Inspiracją do rozpoczęcia przygody z żużlem dla Ivana Blacki był jego ojciec, wielki fan Vica Duggana. - Mój ojciec urodził się w Yorkshire i przed wojną regularnie oglądał żużel. Uwielbiał Duggana za jego charakterystyczny styl jazdy - wspomina Ivan w wywiadzie udzielonemu serwisowi wwosbackup.proboards.com.
On sam pierwszy kontakt z motocyklem miał dopiero w wieku 20 lat, kiedy ojciec kupił mu Jawę i zabrał na nieużytki w pobliżu domu w Filadelfii. Początki były trudne - liczne upadki i uszkodzenia sprzętu stały się codziennością. - Wtedy można było prostować widelce, uderzając nimi o słup telefoniczny - żartuje, wspominając swoje pierwsze kroki w sporcie.
Choć Blacka urodził się w Southampton, większość życia spędził w USA. - Mogłem ścigać się w National League jako Brytyjczyk, ale równie chętnie reprezentowałem USA. Nie miało dla mnie znaczenia, pod jaką flagą startuję, ważne było, żeby w ogóle ścigać się - wyjaśnia. Pomimo głębokiego przywiązania do Wielkiej Brytanii, doceniał amerykański styl życia i ludzi, których spotkał za oceanem.
ZOBACZ WIDEO: Pedersen postawił warunek ROW-owi. Chciał sprawdzić jeden szczegół
W latach 70. Blacka postanowił spróbować swoich sił na żużlowych torach Kalifornii, które w tamtym czasie były pełne zawodników startujących nawet pięć razy w tygodniu. - Zacząłem w trzeciej dywizji, później awansowałem do drugiej, gdzie w swoim pierwszym sezonie zająłem czwarte miejsce w mistrzostwach - wspomina. Po powrocie do Anglii w 1977 roku rozpoczął karierę w lidze brytyjskiej, początkowo w Leicester, a następnie w Stoke. Jego talent dostrzeżono w Edynburgu, gdzie kariera nabrała tempa.
Najlepsze wspomnienia Blacka wiąże z fanami Edinburgh Monarchs oraz wsparciem ze strony lokalnych działaczy, takich jak Mike Hunter i Ronnie Anderson. - Szkoccy kibice są bardzo lojalni wobec swoich zawodników, a opanowanie trudnego toru w Powderhall było dla mnie wielkim osiągnięciem - mówi . Niestety, problemy finansowe klubu i brak wypłat zmusiły go do zakończenia kariery w 1982 roku. - Zawsze dawałem z siebie 100%, dlatego czułem się zdradzony - przyznaje z żalem.
W trakcie swojej kariery Blacka miał okazję rywalizować z wielkimi nazwiskami, jak Erik Gundersen, którego pokonał w 1979 roku. - Po wyścigu Erik podszedł do mnie, uścisnął dłoń i powiedział, że to była fantastyczna jazda. Czułem się, jakbym zdobył mistrzostwo świata - wspomina. Do ulubionych torów zaliczał mniejsze obiekty, takie jak Rye House czy Crayford, a także duże owalne tory w Peterborough i Nottingham. - Każdy tor wymagał innego podejścia, ale na każdym z nich nauczyłem się czegoś nowego - podkreśla.
Patrząc na współczesny żużel, Blacka zauważa ogromne różnice w sprzęcie i kosztach. - Dziś zawodnicy mają wszystko, o czym ja mogłem tylko marzyć. Startowałem z używaną skórą i jednym motocyklem na bagażniku samochodu - mówi. Jego zdaniem obniżenie kosztów sprzętu mogłoby przyciągnąć więcej młodych zawodników i obniżyć ceny biletów, co byłoby korzystne dla całego sportu.