Na Brandon Stadium ogromnego pecha miał rodak "Zorra", Fredrik Lindgren, który w zawodach uplasował się na 4. pozycji, czyli pierwszej z tych, które nie gwarantowały występów w przyszłorocznej edycji serii zarządzanej przez Ole Olsena. "Fredka" jest jednak w tym sezonie stałym uczestnikiem cyklu i na dwa turnieje przed końcem zmagań z 82 punktami na koncie zajmuje 7. miejsce w klasyfikacji przejściowej IMŚ. Przypominamy, że prawo startu w GP 2010 wywalczy sobie 8 najlepszych zawodników trwającej rywalizacji. - Tak to jest w kwalifikacjach, że zawsze są zwycięzcy i przegrani. Bardzo mi przykro z powodu Freddiego, który przecież jest czołowym szwedzkim zawodnikiem i uczestnikiem tegorocznej serii Grand Prix. Jestem jednak przekonany, że Lindgren tanio skóry nie sprzeda. Jeśli miałbym wskazać zawodnika, któremu w razie nieutrzymania się w cyklu najbardziej należy się dzika karta, to bez chwili zastanowienia stawiam na Freddiego - powiedział Zetterstroem.
Jak już wcześniej pisaliśmy, sezon 2010 będzie pierwszym rokiem startów w elicie 37-letniego już "Zorra". W poprzednich latach bardzo często dochodziło do sytuacji, że żużlowcy debiutujący w cyklu notowali słabsze niż dotychczas wyniki w meczach ligowych. - Widziałem, jak w przeszłości dostanie się do GP wpływało na ligową formę niektórych zawodników. Jestem tego świadom, tak jak i jestem świadom tego, na co stać mnie w cyklu, więc nie zamierzam wieszać sobie poprzeczki zbyt wysoko. Wspaniale będzie móc rywalizować w Grand Prix i dzięki temu na pewno uda mi się także pozyskać kilku nowych sponsorów - dodał Szwed.