Żużel. Taka postawa klubu im się nie spodobała. "To główny problem naszego żużla"

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oskar Paluch
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oskar Paluch

Czterech reprezentantów Polski znalazło się w kadrze Gislaved Speedway na sezon 2023. Nie wszystkim kibicom podoba się jednak to, że kluby z Allsvenskan League tak mocno stawiają na obcokrajowców.

[tag=903]

Lejonen Gislaved[/tag] w sezonie 2023 będzie głównym pretendentem do zdobycia złotego medalu w szwedzkiej Bauhaus-Ligan. Działacze jednak na co dzień będą zarządzać dwoma zespołami, bowiem w Allsvenskan League pojadą rezerwy Lwów, Gislaved Speedway.

Kierownictwo drużyny zbudowało całkiem ciekawe zestawienie w oparciu o młodych zawodników. Jednak nie wszystkim kibicom ten skład przypadł do gustu. Kibice w social mediach skrytykowali menadżerów, że ponad połowa zakontraktowanych zawodników to obcokrajowcy.

Co ciekawe, negatywne komentarze płynęły nie tylko od fanów Lwów. - Szczerze mówiąc, to bzdury i zazdrość. Jesteśmy jedną z drużyn, które mają największą liczbę szwedzkich zawodników i w tym sezonie większość meczów odjedziemy właśnie z trzema Szwedami w składzie. Prawie żaden inny lub tego nie robi, a ponadto to dla nas ścigają się dwaj mistrzowie kraju, Oliver Berntzon (seniorów - dop. red.) oraz Casper Henriksson (juniorów) i są w tym klubie od dziecka - powiedział Mikael Holmstrand w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

Lejonen Gislaved do drużyny rezerw zakontraktowało czterech Polaków: Roberta ChmielaWiktora JasińskiegoOskara Palucha oraz Damiana Ratajczaka i dwóch Duńczyków, Jannika Soerensena i Emila Poertnera.

- Inne zespoły mają więcej obcokrajowców, ale może po prostu z innych krajów. Nas nie interesuje pokrywanie mapy świata i posiadanie, jak największej ilości flag na naszym stadionie. Interesują nas najlepsi i najbardziej profesjonalni zawodnicy, a takich Polacy mają bardzo dużo - dodał nasz rozmówca.

Kibice szwedzkich klubów zauważają, że kluby coraz mniej stawiają na krajowych zawodników, co powinno być dla nich priorytetem. Głośno w tym aspekcie wypowiadał się również Peter Ljung, który mówił otwarcie, że grupa narodowa nie może pozwolić sobie na starty za wynagrodzenie pozwalające im jedynie zakupić... kawę i ciastko.

Menadżer Lejonen Gislaved oraz wiceprezes Elit Speedway Sverige przyznał, że to nie niechęć jest problemem. - Szwedzcy zawodnicy są dziś niestety, ale bardzo nieliczną grupą. To główny problem naszego żużla. Mamy pewne zasady i regulacje, aby ich "chronić", ale szczerze mówiąc w lidze "Elite" powinni startować ci, którzy są wystarczająco dobrzy, a nie dlatego, że są ze Szwecji. Rozwijać się możesz w Allsvenskan League, ale Bauhaus-Ligan powinna być gotowa na ściganie się najlepszych - dodał Holmstrand.

Nasz rozmówca przyznał otwarcie, że ci, którzy są gotowi na wyzwania, jakie niosą ze sobą starty ze światową czołówką, mają zapewnione kontrakty w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Chcielibyśmy mieć więcej Szwedów w rodzimej lidze, ale jest ich za mało i niestety, ale potrzebujemy zawodników z zagranicy - zauważył.

Najstarszym zawodnikiem pierwszoligowego Lejonen będzie Oliver Berntzon (30 lat). Spośród zagranicznych jeźdźców będą to z kolei Robert Chmiel (24 lata) oraz Jannik Soerensen i Wiktor Jasiński (obaj po 23 lata).

- Muszą ścigać się w kolejnych krajach, aby się rozwijać i zrobić kolejny krok. Chodzi o nauczenie się tempa jazdy w większej liczbie krajów, poznanie nowych torów, a sami zawodnicy widzą też to, że inwestujemy w młodych zawodników i dajemy im możliwość pokazania, że zasługują na kontrakt w Bauhaus-Ligan - zakończył nasz rozmówca.

Czytaj także:
Cieślak spełnił nietypową prośbę zawodników
Nie łapał się do składów polskich drużyn, a dziś jest w TOP ligi. Marzy o PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty