Nie ma problemu Jeleniewskiego we Wrocławiu?

Plotka wielokrotnie powtarzana nabiera znamion prawdy - tak to w życiu bywa. W okresie transferowym takich "prawd objawionych" w każdym z żużlowych ośrodków więcej jest niźli boksów w parku maszyn. Czy w kategorii plotki należy traktować wieści o tym jakoby Daniel Jeleniewski nowy sezon miał spędzić poza Wrocławiem?

Skąd właściwie cały temat? Ano, mechanizm zawsze jest ten sam. Punktem wyjścia było założenie, że z dwójki Jeleniewski- Jędrzejak jeden na pewno będzie musiał opuścić klub (choć i tego nikt w WTS wprost nie przyznał). Kibic jednak wie swoje. Później poszło już standardowo. Ktoś coś słyszał, ktoś ma znajomego w klubie, ktoś dostał od Daniela SMS-a, a inny poprzez szwagra w Tarnowie wie, że wszystko zostało już uzgodnione. "Dobrze poinformowani", a takich w żużlowym okresie transferowym nigdy nie brakuje, szybko dodali też, że Jeleniewskiemu nie wszystko pasowało jeśli chodzi o sprawy finansowe, a sam zawodnik (i tu pojawia się niekiedy w duecie z Tomaszem Jędrzejakiem) od jakiegoś czasu robi "objazdówkę" po klubach, sondując rynek. Wreszcie pojawiła się nad Odrą, wyciągnięta niczym królik z kapelusza, wieść o rzekomej klauzuli w kontrakcie zawodnika, która miałaby mu pozwalać odejść, nawet po obronieniu miejsca w Ekstralidze przez wrocławian.

Przy całej mizerii Atlasu w ostatnim sezonie to właśnie postawa Daniela Jeleniewskiego była promykiem nadziei na lepsze jutro wrocławian. Zawodnik, który miał być w zasadzie uzupełnieniem składu, a w parze towarzyszyć w zdobywaniu "dwustu punktów" Scottowi Nichollsowi, zrobił chyba największy postęp spośród żużlowców trenera Marka Cieślaka. A to, co pokazał w decydującym o utrzymaniu Ekstraligi meczu w Gdańsku na zawsze już zaskarbi mu wdzięczną pamięć wiernych fanów żółto-czerwonych. Niewielu chciałoby, aby sympatycznego "Jelenia" zabrakło w nowym roku we Wrocławiu, tym bardziej teraz, kiedy wiadomo już, że do składu powróci po dwóch latach Kenneth Bjerre. A jednak, sporo sprzecznych informacji pojawiło się w ostatnim czasie odnośnie przyszłości 26-letniego lublinianina.

Przy okazji rozmowy z prezes Krystyną Kloc o najistotniejszej w tej chwili dla Atlasu kwestii, czyli licencji, postanowiliśmy zagadnąć również o Jeleniewskiego. Czy jest zagrożenie, że odejdzie z Atlasu? - To nie tak - zaczyna pani prezes. - Daniel Jeleniewski ma obowiązujący kontrakt. U nas jednak jest tak w klubie, że żaden zawodnik, nawet jeśli ma podpisany kontrakt, nie jest niewolnikiem klubu. Jeżeli wyrazi wolę odejścia z jakichś powodów - to po prostu odejdzie. Z niewolnika nie ma pracownika. - A co z pojawiającymi się informacjami o jakiejś tajnej klauzuli w kontrakcie zawodnika? - pytamy. - Daniel ma obowiązujący kontrakt i nie ma w nim zapisów, które umożliwiłyby mu rozwiązanie tego kontraktu, natomiast jest jeszcze coś takiego jak wola stron - wyjaśnia pani prezes. - Jeżeli strony nie będą ze sobą chciały współpracować, to nie będą. Na tę chwilę nie ma takich problemów z Danielem Jeleniewskim. Daniel oczywiście bardzo się obawiał procesu licencyjnego, bo nie chciał powrotu do ligi niżej. On już to ćwiczył lata całe. Ja wszystkich moich zawodników zapewniłam, że jeżeli byłby jakiś problem związany z brakiem licencji, to oczywiście będziemy poważnie rozmawiać o tym kto będzie jeździł, bowiem zawodnicy muszą mieć wolną wolę - zapewnia najważniejsza we wrocławskim żużlu działaczka.

Czy zatem ze strony władz wrocławskiego klubu owa wola, o której wspominała prezes Kloc, wola ku temu, aby Daniel Jeleniewski nadal startował nad Odrą, jest niezmienna? - Oczywiście, że tak. Daniel ze mną cały czas jest w kontakcie. Nie ma żadnego problemu - ucina pani prezes.

Źródło artykułu: