd nie rozgrywanych konkurencji.

Od dwóch lat jedyna konkurencja indywidualna składała się z jednej serii skoków oraz biegu na dziesięć kilometrów. Na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata rywalizację na dużej oraz średniej skoczni traktowano wprawdzie oddzielnie, jednak de facto metoda rozgrywania zawodów była ta sama. W sezonie 2011/2012 będzie już inaczej. W niedzielę działacze Międzynarodowej Federacji Narciarskiej z komisji zajmującej się kombinacją norweską podjęli szereg zmian mających na celu uatrakcyjnić tę dyscyplinę sportu, która znalazła się w cieniu biegów i skoków, pozostałych dyscyplin narciarstwa klasycznego.

Podstawową zmianą w stosunku do ostatnich dwóch lat jest wprowadzenie nowych konkurencji. Już w trakcie letniej Grand Prix rozegrane zostaną sztafety sprinterskie, które niegdyś już miały miejsce, jednak później zostały zarzucone. Zawodnicy startować będą w dwuosobowych zespołach - najpierw odbędzie się konkurs skoków, a następnie rywalizacja na trasie wzorowana na drużynowym sprincie znanym z biegów narciarskich, choć z zachowaniem różnic po skokach.

Kolejną innowacją jest wprowadzenie zawodów finałowych, które mają efektownie zakończyć sezon, podobnie jak w biegach ma miejsce FIS World Cup Final, a w skokach konkursy w Planicy. W kombinacji norweskiej w ostatniej imprezie sezonu weźmie udział tylko najlepszych trzydziestu zawodników klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, którzy będą rywalizować według tradycyjnych zasad - dwie serie konkursu skoków, a następnie bieg na piętnaście kilometrów. Przez lata była to jedyna konkurencja w kombinacji, jednak od dwóch lat nie odbywała się w ogóle, zaś teraz zostaje na finałowe zawody przywrócona.

O ile wspomniane dwie konkurencje były już kiedyś rozgrywane, a teraz tylko wracają do Pucharu Świata, o tyle kolejna jest już zupełną nowością. FIS wprowadza bowiem zawody nazwane "Penalty Race". Na początek rozegrana zostanie jedna seria skoków, w której próby sportowców nie będą oceniane przez sędziów, nie będzie także punktów za belkę startową, czy za przelicznik wiatru - liczyć się będzie tylko i wyłącznie odległość skoku. Na tym nie koniec nowinek, gdyż według zupełnie nowych reguł odbywać się będzie także bieg. Po skokach zawodnicy zostaną bowiem podzieleni na sześć grup. Ci, którzy uzyskają na skoczni najlepsze odległości, od razu ruszą na trasę dziesięciu, lub piętnastu kilometrów - dokładnego dystansu jeszcze nie ustalono. Nieco słabsi, ci z drugiej grupy, w tym czasie na stadionie pokonywać będą ... karną rundę liczącą 150 metrów, tak jak w biathlonie. Dalej zasada jest już prosta - kolejni zawodnicy będą mieli do pokonania coraz większą liczbę karnych rund i dopiero po ich przebiegnięciu ruszą na trasę w pościg za lepszymi skoczkami. Ci, którzy na skoczni wypadną najsłabiej, będą ich musieli przebiec aż sześć, co da dodatkowe dziewięćset metrów i sprawi, że liderzy będą już mieli w tym momencie znaczną przewagę.

Następna zmiana dotyczy wprowadzenia kwalifikacji do zawodów pucharowych. Od nowego sezonu w konkursach brać będzie udział tylko pięćdziesięciu uczestników, tak jak ma to miejsce w skokach narciarskich. Dotąd nieraz zdarzało się, że liczba uczestników przekraczała tę liczbę i działacze postanowili to zmienić. Rolę kwalifikacji spełniać będzie seria próbna. Zapewniony udział w konkursie będzie miała tylko czołowa dziesiątka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, jednak nawet ci zawodnicy będą musieli skakać w serii próbnej na wypadek, gdyby później z powodu pogody nie udało się rozegrać właściwego konkursu - wówczas to właśnie na podstawie próbnych skoków ustali się kolejność przed biegiem.

Zawodników ucieszy wiadomość o powiększeniu puli nagród - dotąd czołowi kombinatorzy często narzekali, że zarabiają mniej niż inni narciarze klasyczni. Od nowego sezonu za pierwsze miejsce triumfator pucharowych zawodów otrzyma nie pięć, a osiem tysięcy franków szwajcarskich, wzrosły także nagrody na kolejne lokaty w czołówce.

W ostatnim sezonie liczba zawodów pucharowych w kombinacji była mała, jednak jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planami FIS to w sezonie 2011/2012 możemy mieć nawet około trzydziestu imprez najwyższej rangi. Rywalizacja rozpocznie się w Kuusamo, a zakończy w Oslo. W styczniu kombinatorzy norwescy przyjadą najprawdopodobniej do Zakopanego - obecnie wiele wskazuje na to, że będzie to 28 i 29 stycznia, czyli weekend dokładnie tydzień po Pucharze Świata w skokach narciarskich.

Wszystkie powyższe zasady zaproponowane przez komisję FIS do spraw kombinacji norweskiej muszą jeszcze zostać zaaprobowane w czerwcu na kongresie FIS w słoweńskim Portoroz, jednak można się spodziewać, że będzie to tylko formalnością.

Źródło artykułu: