Przyznał się do kradzieży. Spotkała go surowa kara

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Obecnie jest jednym z lepszych żużlowców PGE Ekstraligi, ale jego życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Andrzej Lebiediew przyznał się, że w wieku 12 lat przyłapano go na kradzieży. Za swoje zachowanie zapłacił wysoką cenę.

W tym artykule dowiesz się o:

Obecny zawodnik Cellfast Wilków Krosno Andrzej Lebiediew wrócił myślami do czasów dzieciństwa. Łotysz w Magazynie PGE Ekstraligi w stacji Eleven Sports opowiedział historię, która wiele go nauczyła i ukształtowała jako człowieka i sportowca.

Lebiediew wyjawił, że w wieku 12 lat skradł ze sklepu słonecznik. Został jednak przyłapany, co skończyło się wizytą na policji. A to nie był koniec.

- Fajnie zachowała się moja mama, która chciała mi dać nauczkę, bo doniosła do zarządu klubu (Lokomotivu Daugavpils, dop. SM). Ja zacząłem już wtedy swoją karierę. Gdy przyszedłem na stadion, to szef klubu Wladimir Rybnikow powiedział mi, że więcej nie chce mnie tutaj więcej widzieć i że skończyła się moja przygoda z żużlem, bo on nie chce mieć takich ludzi w klubie. To wszystko nauczyło mnie pokory - opowiadał Lebiediew.

ZOBACZ WIDEO: Czy Przyjemski może zostać na kolejny sezon w Polonii? Jest jasna deklaracja

Za swoje karygodne zachowanie ówczesny nastolatek zapłacił wysoką cenę. Na okres sześciu miesięcy został odsunięty od klubu.

- To było już po sezonie, ale straciłem z pół roku. Szkółka jeździła na motocrossie, a ja wszystko obserwowałem z drugiej strony drogi. Aż w końcu otrzymałem informację, że w czwartek o 6 rano mam trening na salce i mam przyjść. To też był duży stres, żeby po tym wszystkim spojrzeć kolegom i trenerowi w oczy - wspominał niespełna 29-letni zawodnik.

Łotysz jest na ten moment drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Cellfast Wilków Krosno. Do największych osiągnięć Lebiediewa należy zdobyciu tytułu indywidualnego mistrza Europy w roku 2017.

Zobacz także:
Czugunow miał prawo być wściekły

Źródło artykułu: WP SportoweFakty