Żużel. Mimo porażki są w korzystnej sytuacji. "Ambicja przeszkodziła nam w niektórych biegach"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko

ZOOleszcz GKM Grudziądz jest jednym z największych zaskoczeń tegorocznych rozgrywek ligowych. Ekipa Roberta Kościechy wjechała do play-offów, a teraz ma duże szanse na to, by być w półfinale.

Betard Sparta Wrocław pokonała ZOOleszcz GKM Grudziądz 50:40 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym PGE Ekstraligi. Przed rewanżem, który odbędzie się na obiekcie w województwie kujawsko-pomorskim wydaje się, że w lepszej sytuacji są ci, którzy... przegrali.

- Tak, to dobry wynik. W trakcie meczu myśleliśmy nawet, że uda nam się ugrać tutaj nieco więcej. Apetyt rósł w miarę jedzenia. Nie nastawialiśmy się na konkretny rezultat, ale chcieliśmy dać z siebie wszystko. Po oczach kolegów z drużyny widziałem dużą determinację - żaden z nas nie chce kończyć tego sezonu 1 września. Być może trochę ta ambicja przeszkodziła nam w niektórych biegach i to jedno oczko więcej na naszym koncie wyglądało lepiej, ale nie jest źle - przyznał Wadim Tarasienko w rozmowie z ekstraliga.pl.

W rundzie zasadniczej GKM pokonał Spartę 51:39, co w tej sytuacji dawałoby im przepustkę do półfinału Drużynowych Mistrzostw Polski. Grudziądzanie zdają sobie sprawę z tego, jak mocnym są zespołem na własnym torze. I wyrastają powoli na czarnego konia, który zdaniem niektórych, może skończyć nawet z medalem.

ZOBACZ WIDEO: "Potwierdzam". Tego zawodnika w Fogo Unii na pewno nie będzie

- Myślę, że kluczowy jest fakt, że mamy bardzo równy zespół. Jest bardzo stabilnie, mamy stałe numery startowe, każdy wie, kiedy będzie wyjeżdżał na tor. Trener nie robi dużych zmian i my wiemy, jak zachowywać się podczas spotkań - dodał Tarasienko.

Jeszcze niedawno GKM Grudziądz był w dużej potrzebie, kiedy kontuzji doznał Jason Doyle. Do zespołu trafił Michael Jepsen Jensen. I choć wielu było sceptycznie nastawionych do tego ruchu, to okazało się, że Duńczyk wie, jak skutecznie ścigać się w PGE Ekstralidze.

- Michael robi świetną atmosferę i dobrze się z nim współpracuję, ale na to składa się wiele czynników. Prezes, sponsorzy, trener wraz ze sztabem i wreszcie sami zawodnicy. To wszystko ma kolosalne znaczenie na naszą jazdę. Każdy z nas daje z siebie maksimum, chcąc znaleźć złoty środek i widać efekty tej pracy. Wszyscy pracujemy na ten sukces - zauważył Tarasienko.

Czytaj także:
- Będzie powrót do Włókniarza? Zawodnik zabrał głos w tej sprawie
- Jan Kvech otwarcie o swojej przyszłości w NovyHotel Falubazie

Komentarze (7)
avatar
Jarip
29.08.2024
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Jaka ambicja, wystarczyło zrobić na torze taką kurzawę, że nawet swoi się czasami gubili. W Bydgoszczy ostatnio te same numery. I jeszcze pretensje do komisarza, że karze lać wodę. 
avatar
Hiszpan1963
29.08.2024
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Nie trzeba płacić milionów jak te tłuki z Falubazu i Włokniarza wystarczy dobra atmosfera w klubie i chęci do wygrywania na zasadach sportowych a nie biznesowych 
avatar
LukOil
29.08.2024
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Skład GKMu pozostanie bez zmian. Lidsey zostaje. 
avatar
kibic GKM-u
29.08.2024
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Pytanie jak bardzo będzie chciał Lidsey wypruwać sobie żyły, po tym jak wie, że odejdzie z GKM - u? Fakt, że każdy dodatkowy mecz, to jest kasa.
Po drugie, nie sądzę, aby Łaguta pojechał równi
Czytaj całość