Żużel. To się nie może udać. Były prezes nie ma wątpliwości w sprawie Trześniewskiego

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Paweł Trześniewski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Paweł Trześniewski

Według Leszka Tillingera, Paweł Trześniewski nie powinien w przyszłym roku atakować PGE Ekstraligi, bo taki ruch zwyczajnie zaszkodziłby jego karierze. Zdaniem byłego prezesa, dużo lepszym wyjściem byłoby pozostanie w Rybniku.

Paweł Trześniewski to wciąż bardzo obiecujący junior, który jednak miał pewne problemy z wejściem do dorosłego żużla. Zawodnik ROW-u prezentował się z bardzo dobrej strony w niższych kategoriach i wiele lat w nich zachwycał. Stąd trudno się dziwić, że w Rybniku apetyty były spore i głęboko wierzono, że Trześniewski z eWinner 1. Ligą przywita się podobnie jak to uczynił Wiktor Przyjemski.

Transfer zniszczyłby jego karierę?

Tak się nie stało. Pierwszy pełen sezon w wykonaniu żużlowca ze Śląska nie był przesadnie imponujący. Z pewnością jego aspiracje sięgały wyższej średniej aniżeli niecały punkt na bieg. Leszek Tillinger nie wątpi, że junior ROW-u ma papiery na dobrego zawodnika, o czym świadczą jego dotychczasowe sukcesy, natomiast jest przekonany, że jeszcze dla niego za wcześnie na PGE Ekstraligę.

- Patrząc na jazdę Trześniewskiego w minionym sezonie, można śmiało powiedzieć, że szału nie było. W ogóle rybnicka młodzież nie błyszczała. To żużlowiec, który rokował bardzo dobrze, ale wejście w dorosłe ściganie jak na razie go przerosło, nie odnalazł się najlepiej. W związku z tym uważam że junior ROW-u powinien się skupić na poprawie błędów i spokojnie, krok po kroku stawać się coraz lepszym, oswajać z wyższym szczeblem - mówi Leszek Tillinger.

ZOBACZ Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Cegielski i Świsłowski gośćmi Musiała

- W takiej chwili zmiana klubu na ekstraligowy, to byłoby chyba najgorsze możliwe rozwiązanie. Jeżeli nie radzisz sobie na zapleczu, nie powinieneś skakać na głęboką wodę, bo możesz utonąć. Gdyby Trześniewski poszedł za pieniędzmi, mógłby zrobić sobie wielką krzywdę. On by nic nie wskórał w PGE Ekstralidze, nie ma cudów. To jest inny kawałek chleba. Byłem wielce zdziwiony, że w ogóle podjęto taki temat - dodał.

Żadnego za, a wiele przeciw

Trześniewski przez jakiś czas był łączony z wrocławską Spartą, która miała ochotę sprowadzić go na Stadion Olimpijski, przekazując w rozliczeniu Michała Curzytka. Wydaje się jednak, że temat upadł, a junior pozostanie jednak w Rybniku, chociaż nadal nic nie jest przesądzone (jak na razie na przeszkodzie stoją jedynie ogromne oczekiwania finansowe ROW-u). Tillinger nie krył zdziwienia, gdyż jego zdaniem Curzytek nie jest chłopcem do bicia, zatem nie widzi sensu dokonania wspomnianej zmiany.

- Curzytek radzi sobie nieźle, pokazał w kilku meczach, że jest w stanie rywalizować nawet z seniorami. Mimo wszystko ten zawodnik to gwarancja jakiegoś poziomu, a Trześniewski takiej nie dawałby wcale. Może Sparta myślała przyszłościowo? Ale to nadal przysłowiowy kot w worku. Żużel jest zbyt nieprzewidywalny, nie należy działać radykalnie. Jeżeli do tej transakcji rzeczywiście nie dojdzie, obie strony na tym skorzystają. W przeciwnym razie ziściłoby się stare porzekadło i "stryjek zamieniłby siekierkę na kijek". Tym bardziej, że wrocławianie mają przecież mistrzowskie aspiracje i bardzo silną drużynę, a presja młodemu żużlowcowi szkodzi w dwójnasób - podsumował Leszek Tillinger.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Texom Stal Rzeszów ma wielki problem? "Nie jestem fanem takiej taktyki"
ZOOleszcz GKM skazany na walkę o utrzymanie? "Szóste miejsce będzie ogromnym sukcesem"

Komentarze (0)