Żużel. Joe Screen porywał tłumy i za sprawą jednej akcji zyskał status legendy. Jak Anglik radzi sobie teraz?

 / fot. Wojtek Szabelski / PAP
/ fot. Wojtek Szabelski / PAP

W Częstochowie kochali go dzięki szarży, która zapewniła Włókniarzowi utrzymanie. W Australii był znienawidzony za incydent z Jimmym Nilsenem. Jedno jest pewne, Joe Screen to ikona żużla. Co dziś robi były żużlowiec?

W tym artykule dowiesz się o:

Joe Screen to przykład człowieka, który niewiele sobie robi z opinii innych. Takim postępowaniem przekonał do siebie część żużlowego świata, ale i zyskał wielu wrogów. Zwłaszcza, gdy w 1999 roku w jednym ze spotkań ligi angielskiej doprowadził do upadku Jimmy'ego Nilsena.

Sytuacja miała miejsce po zakończeniu wyścigu. Screen uderzył rywala kierownicą, a ten pechowo nie trzymał swojej na tyle mocno, żeby nie zapoznać się z nawierzchnią. Obaj panowie nigdy się nie pogodzili, a Anglik dostał wówczas ogrom pełnych inwektyw wiadomości (jak przyznał sam zawodnik, te płynęły głównie z Australii, od tamtejszych kibiców, którzy  masowo oglądali mecze, wspólnie, w klubach nocnych).

Poświęcił się temu bez reszty

To tylko jedna z wielu barwnych sytuacji z udziałem Screena. Zawodnik słynął kiedyś z wielkiej odwagi, brawurowych szarż i hedonistycznego trybu życia. Od paru lat jego codzienność jest już jednak zupełnie inna. Joe bez reszty oddał się biznesowi, który założył wraz ze swoją żoną Lindsay. Prowadzą hotel dla psów i kotów.

- Przez ostatnich osiem lat mojego życia pracowałem na pełnych obrotach, siedem dni w tygodniu rozwijając własny biznes. Robię to, odkąd założyliśmy firmę. Zaczynam pracę o siódmej rano, a kończę 12 godzin później - mówił Joe Screen w rozmowie ze Speedway Star.

ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!

- Byłem wielkim szczęściarzem. Moja żona Lindsay zawsze ciężko pracowała. Gdy się ścigałem, ona miała swoją pracę. [...] Biznes idzie świetnie. Jedynym problemem od czasu wybuchu epidemii Covid-19 jest pozyskanie personelu. W związku z tym ja i moja żona zasuwamy na okrągło przez caly tydzień - dodał.

Córka go szokuje

Screen zdradził, co należy do jego obowiązków i czym konkretnie zajmuje się jego żona. Jak się okazuje, w jego rodzinie nie tylko on miał smykałkę do sportu.

- Prowadzimy hotel dla psów i kotów. Mamy pod opieką jednorazowo przeważnie około 35 zwierzaków. Dodatkowo mamy również pięć koni, zatem codziennie jest dużo pracy. [...] Moja córka Jessie zaczęła grać w polo. Stało się to właśnie wtedy, gdy Covid-19 zaatakował nas na dobre. Zaczęła się w tym realizować i szybko zabłysnęła. Już od małego potrafi jeździć konno - tłumaczył.

- Dołączyła do klubu Cheshire i gra w każdy weekend, gdy tylko zaczyna się sezon. Jej umiejętności szybko rosły i teraz jest w jednej grupie ze starszymi chłopcami. Musi jednak najpierw skończyć college, zanim poświęci się polo w stu procentach. [...] Przysięgam, że ja nie potrafiłbym zrobić tego, co ona. Jeździ konno doskonale i potrafi już nawet zwisać z boku wierzchowca. Rewelacyjnie się to ogląda - zakończył Joe Screen.

Zobacz także:
Błędy arbitrów, wielkie hity i Fricke show na PGE Narodowym. Oto maj w pigułce
Były prezes ocenia układ sił w PGE Ekstralidze. "Wilki nie mają najwięcej powodów do zmartwień"

Komentarze (0)