Urodzony w Tarnowie zawodnik w sezonie 2023 był 17. najskuteczniejszym zawodnikiem 1. Ligi Żużlowej i jednocześnie jednym z najlepszych polskich żużlowców na tym poziomie rozgrywkowym. Dwukrotny mistrz Europy par w kolejnym roku będzie reprezentował klub prowadzony przez Krzysztofa Mrozka.
W rybnickiej drużynie z kolei zabraknie Patryk Wojdyło, który uplasował się 11 pozycji niżej od Jakuba Jamroga na liście klasyfikacyjnej. Mimo tego pojawiło się wiele komentarzy, według których taka zamiana nie była dobrą decyzją.
- Ocenia się mnie przez pryzmat tego, że niedawno jeździłem w PGE Ekstralidze. Niektórzy sądzą, że będę wygrywał w 1. LŻ jedną ręką, ale ja trzy lata temu wróciłem do innej pierwszej ligi niż ta, którą znałem. Kiedyś była słabsza, a teraz nie jest lekko - odpowiedział sam zainteresowany w rozmowie z row.rybnik.com.pl.
ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości
32-latek w sezonie 2023 osiągnął wyższą średnią, niż w poprzednim. W tegorocznych zmaganiach wyniosła ona 1,938, a przed rokiem, gdy startował w barwach Zdunek Wybrzeża Gdańsk, 1,869. Aczkolwiek te wyniki były i tak zdecydowanie gorsze, niż w latach 2016-2017, gdy tarnowianin zdobywał średnio ponad 2,1 "oczka" na wyścig.
Nowy nabytek ROW-u Rybnik nie ukrywał, że cały czas chciałby wrócić do najlepszej żużlowej ligi świata, w której ścigał się jeszcze w sezonach 2018-2020. W pierwszym roku występował w Unii Tarnów i to był dla niego zdecydowanie najlepszy rok w elicie. Wówczas Jamróg osiągnął średnią 1,742. - Byłem prowadzącym parę, jechałem w nominowanych, czy z rezerwy taktycznej. Wtedy byłem kimś ważnym - przyznał.
Kolejny sezon spędził już w Betard Sparcie Wrocław, a jego rola była mniej znacząca. Sama średnia biegopunktowa również była słabsza o 0,25 punktu na wyścig. - Lekko nie było. Bez próby toru, jazda w drugiej linii, w mocnej drużynie o ustalonej hierarchii. Trudno się było przez te gwiazdy przebić, ale jak przytrafiły się kontuzje, to dostałem szansę i nie wyglądało to źle - stwierdził 32-latek.
Sezon 2024 będzie dla drużynowego mistrza Polski z 2012 roku czwartym z rzędu na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Aczkolwiek cały czas wierzy on w swoje umiejętności. - Mam nadzieję, że jeszcze do PGE Ekstraligi wrócę. Kto wie, może z ROW-em - podsumował Jakub Jamróg.
Czytaj także:
- Nowa twarz TVN. Żaden sekret, kto jest jej mężem
- Rodzinny dramat nie zniechęcił go do żużla. Młody Polak robił w tym roku furorę