Łukasz Szmit jest radcą prawnym Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Decyzja Trybunału Polskiego Związku Motorowego wywołała u niego zdziwienie. - Nie rozumiem decyzji Trybunału. Po pierwsze uważam, że zadaniem Trybunału nie jest uchylanie decyzji GKSŻ. Jego zadaniem powinno być dbanie o to, aby interpretacja regulaminu dokonywana przez GKSŻ nie była rażąco odbiegająca od stanu faktycznego. Po drugie w tym przypadku interpretacja była oczywista. Stąd też decyzja Trybunału PZMot budzi moje zdziwienie i dlatego odwołamy się od tej decyzji do Trybunału przy PKOL - powiedział dla SportoweFakty.pl Łukasz Szmit.
Radca prawny Głównej Komisji Sportu Żużlowego podał podstawowe argumenty za tym, że decyzja Trybunału PZMot jest co najmniej kontrowersyjna. - Sędzia Wojaczek sam przyznaje konsekwentnie, że nie zastosował właściwego przepisu, że nie wiedział jaki przepis ma zastosowanie w tej sprawie. Zatem Trybunał jest mniej krytyczny wobec sędziego Wojaczka niż sędzia wobec siebie (one wie, że coś było nie tak, Trybunał nie wie). Po drugie. Trybunał przeszedł do porządku dziennego i przyjął za swoje twierdzenie Marka Wojaczka, że powołany art. 26 ust 6 RSŻ , zgodnie z dotychczasową praktyką dotyczy przyczyn obiektywnych i z reguły wiąże się z powtórzeniem zawodów, co w ocenie Trybunału w zaistniałej na tych zawodach sytuacji nie byłoby właściwe, a jedyna mogąca wchodzić w grę przyczyna obiektywna – nieprzygotowanie toru została zasadnie wykluczona. Nie można się zgodzić, że ten przepis dotyczy tylko "przyczyn obiektywnych" i odmowa startu wszystkich zawodników to "przyczyna subiektywna". Art. 26 ust 6 jest elastyczny i przystosowany m.in. do takich właśnie sytuacji. Dodatkowo chciałbym podkreślić, że nie było zarzutu błędnego udokumentowania odmowy jazdy zawodników – to była w zasadzie "dobra rada" - wyjaśnił Łukasz Szmit.
Łukasz Szmit pokreślił również, że nie sposób podzielić poglądu, że prawidłowo zastosowano art. 766 RSŻ. Obie drużyny stawiły się na mecz, dopełniono wszystkich formalności. Powstaje pytanie czy Trybunał sprawdził, czy w ogóle sędzia zapalił zielone światło? Bo jeżeli nie to o jakim walkowerze w ogóle jest mowa?
Poniżej prezentujemy pełną treść odpowiedzi GKSŻ w tej sprawie.
Odpowiedź GKSŻ na odwołanie sędziego Marka Wojaczka z dnia 17 sierpnia 2009 roku
Działając w imieniu i na rzecz Głównej Komisji Sportu Żużlowego (zwanej w dalszej części pisma GKSŻ) wnoszę o oddalenie odwołania w całości, a ponadto ustosunkowując się do odwołania sędziego Marka Wojaczka od orzeczenia dyscyplinarnego nr 14/2009 z dnia 19 lipca 2009 roku przedstawiam co następuje:
Odwołujący nietrafnie wskazuje, że doszło do sytuacji bez precedensu, w dodatku sytuacji, której nie przewiduje regulamin GKSŻ. Nietrafnie wskazuje również na "zatwierdzenie" przez GKSŻ wyniku meczu jako obustronnego walkowera. Odwołujący zarówno na posiedzeniu dyscyplinarnym (na którym zadawano pytania i pozwolono mu swobodnie wypowiedzieć się) jak i w samym odwołaniu stwierdza, że "Artykuł 766 (RSŻ), który wpisałem jako podstawę mojej decyzji (bo musiałem jakiś artykuł podać), nie dotyczy wprawdzie wprost sytuacji, z jaką miałem do czynienia, ale żaden inny artykuł RSŻ też nie mógł być zastosowany (…)" . Tym samym Odwołujący sam przyznaje, że nieprawidłowo zastosował RSŻ oraz wykazuje jego nieznajomość.
GKSŻ podnosi, że sprawę należy postrzegać w szerszym kontekście wszystkich wydarzeń jakie miały miejsce podczas meczu o mistrzostwo I ligi pomiędzy KM Ostrów a KS Gniezno. GKSŻ pomimo licznych kontrowersji (wszyscy zawodnicy uznali, że tor nie nadawał się do jazdy) uznał, że decyzja sędziego co do możliwości jazdy na torze jest co do zasady słuszna. Obwiniony jednak nie poradził sobie z sytuacją na zawodach (odmowa udziału w zawodach przez wszystkich uczestników) i wedle ustaleń GKSŻ świadomie zastosował nieprawidłowy przepis RSŻ, wydając - rozpatrując sprawę z punktu widzenia skutków praktycznych i dalszych komplikacji regulaminowych – decyzję najgorszą z możliwych.
Nie ulega wątpliwości, że sędzia nieprawidłowo zastosował art. 766 RSŻ. Obie drużyny stawiły się bowiem na mecz, w regulaminowych składach, kierownicy drużyn przekazali odpowiednie zgłoszenia do sędziego, dopełnili wszelkich możliwych formalności itp. Problem pojawił się na etapie oceny przez zawodników stanu toru i jego konsekwencji w postaci odmowy jazdy w meczu. Według GKSŻ sędzia powinien w zaistniałej sytuacji:
- zebrać pisemne oświadczenia o odmowie startu w zawodach od zawodników i kierowników drużyn (co jest podyktowane zasadną ostrożnością)
- odwołać mecz ze względu na odmowę jazdy przez zawodników,
- przekazać sprawę do rozstrzygnięcia GKSŻ.
Odwołujący całkowicie pomija, fakt, że uczestnicy (kluby i zawodnicy) zaistniałej sytuacji podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej. Sędzia nie może stosować sankcji dyscyplinarnych. Sankcje takie mogą stosować jedynie organy dyscyplinarne – a zatem GKSŻ. Stąd jedynym rozwiązaniem było zastosowanie przez sędziego art. 26 ust 6 RSŻ.
Odwołujący zdaje się ignorować, jasny w mniemaniu GKSŻ przepis art. 26 ust 6 RSŻ, stosownie do którego sędzia zawodów może odwołać każde zawody w dniu zawodów, jeśli stwierdzi na miejscu, że istnieją przyczyny dla których zawody nie mogą być rozegrane. Skoro sędzia – jak sam przyznaje – nie bardzo miał pomysł co począć z zaistniałą sytuacją i stosował świadomie nie nadający się do stosowania w zaistniałej sytuacji art. 766 RSŻ to zdaniem GKSŻ postąpił oczywiście nieprawidłowo podczas gdy, sytuacja sama narzucała gotowe, proste i bezpieczne dla Obwinionego rozwiązanie, którego Obwiniony nie dostrzegł. Logiczne i zgodne zatem z regulaminem byłoby odwołanie meczu na podstawie art. 26 ust 6 RSŻ i oddanie sprawy pod osąd GKSŻ, która miała by o wiele więcej czasu na podjęcie trafnej decyzji i wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych, niż działający na gorąco, niezgodnie z regulaminem Obwiniony.
Na marginesie tylko należy wskazać, że wskazanie przez GKSŻ w postępowaniu dyscyplinarnym, że sędzia powinien zebrać oświadczenia zawodników o odmowie jazdy – wynika z uzasadnionej troski o zabezpieczenie dowodów i wykazanie w późniejszym postępowaniu motywów sędziego. Nie można bowiem wykluczyć, sytuacji gdy zawodnicy werbalnie odmawiając jazdy, twierdzili by następnie, że nic takiego nie miało miejsca. Niewątpliwie stawiałoby to sędziego zawodów w kłopotliwej sytuacji.
Podsumowując: w konsekwencji obwiniony jest winny czynów z art. 333 pkt 1 i 4 RSŻ. Obwiniony popełnił bowiem błąd regulaminowy stosując niewłaściwy przepis – art. 766 RSŻ, zamiast art. 26 ust 6 RSŻ i wykazał się nieznajomością RSŻ. Na podkreślenie zasługuje fakt, że sędzia stosując art. 766 RSŻ, musiał mieć świadomość negatywnych konsekwencji jakie spowoduje jego działanie i wiedział, że w/w przepis jest stosowany nieprawidłowo.