Łukasz Kruczek: Nie zamierzałem być autorytetem dla Adama

Wiele nieprzychylnych komentarzy padło w ostatnim czasie w kierunku Łukasza Kruczka. Trener polskich skoczków nie jest zdziwiony krytyką, ale na razie nie rozważa podania się do dymisji.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Głównym zarzutem wobec Łukasza Kruczka jest fakt, że sam nie był dobrym skoczkiem (przez siedem lat startów w Pucharze Świata zdobył 31 punktów), a teraz uczy najlepszego polskiego zawodnika. - Nie zamierzałem być autorytetem dla Adama, to by było śmieszne - broni się w rozmowie z Rzeczpospolitą. - Starałem się stworzyć sztab, który będzie pracował również dla niego, stworzyć mu jak najlepsze warunki, by wrócił na właściwe tory. W sztabie jest fizjolog, psycholog, biomechanik, a ja staram się być najlepszym łącznikiem między nimi a skoczkami. Nie analizuję, czy jestem trenerem dobrym, złym, czy po prostu trenerem. Po to się uczyłem, żeby prowadzić skoczków, przynosi mi to satysfakcję, mimo że są dni łatwiejsze i trudniejsze. Gdyby przytrafiły nam się kolejne wpadki, to będę miał po powrocie do kraju ciężko. Ale przecież będę żył.

Czy słaba forma skoczków to efekt błędów popełnionych w okresie przygotowawczym? - Wiele rzeczy można było zrobić inaczej, bo wiele dróg prowadzi do tego samego celu. Najważniejsze, żeby trzymać się jednej, nie skakać między nimi. Z doświadczenia wiem, że gdy coś nie idzie i w połowie sezonu próbuje się przejść na inną ścieżkę, która wydaje się bardzo dobra, to tam też nie idzie. Przerabialiśmy to z Heinzem Kuttinem. Dopiero po sezonie będzie można powiedzieć, czy poszliśmy dobrą drogą - powiedział Kruczek w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×