Malcolm Simmons urodził się 20 marca 1946 roku w Tonbridge. Swoją przygodę z żużlem rozpoczął w latach 60., kiedy sport ten cieszył się ogromną popularnością wśród brytyjskich kibiców. Jego talent szybko został dostrzeżony - już w wieku 17 lat został zawodnikiem zasłużonego klubu. Mowa o Hackney Hawks. Jak na to, że był wtedy jeszcze niedoświadczonym żużlowcem, imponował nienaganną sylwetką oraz małą liczbą błędów.
Po jeździe w barwach Hackney Hawks nadeszły występy dla West Ham Hammers, ale największy rozwój jego kariery nastąpił w barwach Kings Lynn Stars, gdzie stał się niekwestionowanym liderem drużyny. To niesamowite, ale przez siedem sezonów jego pobytu w King’s Lynn wywalczył ponad dwa tysiące punktów.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Simmons był jednym z najbardziej lubianych zawodników przez fanów z Wielkiej Brytanii, ale trudno się temu dziwić. Nie dość, że był bardzo skuteczny, to jeszcze pomocny dla kolegów. Co było charakterystyczne w przypadku tego jeźdźca? W trakcie zawodów przechadzał się między boksami z papierosem w ręku, wymieniając uwagi z innymi.
Stanowił o sile reprezentacji, zgarniając z nią aż cztery tytuły drużynowego mistrza świata (1973, 1974, 1975, 1977). Świetnie jeździł też w duecie, a potwierdzają to sukcesy w Mistrzostwach Świata Par, gdzie Simmons zgarnął trzy złota i srebro.
Wielkie osiągnięcia w drużynie to jedno, ale Simmons marzył też o medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Po raz pierwszy do jednodniowego finału IMŚ awansował w 1975 roku, a walka o miano najlepszego zawodnika globu odbywała się akurat na Wembley w Londynie.
Jeszcze przed startem zawodów awarii uległ najlepszy motocykl brytyjskiego asa. Simmons starał się zachowywać spokój, ale wiedział, że o podium będzie piekielnie trudno. Finalnie zajął 7. miejsce.
Rok później doskonale zaprezentował się na Stadionie Śląskim w Chorzowie, czarując polską publiczność i nie tylko. Wywalczył 13 punktów i przegrał tylko ze swoim rodakiem Peterem Collinsem. Jak się później okazało, był to jedyny jego krążek w IMŚ.
Ale o Chorzów był jednym z jego ulubionych miejsc. Kiedy w 1978 roku powrócił na Stadion Śląski, to wywalczył wspólnie z Gordonem Kennettem mistrzostwo świata w parach. Zwycięstwo smakowało tym lepiej, że do wyłonienia złotych medalistów potrzebny był bieg dodatkowy. U Brytyjczyków w bój został posłany właśnie Simmons, a u rywalizujących z nimi Nowozelandczyków legendarny Ivan Mauger. Lepszy w tym starciu był właśnie Simmons.
Później jeszcze przez długie lata charyzmatyczny Brytyjczyk kontynuował karierę. Okazjonalnie potrafił siadać na motocykl nawet po 50. Żużel był dla niego niczym narkotyk, nie potrafił się od niego oderwać.
Neil Middleditch, który miał z nim do czynienia m.in. podczas jego pobytu w Poole Pirates, podkreślał kilka lat temu w rozmowie z WP SportoweFakty, że Simmons nie do końca potrafił poukładać swoje życie. W dodatku mierzył się z nałogami, które źle wpływały na jego zdrowie.
Indywidualny wicemistrz świata z 1976 roku spalał bowiem czasami 60 papierosów i pił 20 herbat w ciągu dnia.
Malcolm Simmons zmarł 25 maja 2014 roku w wieku 68 lat.