Podczas gdy widzowie emocjonowali się tym, co dzieje się na torze, w parku maszyn doszło do niecodziennej walki. Na szczęście do rękoczynów nie doszło. - A niewiele brakowało - podsumował Pecyna, który słownie starł się z Michałem Łopaczewskim.
Jak się okazało, kroplą która dolała oliwy do ognia okazał się przedostatni silnik wypożyczony przez Pecynę od właśnie Łopaczewskiego. - Pecynie pożyczyłem silnik. Zatarł go. Podpisał mi oświadczenie, że w określonym czasie odda wyremontowany lub w zamian otrzymam nową ramę - opisuje wcześniejszą sytuację Łopaczewski. - Od tego czasu minęły dwa miesiące, więc zwróciłem się o zwrot tego, co pożyczyłem - dodaje Michał.
W parku maszyn zrobiło się gorąco. Potrzebna była pomoc ochroniarzy. - Z Łopaczewskim mam konflikt. Taki posezonowy, nie chcę o tym mówić. Tak czy inaczej nie chcę mieć z nim nic do czynienia - twierdzi Pecyna.
- Byłem zły. Dzwoniłem na policję, ale powiedzieli, że to nie ich sprawa. Mam żal do działaczy Polonii. Bardzo chciałem w turnieju pojechać. Kibice wiedzą jak w trakcie sezonu się starałem. Nie dano mi szansy pokazania się, wypróbowania sprzętu. Po prostu mnie olano - kończy rozżalony Łopaczewski.
Pilscy działacze mają teraz nie lada problem, bo sprawa ujrzała światło dzienne. Zwłaszcza, że kibice mogą stanąć po stronie będącego obok Piotra Śwista, najjaśniejszym punktem drużyny, Łopaczewskiego, niż po stronie Pecyny, który swoją postawą wręcz rozczarowywał na torze.