Liczne problemy zdrowotne i w efekcie coraz gorsze położenie w tabeli PGE Ekstraligi doprowadziły do tego, że sternicy Fogo Unii Leszno zdecydowali się na angaż bliżej nieznanego polskim kibicom Bena Cooka. Pod koniec maja Australijczyk został wypożyczony z Polonii Piła, w której i tak nie startował. 27-latek od samego początku zaczął zachwycać.
Cook z miejsca stał się tak naprawdę... liderem "Byków", choć występy w ich barwach były dla niego nie tyle pierwszymi na tym szczeblu, ile w ogóle premierowymi w naszym kraju. W żadnym z ośmiu meczów, w których wystąpił do końca sezonu, nie zdobył mniej niż 7 punktów, a w dwóch zainkasował nawet po 13 "oczek". Ten drugi występ z tak obfitym dorobkiem to ostatnia kolejka i domowe starcie Fogo Unii z ebut.pl Stalą Gorzów.
Przed nim było tak naprawdę przesądzone, że leszczynianie spadają z PGE Ekstraligi. Szanse na ratunek mieli już tylko czysto iluzoryczne. Cook postanowił przystemplować swoje wejście na salony znakomitą jazdą. Okraszał go kolejnymi akcjami, jakie prezentował na dystansie. Tak było już wcześniej, natomiast prawdopodobnie jego najlepszym wyścigiem był ten właśnie w pojedynku z gorzowianami na Stadionie im. Alfreda Smoczyka.
W piątym biegu dnia ze startu do przodu uciekł Andrzej Lebiediew. Za nim usadowiła się para gości, którą tworzyli Oskar Fajfer i Szymon Woźniak. Ten drugi na pierwszym łuku wywiózł Cooka pod bandę. Jeśli byli tacy, którzy pomyśleli, że "Kangur" niczego już tutaj nie wskóra, srogo się pomylili. Na początku drugiego kółka obcokrajowiec Unii minął od wewnętrznej Woźniaka, a następnie po pościgu na drugim łuku czwartego - dla odmiany po zewnętrznej - objechał bezradnego wobec takiego manewru Fajfera. Żużel palce lizać!
Zobacz udany pościg Bena Cooka za rywalami w meczu Unia - Stal:
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada