Kiedy Orlen Oil Motor Lublin ściągnął do siebie Wiktora Przyjemskiego, to stało się jasne, że Bartosz Jaworski będzie musiał zadowolić się rolą pierwszego oczekującego w formacji do 21. roku życia. 16-latek może liczyć na pewne miejsce w składzie podczas zawodów młodzieżowych, a teraz jest powoli wprowadzany do PGE Ekstraligi.
Zadebiutował w meczu Motoru z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. - Jestem bardzo zadowolony, że dostałem szansę pojawienia się na torze. Mam nadzieję, że takich okazji będzie więcej. Pierwsze doświadczenie zdobyte - przyznał Jaworski w rozmowie z ekstraliga.pl.
I długo na drugi start nie czekał. Po raz kolejny pojawił się w piątek, ale tym razem w meczu wyjazdowym w Lesznie. Jaworski wyjechał na tor w piętnastym wyścigu, w którym nieźle wyszedł ze startu i przez moment liczył się nawet w walce o prowadzenie. Ostatecznie musiał jednak przełknąć gorycz kolejnego zera na swoim koncie.
- Różnic w przygotowaniu fizycznym, jak i sprzętowym nie widzę. W zawodach młodzieżowych jestem bardziej wyluzowany. Wiadomo, mój występ w PGE Ekstralidze to był debiut, także napięcie było większe. Jednak starałem się odnaleźć w sobie spokój - dodał.
Menedżer lubelskiej drużyny Jacek Ziółkowski pytany, czy w zespole planowane są roszady w meczach rewanżowych na poczet szansy dla Jaworskiego odpowiedział, że jest za wcześnie na takie kroki. - W zeszłym roku tak samo postępowaliśmy z Bartoszem Bańborem. Jeździł pół roku pod numerem 8 albo 16. Dostał swoją szansę i ją wykorzystał. Ta taktyka przyniosła sukces i na razie nie zamierzamy jej zmieniać - skomentował Ziółkowski.
Czytaj także:
1. Zawodnik Motoru wygrał w Ukrainie. Duński talent nie zwalnia tempa
2. Polski zawodnik był o krok od wygrania gigantycznego pucharu. Jego rozmiar robi wrażenie!
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski