Niedzielny mecz PGE Ekstraligi miał podwójne znaczenie dla Patryka Dudka. Po pierwsze, chciał pokazać, że po zmianach, które zaszły w jego zespole, stabilizuje formę na wysokim poziomie. Po drugie, jego For Nature Solutions KS Apator Toruń jechał we Wrocławiu, a więc na torze, na którym odbędzie się finał Drużynowego Pucharu Świata.
Dudek miał więc okazję, aby pokazać trenerowi Rafałowi Dobruckiemu, jak radzi sobie na owalu we Wrocławiu i dołożyć kolejne argumenty w walce o miejsce w składzie na DPŚ. I właśnie to zrobił. 31-latek sześciokrotnie pojawiał się na torze i w sumie obok swojego nazwiska zapisał 14 punktów.
Tylko raz, w swoim trzecim starcie, przyjechał na metę na gorszym miejscu, niż drugie. - Nic nie zmienialiśmy w motocyklu, dałem ciała na starcie. Szkoda, ale wiedziałem, że jest dobrze i muszę przypilnować startu - ocenił żużlowiec w rozmowie z Canal+ Sport.
Po zakończeniu spotkania nie mogło zabraknąć pytania o rywalizację w drużynie narodowej. Dudek przyznał, że również otrzymał zaproszenie na trening organizowany we wtorek we Wrocławiu.
- Może zrobimy małe Grand Prix - zażartował żużlowiec Apatora. - Ma to być trening, mamy pojeździć, a co z tego wyjdzie, zobaczymy - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Nicki Pedersen sprzedał jeden z najlepszych silników. Wyjaśnia powody
- To lepsze pytanie do trenera Rafała, bo to na nim ciąży odpowiedzialność wyboru drużyny. Jeśli będzie powołanie, dam z siebie wszystko. Jeśli go nie będzie, będę miał więcej wolnego czasu - powiedział wprost lider ekipy z Torunia.
Przypomnijmy, że w niedzielę Sparta rozpiła Apator aż 57:33. Dudek był jedynym zawodnikiem gości, który obok swojego nazwiska zapisał dwucyfrówkę.
Czytaj także:
- Żużel. Grupa Azoty Unia bez litości dla rywala. Problemy Damiana Balińskiego
- Żużel. Bójka w lidze polskiej! Sędzia wyrzucił zawodnika z meczu!