Dla Martina miniony sezon był bardzo udany w polskiej lidze. Niestety, Lotos spadł z ligi, choć na początku wydawało się, iż pierwsza szóstka będzie w zasięgu ekipy znad morza. - Ja jestem młodym zawodnikiem i w każdym meczu starałem się jeździć jak najlepiej i zdobywać jak najwięcej punktów. Kiedy poznałem skład Lotosu przed sezonem byłem nieomal pewien, że będziemy na zakończenie w czwórce najlepszych polskich drużyn. Jednak nie wszyscy zawodnicy Lotosu trafili w tym sezonie z formą, nie wszyscy z właściwym przygotowaniem motocykli. I skończyło się to wszystko spadkiem - mówi "Vacul".
Zapytany o zaległości gdańskiego klubu wobec jego osoby zawodnik wykazał się dyskrecją. - O tym nie chce rozmawiać. To sprawa pomiędzy mną, a klubem. Wszystko jest ustalone, ja nie zgłaszam żadnych pretensji - powiedział.
W przeprowadzonej przez klub internetowej sondzie gdańscy fani jasno dali do zrozumienia, iż Martin Vaculik jest przy Długich Ogrodach potrzebny. Sam zawodnik ucina spekulacje mówiąc, iż interesują go wyłącznie starty w Ekstralidze. Nie wyklucza jednak powrotu nad morze: - To bardzo miłe. Cenię sobie gdańskich fanów żużla, ich przywiązanie do klubu - bo jeździli za nami także na wyjazdowe spotkania - dziękuję za wsparcie, które czułem w każdym meczu. Niestety w przyszłym sezonie nie pojawię się w gdańskiej drużynie. Chcę się nadal rozwijać, rywalizować z najlepszymi, a to oznacza konieczność występów na torach ekstraligi. Gdańskowi nie mówię jednak żegnaj, a tylko - do widzenia. Nie wykluczam bowiem, że za rok czy dwa ponownie pojawię się w składzie Lotosu.