"Steady" w roku 2008 był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz, ale jego forma na zapleczu Speedway Ekstraligi pozostawiała wiele do życzenia, więc pomimo ważnego kontraktu nie znalazł on uznania w oczach działaczy swojego nowego polskiego teamu. Co ciekawe, Anglik nie ścigał się w tym sezonie również w Szwecji, gdzie wcześniej reprezentował barwy Masarny Avesta. - Anglia to bezpieczny wybór. Nie trzeba wiele podróżować i pędzić na złamanie karku, a jazda tutaj gwarantuje dobry miesięczny dochód. W zeszłym roku odjechałem w Szwecji pełny sezon, jednak nie otrzymałem za to pieniędzy, gdyż mój klub zbankrutował. Straciłem przez to fortunę - powiedział 27-latek.
Żużlowiec Rudzików nie uważa, że brak jazdy za granicą sprawił, iż jest on teraz mniej wartościowym zawodnikiem: - Nie wydaje mi się, żebym był teraz gorszym zawodnikiem - przecież moja średnia na Wyspach wzrosła w porównaniu z zeszłym sezonem. Ostatnie dwa lub trzy miesiące są w moim wykonaniu naprawdę dobre - moja forma w spotkaniach wyjazdowych wzrosła, a u siebie wciąż spisuję się na niezłym poziomie.
Brytyjczyk jest również zdania, że sezon 2009 pozwolił mu troszkę uporządkować żużlową karierę: - Wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku i wreszcie pojawiło się jakieś światełko w tunelu. Przede wszystkim zacząłem znów czerpać przyjemność z jazdy, a podczas wyścigów jestem bardziej wyluzowany niż dotychczas.
Ukoronowaniem dobrego roku dla Simona Steada może być wywalczenie z Rudzikami Drużynowego Mistrzostwa Wielkiej Brytanii. Podopieczni Aluna Rossitera w finałowym dwumeczu Elite League zmierzą się z Wolverhampton Wolves (5 i 12 października).