Pamiętajmy o tych, którzy odeszli. Rok pożegnań wybitnych narciarzy

 / Znicz
/ Znicz

Przez ostatnich dwanaście miesięcy pożegnaliśmy wielu przedstawicieli sportów zimowych. Na zawsze odeszli wybitni zawodnicy, działacze, trenerzy.

Polskie środowisko narciarskie okryło się żałobą w dniu 10 grudnia 2016 roku, gdy zmarła Stefania Biegun. Wspaniała biegaczka, jeszcze do niedawna godna miana najwybitniejszej w całej historii naszego narciarstwa, należała w latach 60. do grona najlepszych na świecie. Wielokrotnie plasowała się w pierwszej dziesiątce, a niekiedy nawet piątce, podczas największych zawodów w Falun i Holemnkollen, gdzie skutecznie walczyła z całą światową czołówką. Wraz z polską sztafetą zajęła czwarte miejsce na igrzyskach w Squaw Valley w 1960 roku.

17 marca zmarł Jan Szpunar, czołowy polski biathlonista, olimpijczyk z 1976 roku. Rok wcześniej podczas mistrzostw świata w Anterselvie odniósł swój życiowy sukces zdobywając z kolegami z reprezentacji brązowy medal w sztafecie.

W czerwcu na zawsze odszedł Gustaw Bujok, znany skoczek i kombinator norweski. Szczególnie dobrze wypadł podczas mistrzostw świata w Zakopanem w 1962 roku, gdy na średniej skoczni zajął siódme miejsce. Jeszcze w maju tego roku, zaledwie miesiąc przed śmiercią, był obecny w Niemczech, gdzie spotkał się z dawnym rywalem ze skoczni Helmutem Recknagelem.

W ciągu ostatniego roku odeszli także działacze i trenerzy. 2 kwietnia zmarł Bronisław Porębski. W młodości sam próbował  skakać, ale z czynnej kariery zrezygnował dość szybko. W rodzinnym Szczyrku zapisał się za to w historii jako znany szkoleniowiec, prowadzący do sukcesów kolejne pokolenia młodych skoczków. Pod okiem Porębskiego trenowali m.in. Janusz Malik, Łukasz Kruczek, Stefan Hula czy Krzysztof Biegun.

Czołowym trenerem skoków narciarskich był również Piotr Pawlusiak. Na początku lat 90. został szkoleniowcem naszej kadry narodowej. Na mistrzostwach świata w Falun i igrzyskach w Lillehammer jedynym reprezentantem Polski był Wojciech Skupień, podopieczny Pawlusiaka. Znany trener zmarł 4 września.

Wcześniej, 18 maja, w wieku 85 lat zmarł Lech Bafia. Wojskowy, doszedł do stopnia pułkownika, w latach 1984-1988 sprawował stanowisko prezesa Polskiego Związku Narciarskiego.

Bolesne straty poniosło także narciarstwo francuskie. 2 stycznia odszedł na zawsze wybitny alpejczyk Jean Vuarnet. W 1960 roku został on mistrzem olimpijskim w zjeździe, swojej koronnej konkurencji. Podczas igrzysk w Squaw Valley zasłynął nie tylko dzięki wygranej, ale także z uwagi na fakt, że zamiast drewnianych desek użył metalowych nart, wówczas nowości.

W tym samym czasie czołową postacią reprezentacji Francji był również Adrien Duvillard, zmarły niespełna półtora miesiąca po Vuarnecie uczestnik igrzysk z 1956 (był na nich o krok od medalu) i 1960 roku. Na swym koncie miał m.in. trzy zwycięstwa w Kitzbuehel, w tym w niezwykle prestiżowym zjeździe, a także trzy tytuły nieoficjalnego mistrza świata zdobyte w gronie amerykańskich zawodowców.

Zaledwie 37 lat przeżył znany norweski skoczek Morten Aagheim. Życiowe wyniki osiągał w sezonie 1998/1999, gdy wielokrotnie plasował się w czołowej dziesiątce pucharowych konkursów, a w Harrachovie był nawet o krok od podium. Cały sezon ukończył na szesnastej pozycji w klasyfikacji generalnej.

21 lipca zmarł słynny skoczek Nikołaj Kamieński, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli złotego pokolenia radzieckich zawodników z lat 50. i 60. W sezonie 1955/1956 wygrał Turniej Czterech Skoczni, a dwa lata później uplasował się w nim na trzeciej pozycji. W 1962 roku w Zakopanem wywalczył wicemistrzostwo świata.

Cześć Ich Pamięci!

Źródło artykułu: