Żużel. Stal straciła prowadzenie w końcówce. Bartosz Zmarzlik zdradza przyczynę porażki

Betard Sparta Wrocław pokonała Moje Bermudy Stal Gorzów 46:44. Przyjezdni prowadzili niemalże przez całe spotkanie, jednak w końcówce zawodów wypuścili zwycięstwo z rąk. O przyczynach porażki mówił Bartosz Zmarzlik.

Szymon Michalski
Szymon Michalski
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
W hicie 6. kolejki PGE Ekstraligi lepsza okazała się Betard Sparta Wrocław. Przez większość spotkania na prowadzeniu znajdowała się jednak Moje Bermudy Stal Gorzów, która zaliczyła nieco słabszą końcówkę zawodów.

- Za szybko zaczęliśmy iść w jedną stronę z ustawieniami - tłumaczył przyczyny porażki Bartosz Zmarzlik. - Do 13. to zdawało egzamin, ale gdzieś przegięliśmy "pałkę" i musieliśmy na nominowane wracać, i trochę było lepiej. Wygrał lepszy, wygrał Wrocław, który pozbierał się. Świetny mecz, do ostatniego biegu coś się działo. Fajny żużel. Dzisiaj była radość z jazdy. Świetnie był przygotowany tor, nie było żadnych dziur, niespodzianek. Było lekko przyczepnie, czyli to, co lubimy - komentował Zmarzlik w pomeczowej mixzonie.

Zawodnicy gorzowskiej Stali wymieniali się spostrzeżeniami nt. nawierzchni wrocławskiego toru. - Wyjaśnialiśmy sobie, żeby być mądrzejszym jutro, każdy mówi sobie prawdę. Założyliśmy sobie, że nie mówimy cyframi, tylko to, w którą stronę każdy poszedł. Każdy ma inne silniki i można się w tym pogubić. Bardziej odnosimy się do gorzowskiego toru i co względem tego przestawiliśmy - dodawał Zmarzlik.

ZOBACZ WIDEO Stanisław Chomski tłumaczy swoje nieoczywiste decyzje. "To są szachy"
W ekipie Betard Sparty słabo w mecz wszedł Tai Woffinden. Brytyjczyk wrócił na właściwe tory w biegu nominowanym, w którym przypieczętował triumf miejscowych.

- Ciężko powiedzieć coś tak doświadczonemu zawodnikowi. Raczej daje mu się spokój i przestrzeń do pracy. Cały czas wierzyliśmy, że może odpalić. Odpalił w biegu 14. i to jest najważniejsze - mówił o problemach kolegi z drużyny Maciej Janowski.

- Są to zawody drużynowe, raczej staramy się przekazywać każdy swoje odczucia, co wynosi z poprzedniego biegu. Wiadomo, że ustawienia mogą się kosmicznie różnić, ale zawsze możemy sobie podpowiedzieć pod kątem ostatniego meczu. Łapiemy się na marginesie, gdzie potrafimy sobie podpowiedzieć. Trzeba z tym uważać, bo każdy zawodnik czuje trochę inaczej i nie ma co wchodzić w przestrzeń zawodnika - podsumował Janowski.

Zobacz także:
Niedosyt w Apatorze Toruń. "Dobry prognostyk na przyszłość"
Patryk Dudek zabrał głos po kontrowersyjnym wykluczeniu!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×