- Nie spłaciliśmy jeszcze minionego sezonu, nie mamy podpisanych umów sponsorskich, a już teraz w pośpiechu musimy podpisywać kontrakty na kolejny rok. To niczemu nie służy, a powoduje, że musimy kontraktować zawodników w ciemno - przyznał ostatnio prezes Polonii Piła, Dariusz Pućka.
Działacz zwrócił się z apelem o przemyślenie gruntownej zmiany regulaminu dotyczącej rozgrywek KLŻ. To właśnie na tym poziomie rozgrywkowym kluby mają największe problemy z dopięciem budżetu i praktycznie co roku drżą o to, czy uda im się uzbierać odpowiednie środki na budowę zespołu. Polonia nie jest zresztą jedynym takim przykładem, bo już wiadomo, że 400 tysięcy złotych zaległości mają choćby przedstawiciele Ultrapur Startu Gniezno.
- Złagodzenie przepisów jest konieczne i nie ma się co zastanawiać, bo za chwile te kluby po prostu padną. Trzeba koniecznie usiąść jak najszybciej i wymyślić coś, by ułatwić im funkcjonowanie. Jeśli przedłużenie okresu transferowego ma pomóc klubom KLŻ, to nie ma się co zastanawiać, tylko od razu zmieniać regulamin - uważa legendarny trener Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Zgodnie z pomysłem okres transferowy mógłby rozpoczynać się w KLŻ w listopadzie, ale trwać nawet do końca styczania lub lutego. Druga koncepcja zakłada przeniesienie dwutygodniowego okresu na podpisywanie umów na luty. To sprawiłoby, że kluby dostałyby dodatkowy czas na podpisywanie umów ze sponsorami oraz negocjacje z władzami miasta i samymi zawodnikami. Zdaniem Pućki, działacze podpisywaliby wtedy kontrakty w oparciu o to, co faktycznie mają w budżecie, a nie tylko o swoje mniej lub bardziej trafne prognozy.
Do tej pory argumentem za utrzymywaniem jak najkrótszego okresu transferowego było przeciwdziałanie przedłużającym się negocjacjom i licytacjom klubów o konkretnych zawodników. W teorii szybka decyzja miała być korzystniejsza dla klubów i sprawiać, że żużlowcy szybciej decydują się na podpisanie kontraktu.
O ile w PGE Ekstralidze i Metalkas 2. Ekstralidze obecny system nie wymaga szczególnych korekt, bo kluby i tak dogadują się z zawodnikami dużo wcześniej, to duży problem mają przede wszystkim przedstawiciele ośrodków z KLŻ. To jednak nie tylko ich wina, bo dopiero w ostatnich dniach października działacze poznali regulamin, a przede wszystkim orientacyjną liczbę drużyn, która weźmie udział w rozgrywkach.
- Regulamin KLŻ powinien pomagać stymulować żużel do rozwoju i choć oczywiście chcemy upodobnienia tych klubów do wyższych klas rozgrywkowych, to przede wszystkim trzeba skupić się na tym, by ułatwić im funkcjonowanie. To bardzo ważna sprawa dla całej dyscypliny, by te rozgrywki istniały, a słabsi zawodnicy mogli kontynuować swoje kariery. Co do zmian, to przydałoby się też, by wymyślono jakieś rozwiązanie, by wspomóc na rynku transferowym drużyny, które awansują do wyższych lig. Szczególnie mocno problem widać w PGE Ekstralidze. Mam nadzieję, że zima zostanie mądrze wykorzystana przez działaczy - dodaje Cieślak.