Konrad Mazur, WP SportoweFakty: W skali od 1 do 10, gdyby Michał Korościel miał ocenić atrakcyjność sezonu żużlowego 2024, to jaka to będzie nota i dlaczego właśnie taka?
Michał Korościel, komentator Eleven Sports i Eurosportu: Wystawiłbym taką siódemkę. Pamiętam sezony zdecydowanie nudniejsze, ale i lepsze. W Grand Prix wszystko od początku wskazywało, że mistrzem zostanie Bartosz Zmarzlik. Ta droga nie była usłana różami, a że później nastąpiły u niego pewne problemy, to zrobiło się trochę ciekawiej. Sezon w miarę interesujący. Pamiętamy pogoń Lamberta za zwycięstwami, za medalem. Warto odnotować dobre występy Michelsena czy Kubery. Było kilka fajnych turniejów. W Ekstralidze każdy obstawiał Lublin, ale było po drodze kilka ciekawych meczów, a to sprawiło, że ten sezon nie był zły.
Końcówka roku to czas podsumowań. Poproszę cię o wskazanie największego plusa i minusa roku 2024.
(chwila zastanowienia). To nie jest takie proste. Gdybym miał spojrzeć na Grand Prix, to poza rundą w Cardiff każda odbywała się przy komplecie publiczności. W Ekstralidze frekwencja też była jedną z wyższych w ostatnich latach. Wbrew temu, co się mówi na temat słabości żużla, że ten sport się zwija, to frekwencja na stadionach temu zaprzecza.
Minus? Powiedziałbym, że ligowy żużel na świecie. Oglądam to, co się dzieje w rozgrywkach szwedzkich czy duńskich, a tam średnia wieku jest coraz wyższa. Liga polska to jednak za mało, na to by się rozwijać. Inne kraje szkolą i dostarczają żużlowców. Powoli to wygląda tak, że inne ligi będą poligonem doświadczalnym dla polskiej ligi, taką poczekalnią.
ZOBACZ WIDEO: "Alarm". Znany polityk jest przerażony wydarzeniami w Gorzowie
W PGE Ekstralidze trzecie mistrzostwo z rzędu zgarnął Orlen Oil Motor Lublin. Za wyjątkiem meczu w Toruniu wyglądało, że jest wszystko pod kontrolą. Jak ci się ten zespół podoba? Na nowy rok drużyna pozostaje w tym samym zestawieniu.
Jest taka teoria mówiąca, że warto coś odświeżyć, aby nic się zepsuło. Skoro to działa, a to nie są zawodnicy, którzy mają po 40 lat i są przesyceni sukcesami, więc warto to kontynuować. Każdy z nich ma już trochę osiągnięć, ale oni są głodni wygrywania. Jak patrzę na Zmarzlika, Kuberę, Holdera czy Lindgrena, to tak rzeczywiście jest. W klubie są mądrzy ludzie tacy jak: prezes Kępa czy trener Kuciapa. W Motorze Lublin nie ma w sumie, co wymieniać i szukać na siłę. Pewnie ktoś by zastanowił się nad Lindgrenem, ale pojawia się pytanie. Czy wymieniłbyś gościa, który zdobywa medal mistrzostw świata, jest bezkonfliktowy, nie powoduje żadnych problemów i walczy na torze? Trzeba by się mocno siłować, by coś zmienić, więc wcale się nie dziwię, że jadą w tym samym składzie.
Najtrudniejszym momentem dla Motoru był dwumecz półfinałowy. Zdania, co do tego, która ekipa awansuje dalej były podzielone. Wiadomo było, że lublinianie poważnie przygotowują się do rewanżu. Wygrana zrobiła ogromne wrażenie. Jednak to nie tylko zawodnicy wygrali ten mecz, ale zarząd odrobił ważne zadanie. Hans Nielsen powiedział, że Kuba zajmuje się nie tylko klubem ale ma mentalne podejście do zawodników i chce rozwiązać najmniejszy problem i pomóc jak się tylko da.
Pewnie coś w tym jest. Jakub Kępa jest dobry w tym, co robi, ma ten zmysł biznesowy. Wciąż jest młody jak na prezesa klubu sportowego. Cały czas kręci go praca dla klubu, ta chęć ciągłego wygrywania i udoskonalania składu. Rozmawia z żużlowcami, zżywa się z zawodnikami, stara się im jak najbardziej pomagać. Po tym meczu w Toruniu, odwożąc Lindgrena prawie ze sobą nie rozmawiali. Rzadko kiedy prezes Kępa jest taki zły. Jednak tam absolutnie nikt nie pomyślał, że ten dwumecz wymyka się spod kontroli, a trzeba się zmobilizować. Oni zrobili wszystko, co można było, aby odwrócić losy tego półfinału. Mi się wydawało, że Lublin awansuje, choć ten rewanż miał być dla nich dużo trudniejszy, a finalista wyłoni się bliżej końca spotkania.
Motor nadal będzie faworytem roku 2025, ale wydaje się, że ma nieco silniejszych przeciwników niż w 2024. Apator Toruń dozbroił się, a Sparta Wrocław wymieniła jedno ogniwo. Gary Havelock walnął z grubej rury, że sezon się jeszcze nie zaczął, a i tak wygra drużyna z Lublina, a Hans Nielsen twierdzi, że rywalizacja między tą trójką będzie ciekawa, choć mogą decydować np. kontuzje. Jak PGE Ekstraligę w kolejnym roku?
Zgodzę się z tym, że ta trójka powinna podzielić między sobą medale. Motor Lublin nadal jest faworytem, ale czy takim pewnym? Jeżeli nie będzie kontuzji, to tak. To, co odróżnia Motor od Sparty czy Apatora, to kwestia atutu własnego toru. W Lublinie są w stanie więcej z niego wycisnąć. W Toruniu i Wrocławiu każdy właściwie czuje się dobrze, jest łatwiejszy do rozpracowania. Motor wyciska najwięcej ze swojego składu i toru, nawet jeśli jest nawierzchnia nie pozwala na ciągłe mijanie. Juniorzy Motoru są zdecydowanie lepsi niż we wspomnianych zespołach. Pozycja U-24? leży po stronie Lublina. Jeśli nie kontuzje, to będę mocno zdziwiony, jeśli Lublin tego nie wygra.
Wraz z nowym sezonem zmieni się system rozgrywek w PGE Ekstralidze. Jak zapatrujesz się na tę zmianę? Co nowego może wnieść ten nowy format?
Jak każdy system ma wady, ale jest dużo lepszy niż poprzedni, bo ten zabijał rundę zasadniczą. Byłem przeciwnikiem takiej formy rozgrywek, w której sześć zespołów wchodzi do play-off. Lubię jak jest stawka, a tutaj jest większa. Oczywiście można sobie wyobrazić, że jedna drużyna przegra wszystkie spotkania, ale wygra jeden dwumecz. Stanie się to przykładowo w jednym meczu, gdzie osiągnie wynik 47:43, a kolejny przegra 44:46 i się utrzyma. To system, w którym będzie więcej spotkań o stawkę. Dobrze, że słabsze drużyny dostaną więcej meczów. Cieszy mnie też powrót baraży.
W tej kwestii zdania były dość podzielone, a jaki wybór padnie u Michała Korościela na odkrycie, niespodziankę sezonu? Czy był to Ben Cook Cook czy Michael Jepsen Jensen, a może inny zawodnik, który może na to zasłużył?
Odkrycie to jest coś, kiedy poznajemy, że czegoś nie znaliśmy. Pasuje mi tu dokładnie Ben Cook. Wielka Brytania, wiedziała, że jest ciekawym żużlowcem, a my nie. Jepsena Jensena nie odkryliśmy, bo wygrywał rundę Grand Prix i jeździł w Ekstralidze. Gdyby była kategoria odkurzenie sezonu, to on by tam pasował.
Jednak za rok będzie jeździł w Metalkas 2. Ekstralidze.
Gdyby Unia się utrzymała, to by w niej jeździł. Cook nie miał pewnie dużo ofert po tym sezonie. Prezesi są bardzo konserwatywnymi ludźmi i jeden sezon gościa, którego dobrze nie znają sprawi, że trzeba do niego dzwonić. Gdyby to był np. Kenneth Bjerre, to wyglądałoby to inaczej. Zobacz, Jason Doyle położył Grudziądzowi początek sezonu, a mimo to nie miał problemów ze znalezieniem miejsca w Ekstralidze. Ben Cook nie ma jeszcze takiego nazwiska. W Lesznie mu na pewno dobrze.
Pomówmy o Stelmet Falubazie Zielona Góra. Drużyna dopięła swego i utrzymała się w lidze. Przed sezonem było pewne ryzyko z braćmi Pawlickimi. Dla kibiców ich jazda była momentami irytująca. Jednego z nich już nie będzie w zielonogórskiej ekipie. Czy twoim zdaniem spełnili swoje zadanie w tym roku?
Skoro Falubaz się utrzymał, to pewnie spełnili, ale patrząc na ich potencjał, obaj rok w rok, powinni kręcić się koło średniej 2.0. To są naprawdę świetni żużlowcy. Gdyby było mniej tego kombinowania, a wykorzystywania swojego talentu. Powinna być większa wiara w swój sprzęt, bez zbędnego przerzucania. Obaj byliby kilka poziomów wyżej niż są. Średnia w okolicach 1,5 pkt na bieg to stanowczo za mało. Gdy obaj są w gazie, wielką przyjemnością jest ich oglądanie.
Pod pewnym względem była ciekawa tendencja ku temu, że kto z Lublina odchodził to gubił formę. Tak było z Zagarem, Michelsenem, Miesiącem, Lampartem, ale nie z Jarosławem Hampelem. To był najlepszy transfer Falubazu.
Tak. To też dobrze świadczy o ludziach z Lublina, bo wiedzieli co zrobić, by wyciągnąć potencjał, którym dysponowali ci zawodnicy. Później, że tak powiem na obczyźnie, gdzie nie mieli takiej opieki jak w Lublinie, sobie nie radzili. Jarek Hampel to doświadczony żużlowiec, on specjalnej opieki nie potrzebuje, wie czego chce, potrafi się odnaleźć. Poradził sobie, bo jest dobrym żużlowcem. Nadal pokazuje, że nie jest za stary. Zbudował dobre relacje w Falubazie. Z drugiej strony, ci zawodnicy, których wymieniłeś, to nie dojechali nawet do poziomu Hampela.
Przed rokiem mówiłeś, że kandydatem na odkrycie sezonu jest Rasmus Jensen i kto wie, gdyby nie dwójka: Cook i Jepsen Jensen, to mógłby nim nawet zostać. Jak oceniasz jego sezon, czy ten żużlowiec nadaje się na Ekstraligę, jak ci się podobała jego jazda w tym roku?
Nadaje się na Ekstraligę. Natomiast on sam najmniej wierzy, że się tu przyda. Po tym sezonie, w którym miał dobrą średnią, lepszą od Pawlickich, myślał nad odejściem. Nie dlatego, że klub go nie chciał albo miał dużo ofert na stole. Sam siebie pytał, czy się nadaje. Chyba występuje tu problem z wiarą we własne możliwości. W Grand Prix dojechał do półfinału, w Ekstralidze nie pęka, rok wcześniej miał świetny występ w DPŚ. Brakuje mu wiary, że będzie w takim szerszym top zawodników świata. Mimo warunków niesprzyjających fizycznych radzi sobie dobrze, a Falubaz będzie miał z niego pociechę. Wyskoczyło dwóch gagatków, przez co nie był turbo odkryciem, ale odnalazł się w Ekstralidze bardzo dobrze. Wiadomo, że w nowym sezonie będzie miał nie tylko rywali, ale mocnych kolegów jak: Hampel i Madsen. Wtedy trudniej się zdobywa punkty. To kawał gościa, który sobie poradzi.
Rok 2025 może być bardzo ciekawy dla Falubazu. Czy twoim zdaniem to będzie czarny koń sezonu, bo moim tak. Powoli buduje się tam coś mocnego. Do zespołu dołączył Leon Madsen, czy to dobry transfer dla drużyny? Czy będzie raczej przeszkadzał, jak mówią niektórzy?
To trochę przypadek Nickiego Pedersena, z tym, że w mniejszej skali. Nicki był egoistą i przeszkadzał kolegom z toru, a Madsen nie pomaga. Potrafi zasiać ferment, robić tor pod siebie, ale nie sądzę, że Piotr Protasiewicz da sobie wejść na głowę. Na pewno nie będzie wszystko robione pod Madsena. To nadal jest świetny zawodnik, mimo że nie jest najlepszy wychowawczo. W każdym meczu, gdy będzie robił po dwanaście punktów, to z jego kręceniem nosem będzie się dało żyć. Falubaz może być w pierwszej czwórce, bo jak przejrzysz same nazwiska, to wysuwasz wniosek, że będzie tym czwartym do walki medali.
Po tym jak Unia Leszno sprowadziła Cooka. Podniosła się dyskusja, że trzeba więcej szans dawać nowym. Niektórzy narzekają na brak nowych twarzy w ligach. Kluby przy odpowiedniej opiece są w stanie wycisnąć sporo z nowych zawodników. Jak myślisz, czy tylko presja na wynik oraz ryzyko utraty pieniędzy sprawia, że nie mamy kilku Cooków, ale jednego?
Wynika to tylko z tego, że nowi dostają szansę, gdy prezesi są przyciśnięci do muru. Na pewno Lublin gdyby miał inne możliwości, to nie stawiałby na Lamparta czy Miesiąca. Prezesi są zbyt konserwatywni, żeby dawać szansę nowym. Boją się, że nie wypalą. Nie chcą kombinować, bo to niesie ryzyko. Nowy Ben Cook pojawi się tylko wtedy, gdy będą kontuzje i nie będzie na rynku wartościowego żużlowca.
Co sądzisz o lidze dla zawodników U-24. Projekt jak na razie ma swoich zwolenników oraz przeciwników. Nie ukrywajmy, że na Polsce leży w jakimś sensie obowiązek wprowadzania na rynek nowych zawodników. Czy ta liga ma sens? Jakie jest twoje zdanie.
Teoretycznie ma sens, bo są nowi zawodnicy. Ktoś się pokazuje, wybija. Można by zapytać, nawet jeżeli nie ma sensu, to komu to szkodzi? Mniej znani jeżdżą za pół darmo, a nuż pojawi się paru zdolnych. Kluby narzekają, że nie ma zysków, a to jest zbyt duży koszt. Ekstraliga musiałaby sobie policzyć, czy to opłacalne, a nawet jeżeli, to czy straty są takie duże, że trzeba to koniecznie zamykać. Jeżeli da się to ciągnąć bez uszczerbków pieniężnych, to dlaczego nie.
Mówiliśmy o kandydatach na niespodziankę w tym roku. A kto twoim zdaniem może aspirować do tego miana w następnym roku? Dużo takich nowy twarzy w 2024 w Ekstralidze nie będzie.
O rety! To jest zawsze trudne. Nie zdziwiłbym się, gdyby był nią Oskar Paluch. Może nie będzie to wielka niespodzianka, bo wiemy, że miewał dobre wyniki, ale gdyby robił w każdym meczu 9-10 punktów to na pewno. Kto jeszcze? Pytanie jak potraktujemy Brady’ego Kurtza np. ze średnią 2,0? Wtedy tak. Gdyby Jan Kvech zakręcił się koło średniej 2,0 to zaskoczyłby. Gdy Janek uporządkuje sprawy w teamie, to leży w nim duży potencjał.
Chcę zapytać o Grand Prix, ale nie o same wyniki z 2024, a o jego przyszłość. Dzikie karty są rozdawane w sposób niezrozumiały. PZM ma poważne pretensje do Armando Castagny, FIM i Discovery. Czy ty masz zdanie w tym temacie? Czy dało się do tego nie dopuścić, a może to jest po prostu wierzchołek góry lodowej, związanej z tym, że cykl stoi w miejscu, a Polska łoi na to ogromne pieniądze.
Dzikie karty były nonsensowne. Gdybym miał dać swoje typy, to zamiast Kvecha wskazałbym Madsena, a za Huckenbecka Janowskiego. Z zapowiedzi ekspansji żużla nie zostało nic. Patrzę na niektóre kwestie z drugiej strony. Mieliśmy zawody w Australii czy Nowej Zelandii i co to wniosło? Gdyby to dalej trwało, to z punktu widzenia kibica to tak nie za bardzo, bo musiałby wstawać rano, by zobaczyć widowisko albo marne ściganie przy niepełnych trybunach w marcu albo późnym październikiem. I nie wiem, czy by coś wynikło większego, że GP znów będzie na Antypodach.
Wolałbym Grand Prix we Francji, od nowa spróbować w Norwegii albo Finlandii. Australia i Nowa Zelandia, to spoko brzmi, ale zainteresowanie żużlem tam nie wzrosło radykalnie. Też jestem rozczarowany, że nie poszerza się geografia tego sportu, ale jako człowiek zaangażowany i związany z firmą Discovery wierzę, że to pójdzie w lepszym kierunku. Cieszę się, że jest Manchester, szkoda Cardiff, to była swego rodzaju świątynia, choć podrdzewiała. Trzeba poczekać na wizjonera, który będzie potrafił pociągnąć ludzi za sobą. Wtedy coś się zmieni.
Do cyklu nie napływają też wielkie koncerny, firmy. Brakuje większej promocji. Niektórzy uważają, że BSI było lepsze niż Discovery, bo chociaż próbowało, mimo że przegrało, ale starali się. A tu tych prób na razie nie widać gołym okiem.
Rozmowy pewnie się toczą, o których nawet nie wiemy. W pełni rozumiem rozgoryczenie kibiców. Były rundy w Goeteborgu czy Kopenhadze. Te początkowe rundy były udane, szkoda, że później było już słabiej. Liczę, że powrócimy do tych czasów, że wchodzą nowe obiekty. Ten kalendarz poza Manchesterem nie wygląda najlepiej. Szału nie ma. Malilla jest fajna, ale ta infrastruktura? Vojens zasłużone, lecz to przydałby się powiew świeżości. Najlepiej na dużych obiektach.
Czy ty masz swoje stanowisko odnośnie jazdy Emila Sajfutdinowa i Artioma Łaguty w Grand Prix? Czy stajesz po stronie, że ze względu na status sportowy powinni jeździć w cyklu, a może jesteś za tym, by kategorycznie zabronić, bo wojna na Ukrainie trwa, a może zezwolić ale tylko pod neutralną flagą jak w innych dyscyplinach?
Na pewno cykl traci na wartości. Katia Kurakowa startuje pod polską flagą i nikomu to nie przeszkadza. Najlepiej gdyby startowali pod neutralną flagą. Jestem za przywróceniem ich do Grand Prix. Jak się wojna zaczęła, argumentem za tym, by wykluczać sportowców z Rosji było to, że ludzie w Rosji się zmobilizują i wyjdą na ulicę i będą próbowali obalić tę władzę. Nic takiego się nie wydarzyło. W jaki sposób zakaz startów Emila i Artioma pomaga Ukrainie albo szkodzi Rosji? Byłbym za przywróceniem ich. Najlepiej z neutralną flagą.
Jak wygląda twoja ocena beniaminka ligi tj. ROW Rybnik. Tam aż roi się o charyzmatycznych postaci, które będą ze sobą współpracować. Czy ten projekt ma szanse powodzenia? Jakie są nadzieje rybniczan na utrzymanie?
Małe, ale może ich uratować system rozgrywek. Jeden dwumecz może dać im utrzymanie. Skład jest cudaczny. Bomba na bombie.
Czy naszły cię ostatnio refleksje na temat jakichś zmian w sporcie żużlowym, czy jakieś sytuacje doprowadziły do tego, że coś powinno zostać poddane dyskusji?
Kiedyś myślałem, że wprowadziłbym przepis, aby nie wykluczać w stykowej sytuacji poza pierwszym łukiem. Jeden zjeżdża z krawężnika, drugi spod bandy i weź zdecyduj, który jest winny? Dałbym sędziom trochę wolnej ręki. Skoro w pierwszym łuku można nie wykluczać, to dlaczego nie w drugim, skoro też jest ciasno? Jak to wprowadzić i jak ubrać prawnie to pytanie do mądrzejszych ludzi. Sędzia ma prawo powtórzyć w czterech w każdej sytuacji, ale tylko i wyłącznie takiej, gdy naprawdę jest przekonany, że nikt nie jest winny. To na pewno wywoła następne dyskusje, gdzie wielu się nie zgodzi z tym, co mówię.
Oczywiście to tylko przewidywania, bo cytując klasyka, wszystko zweryfikuje tor, ale jeśli miałbyś powiedzieć, kto w nowym sezonie wygra PGE Ekstraligę, znajdzie się w finale, będzie czarnym koniem i spadnie z ligi, to jak to będzie wyglądać?
Nie będę tu wielkich rzeczy odkrywał, ale uważam, że wygra Lublin przed Toruniem, Wrocławiem, czwarty będzie Falubaz, nazwijmy go jako czarnym koniem, a spadnie Rybnik.
Spodobał ci się artykuł? Lubisz żużlowe historie, zajrzyj TUTAJ