Gorzowianie rozpoczęli piątkowy mecz przy Hallera 4 koncertowo. Po pierwszej serii prowadzili dziesięcioma punktami i nic nie wskazywało na to, że ZOOleszcz GKM pokona zespół Stanisława Chomskiego pierwszy raz od czterech lat. Później zaczęła się wielka remontada i to grudziądzanie zaczęli jechać jak z nut.
Punktował każdy, poza Kacprem Pludrą, który na tor wyjechał tylko raz i nie pokonał rywala. Ostatecznie gospodarze dopięli swego i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo oraz awansowali na czwarte miejsce w ligowej tabeli (więcej -> TUTAJ).
Sztab szkoleniowy zespołu z województwa kujawsko-pomorskiego odetchnął z ulgą, co można było łatwo wywnioskować po reakcji trenera grudziądzan Roberta Kościechy. Były żużlowiec KS Apatora nie krył euforii i padł na kolana.
- Każdy z nas gubił punkty. Jak nie na trasie, to pod taśmą. Osobiście miałem problem, żeby dobrze wyjechać ze startu. Dopiero w ostatnim biegu udało mi się odczarować ten element z zewnętrznego pola. Kombinowaliśmy z ustawieniami, zmienialiśmy je właściwie po każdej odsłonie, starając się znaleźć najlepsze przełożenia na start. Przede wszystkim należy pogratulować grudziądzanom. Pokazali hart ducha i wyszli obronną ręką z bardzo trudnego położenia. My jedziemy dalej i nie tracimy optymizmu - mówi WP SportoweFakty senior ebut.pl Stali Oskar Fajfer.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
"Pogubiliśmy przełożenia"
Wychowanek Startu Gniezno zaprezentował się dosyć solidnie. Zdobył siedem punktów z bonusem w pięciu wyścigach. Niemniej podobnie jak jego koledzy miał spore problemy w środkowej części meczu (0,2,0).
- Tor zdecydowanie różnił się w środkowej części zawodów, od tego, który zastaliśmy w pierwszych biegach. Grudziądzanie dużo trenują na tym obiekcie i byli na ten fakt przygotowani. Oni zaczęli się dobrze dopasowywać do warunków, my trochę pogubiliśmy przełożenia. Mieli swoją sprawdzoną bazę. Nie zareagowaliśmy. Przespaliśmy ten mecz, biorąc pod uwagę dobór ustawień. Wiele zależało od startu i rozegraniu pierwszego łuku - zauważa nasz rozmówca.
Tym samym GKM odniósł piąte zwycięstwo z rzędu na domowym owalu. Sposób na zespół Kościechy w pierwszej kolejce znalazł tylko Motor Lublin (52:38 dla gości). - Obserwuję ligę i wiem, że GKM jest bardzo mocny u siebie. Wiele drużyn przegrało tu zdecydowanie wyżej. W związku z tym nie można powiedzieć, że ta porażka jest wstydliwa. Jest mi trochę głupio, że oddaliśmy wynik i przespaliśmy środek zawodów. Do boksu każdego wkradło się pewna niepewność. Powinniśmy utrzymać dziesięciopunktową przewagę, którą wypracowaliśmy na początku zawodów - przyznaje Fajfer.
- Pod koniec zaczęliśmy się odnajdywać, ale było za późno. W czternastym biegu Oski (przyp. red Oskar Paluch) się zagotował, ale nie ma sensu go za to winić. Tak, czy inaczej zdobył wiele punktów i odjechał świetne zawody - dodaje.
Nikt nie kalkuluje
Gorzowianie rywalizują o drugie miejsce w tabeli z Betard Spartą. Wprawdzie w tej chwili są wiceliderami rozgrywek, ale mają raptem dwa punkty przewagi nad zespołem z Wrocławia, który rozegrał mecz mniej. Oba zespoły spotkają się jeszcze w rundzie zasadniczej w przedostatniej kolejce na stadionie im. Edwarda Jancarza.
- Żadnego żonglowania. Kogo wylosujemy, z tym pojedziemy. Chcemy zakończyć rundę zasadniczą na drugim miejscu w tabeli, ponieważ pierwsze jest już poza naszym zasięgiem. Niemniej nie patrzymy na to, kogo wylosujemy w ćwierćfinale. Ja zawsze staram się nie wybrzydzać. Nie wybieram rywali, nawet pól startowych. Biorę to, co mi zostaje. Nie mam także preferencji, co do konkretnych numerów startowych. Trzeba w każdym biegu dać z siebie sto procent i tyle - podsumowuje Fajfer.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Mecz ebut.pl Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław w niedzielę (4.08.2024 o godz. 19:15). Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.
Zobacz także:
- Ekspert wierzy w sensację. Będą czarnym koniem i awansują do PGE Ekstraligi?
- ROW musi wygrać za trzy punkty. Hit o gigantyczną stawkę