Już bardzo niewiele czasu, bo tylko do końca października, zostało wszystkim polskim klubom na spłacenie zaległości w stosunku do zawodników startujących w ich barwach w sezonie 2024. Chociaż większość ośrodków może spać spokojnie, to są także takie miejsce, gdzie walka może trwać do ostatnich godzin.
Od kilkunastu dni żużlowe środowisko żyje sytuacją w ebut.pl Stali Gorzów, która musi uzbierać aż 4,5 miliona złotych. Cały czas pewna swojej przyszłości nie jest również Unia Tarnów. To powoduje, że z mapy "czarnego sportu" w Polsce mogą zniknąć kolejne punkty.
- Sprawa finansów jest trudna i w PGE Ekstralidze nie dotyczy wyłącznie jednego klubu. To wymaga jakichś radykalnych kroków. Jeżeli wszystko zostanie puszczone samopas, skończy się bardzo źle. Już teraz powinno się podjąć jakieś decyzje - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
Nasz rozmówca podkreśla, że obecnie praktycznie każdy działa na zasadzie "zastaw się, a postaw się", a prezesi przebijają się w ofertach za zawodników. Jego zdaniem żużlowcy powinni dobrze zarabiać, ale nie aż tak, jak obecnie.
- Co z tego, że zawodnicy zgarniają wysokie sumy, jak kluby się przewracają? One same z tego nie wyjdą, gdyż dalej będzie ciążyła presja na włodarzach. Słyszał ktoś o prezesie, który z powodu bankructwa klubu musiał sprzedać dom? Prezesi wydają nieswoje pieniądze - zaznacza były selekcjoner reprezentacji Polski.
Jego zdaniem pewnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie niskiego KSM-u, przy jednoczesnej likwidacji przepisu o zawodniku do 24. roku życia. W jego opinii ci żużlowcy bezpodstawnie zarabiają olbrzymie pieniądze. Wiele osób obawia się jednak, że w momencie wprowadzenia kalkulowanej średniej meczowej wysokie wymagania będą mieli ci z niską średnią, lecz pasującą do składu.
- Będą przepłacani, może 100 tysięcy, ale nie tak bardzo, jak teraz niektórzy. Prezesi i kluby sami z siebie się nie zmienią, a stawki pójdą do góry. Trzeba zejść na ziemię i zacząć oszczędzać. Tym musi się zająć władza żużlowa - podsumowuje Marek Cieślak.