"Crumpie" w swoich pierwszych trzech biegach zdobył zaledwie cztery punkty, jednak ostatecznie dotarł do półfinału. Nie udało mu się jednak awansować do biegu finałowego i zawody zakończył z dziesięcioma punktami na koncie. Przed turniejem w Lesznie traci dziewięć "oczek" do prowadzącego w cyklu Tomasza Golloba i siedem do ubiegłorocznego mistrza, Nickiego Pedersena. Podobnie jak większość zawodników, Crump narzekał na zewnętrzne pola startowe po opadach deszczu: To było frustrujące, wewnętrzna pola startowe były zdecydowanie lepsze. Nie mogę odżałować trzeciego biegu, kiedy miałem znakomity start, ale Nicki Pedersen mnie pokonał. Bardzo szkoda tego punktu, gdyż dałby mi możliwość wyboru wewnętrznego toru w półfinale, co znacznie przybliżyłoby mnie do wielkiego finału - powiedział Australijczyk.
Z kolei równie doświadczony rodak Jasona, Leigh Adams zakończył cały turniej z zaledwie pięciopunktową zdobyczą, co po wielokrotnych zapewnieniach zawodnika Unii Leszno o świetnym przygotowaniu do cyklu jest kompletną porażką. Należy jednak zwrócić uwagę, iż po opadach deszczu, w dwóch ostatnich seriach startował z toru trzeciego i czwartego. Adams wierzy, że jego limit pecha się wyczerpał i nie może się doczekać turnieju w Lesznie: Wierzę, że na cały sezon przypada określony zapas szczęścia i pecha. Nie mam nic przeciw nieudanemu występowi w Krsko, jeśli okaże się, że zużyłem już cały zapas tego drugiego. Następny turniej jedziemy w Lesznie, gdzie startuję w polskiej lidze. Mierzę bardzo wysoko. Nie zainaugurowałem cyklu Grand Prix tak jakbym sobie tego życzył, ale dalej musi być już tylko lepiej.
Wygląda więc na to, że jedyni Australijczycy w cyklu będą mieli sporo do udowodnienia na stadionie Alfreda Smoczyka. W końcu zarówno Crump jak i Adams byli przed sezonem typowani jako pewniacy do "pudła" na koniec całego cyklu.