Rafał Dobrucki: Ten tytuł nam się po prostu należał

Falubaz Zielona Góra w niedzielę zdobył piąty tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Rafał Dobrucki miał ogromny wkład w zwycięstwo swej drużyny na MotoArenie w Toruniu i zdobycie złotego medalu. Po wywalczeniu tytułu nie ukrywał swej radości i zadowolenia.

- Jesteśmy przeszczęśliwi. Po wielu perturbacjach i męczarniach jest happy end. Udało nam się wygrać także i drugi mecz finałowy i to jest wspaniałe.- powiedział jeden z liderów drużyny Falubazu.

Dzień wcześniej, 24 października miał miejsce pierwszy mecz finałowy. Falubaz podejmowal gości u siebie na praktycznie nowym torze. Zawodnicy z Grodu Bachusa praktycznie stracili tym samym atut własnego toru, który przez cały sezon był ogromnym handicapem żużlowców. - Wczoraj sugerowaliśmy się może innym ustawieniami wcześniejszymi z treningu, później tor był jednak trochę inny. Wczoraj fakt faktem mieliśmy trochę problemów na własnym torze, choć tak jak wspominałem jechaliśmy tak jakby na wyjeździe. Taka jest przypadłość zawodników ,że czasem nie wiadomo jak ustawić to wszystko,żeby było dobrze,zwłaszcza w momencie kiedy tor się zmienia. Mieliśmy tak wczoraj, dziś już było inaczej.

Wydawać by się mogło, iż zawodnicy z klubu Myszki Miki czuli się lepiej na toruńskim torze niż dzień wcześniej na własnej nawierzchni. - To prawda. Mniej więcej wiedzieliśmy, jak wygląda tor na MotoArenie i tak się przygotowaliśmy. Generalnie było trochę przyczepniej, niż nam się wydawało. Ale to nie przeszkadzało. Nawet na chwilę nie oddaliśmy prowadzenia, co znaczy, że było dobrze- skwitował popularny „Rafi”.

Dramatyczny przebieg miała końcówka spotkania Unibaksu i Falubazu. Temperaturę podniosły wydarzenia z czternastej odsłony dnia, a przede wszystkim kontrowersyjne wykluczenie Rafała Dobruckiego, którego sędzia Andrzej Terlecki upomniał za stworzenie groźnej sytuacji. Zdaniem sędziego zawodnik ten spowodował upadek Wiesława Jagusia. Czy miał rację? - Sędzia miał swoją rację, ja miałem swoją, bo myślę, że na spokojnie można to obejrzeć i każdy sobie odpowie na to pytanie kto był winny. Z mojego punktu widzenia, to że zamknąłem gaz było prawdą, tego się nie wypieram. Było to spowodowane tym, że Adrian Miedziński wjechał na mój tor i chciał mnie blokować. Ja nie mogłem wjechać mu na plecy prawda? - mówi zawodnik Falubazu.

Zawodnikom i włodarzom Falubazu pozostało świętować wraz z kibicami wywalczony sukces. Można śmiało powiedzieć, że zdecydowanie było to złoto zasłużone i drużyna ta zasługiwała na miano najlepszej w Polsce.

- Chcemy się nacieszyć tym sukcesem, na pewno będzie wielka feta. Teraz idziemy spalić marynarkę prezesa, bo taka jest tradycja od wielu lat. 18 lat tego nie było w Zielonej Górze, więc zapomnieliście. Spotykamy się jutro w Zielonej Górze w amfiteatrze. Cieszymy się bardzo, myślę, że nam się ten tytuł należał i teraz po prostu musimy go zjeść- zakończył z uśmiechem na twarzy Rafał Dobrucki .

Komentarze (0)