Wynik mówi sam za siebie - wypowiedzi po meczu przyjaźni w Bydgoszczy

Bydgoskie derby Pomorza padły łupem bydgoskiej Polonii. Po meczu między rywalizującymi stronami nadal panowała przyjazna atmosfera, której wyraz dali trenerzy i zawodnicy w swoich wypowiedziach.

Andrzej Maroszek (trener GTŻ Grudziądz): Praktycznie sam wynik mówi za siebie - jaki poziom my reprezentujemy, a jaki poziom prezentuje bydgoska Polonia. Chciałbym zaznaczyć, że Polonia tylko przez przypadek spadła z ekstraligi i w tym roku jej powrót będzie formalnością. Przegraliśmy tyloma punktami … może ten wynik byłby inny, gdyby wszyscy nasi zawodnicy - w tym Thomas Stange i Oliver Allen - dojechali szczęśliwie do mety. Jednak bydgoska Polonia jest bardzo silnym zespołem i może byśmy przegrali mniejszą różnicą punktów, ale tego meczu i tak byśmy nie wygrali. Od pierwszych biegów widać było, że byliśmy statystami w tych zawodach. Na ręce trenera, działaczy i zawodników należy złożyć gratulacje, że zbudowali wspaniały zespół, który tutaj naprawdę jeździ. Przed następnym meczem stoimy praktycznie pod murem - jesteśmy zdziesiątkowani, a dodatkowo Martin Smolinski, praktycznie "wychowanek" Rybnika, nie będzie mógł tam wystartować, bo zalicza ligę niemiecką. Mamy jeszcze w odwodzie Jacka Krzyżaniaka i Niklasa Klingberga, którego będziemy musieli "reanimować", bo też ma zakontraktowany jakiś mecz w Niemczech. Na razie jednak nie mogę powiedzieć nic konkretnego o składzie, bo będę musiał do tego tematu podejść z chłodną głową, na spokojnie. Nie do mnie należy ocena Hefenbrocka, gdyż jest to zawodnik Polonii - jest trener Zenon, który ocenia swoich zawodników. Na jego temat mogę powiedzieć tylko to, że jest to facet, który preferuje bardzo śliskie tory i na nich się najlepiej czuje. U nas w Grudziądzu w ubiegłym roku tor był śliski i to mu pasowało. Wszedł do drużyny praktycznie od połowy rozgrywek, zaakceptował to. Rozpoczął od mocnego uderzenia, bo zdobył 14 punktów. Potem sukcesywnie schodził coraz niżej, zakończył praktycznie na 6 punktach u nas w Grudziądzu. Jakiś potencjał w tym chłopaku drzemie, ale preferuje on tylko śliskie tory. Być może tutaj w Bydgoszczy, gdzie łuki są dosyć łagodne, a tor miejscami jest przyczepny i tworzą się koleiny, on sobie po prostu nie radzi. Przed sezonem cel postawiony przed naszym zespołem był bardzo szczytny, bo chcemy się utrzymać w czołowej czwórce. Po dzisiejszych zawodach i braku kilku zawodników, nienajlepszej dyspozycji innych, mogę powiedzieć, że jeśli nie popracują, to ten cel będzie się nam oddalał. Może jakiś duch wstąpi w tą drużynę - być może Jacek Krzyżaniak, który mocno drepcze z nogi na nogę i cały czas pyta się, kiedy pojedzie, bo jest dobrze przygotowany. Jednak po tak ciężkim urazie nie mam jeszcze sumienia, żeby Jacka Krzyżaniaka wstawić do składu, bo biorę jakąś odpowiedzialność za to, co może się stać. Jacek potrzebuje przede wszystkim wzmocnionych treningów, ewentualnie jakichś sparingów po drodze i dopiero wtedy mógłby myśleć o jeździe w lidze. Być może sytuacja będzie ode mnie wymagała wstawienia tego zawodnika do składu, cały czas o nim myślę. Czy cel awansu do czołowej czwórki będzie osiągnięty, będzie zależało tylko i wyłącznie od tych zawodników, którzy w tej drużynie jeżdżą.

Zenon Plech (trener Polonii Bydgoszcz): Staraliśmy się przygotować bezpieczny tor, jednak wyszło troszeczkę nie tak, jak chcieliśmy. Ze względu na prognozy pogody, które zapowiadały opady po południu, tor był taki, a nie inny. Szkoda tych paru upadków, które niepotrzebnie się zdarzyły. Wydaje mi się, że wynik nie zawsze odzwierciedla to, co się działo na torze, bo niektóre biegi były emocjonujące do końca, a nasi zawodnicy przesuwali się do przodu w wyniku błędów naszych gości. Chylę głowa przed Andrzejem (Maroszkiem - dop. red.), bo ma naprawdę zdziesiątkowaną drużynę w tej chwili, ale pokazali charakter. Wiadomo, że Polonia Bydgoszcz ma aspiracje powrotu do ekstraligi i na pewno Andrzejowi ujmy nie przynosi, że przegrał w Bydgoszczy, bo podejrzewam, że tutaj nikt nie wygra. W tej chwili mamy zespół już prawie ustabilizowany, bo widzimy, że nawet Davidsson zaczął punktować na naszym torze. Widzimy też, że Hefenbrock chyba nie przyjmie się do naszego teamu - szkoda, bo myślałem, że będzie uzupełnieniem. W dwóch biegach, w których dałem mu szansę, nie zdobył punktu. Zobaczymy jeszcze jak będzie w Poznaniu - na podstawie jednego meczu trudno mi ocenić jego przydatność do drużyny. Skład mamy taki, jaki mamy i marząc o powrocie do ekstraligi musimy ciułać te punkty, punkciki i bonusy.

Mariusz Puszakowski (GTŻ Grudziądz): Występ mój mogę ocenić jako średni, a za resztę kolegów nie będę się wypowiadał, gdyż od tego są trenerzy i działacze. Starałem się jak mogłem i tylko szkoda, że dopiero w końcówce udało nam się trafić ze sprzętem, a wtedy także dobrze wychodziliśmy ze startu. Miałem ochotę wygrać raz z Andreasem Jonssonem lub Emilem Sajfutdinowem, ale wiadomo, że są to tuzy światowego speedwaya, ale cieszę się z tego, że pozostawiłem po sobie dobre wrażenie.

Kamil Brzozowski (GTŻ Grudziądz): Ze startów wychodziłem dość dobrze, tylko mój partner nie chciał się na mnie spojrzeć i traktował mnie jak swojego rywala. No trudno. Jeśli tak zaczniemy jeździć, to faktycznie punkty będą nam uciekać.

Artur Mroczka (GTŻ Grudziądz): Myślę, że tak wysoki wynik jest głównie spowodowany tym, że sporo punktów pogubiliśmy na trasie, gdyż starty wychodziły nam całkiem dobrze. Podczas meczu było jednak widać, że gospodarze są dobrze spasowani z miejscowym torem.

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz): Po upadku czuję się już dobrze. To był mój błąd, ale myślę, że skończy się na paru siniakach, a w Poznaniu będzie tak dobrze, jak w pozostałych dzisiejszych biegach. Na szczęście skończyło się szczęśliwie, a dodatkowo udało nam się to wszystko pozbierać w jedną całość, zmieniliśmy motocykl. Później było już znacznie lepiej, chociaż ze startu miałem trochę ciężko, ale na dystansie mogłem na szczęście mijać rywali. Bardzo się z tego cieszę, że potrafiłem zdobywać punkty na dystansie. Może przeciwników nie pokonywałem aż tak pewnie, bo w jednym z biegów potrzebowałem czterech kółek, żeby wyprzedzić rywali, ale ogólnie jestem z siebie zadowolony i cieszę się, że potrafiłem wykorzystać atut własnego toru. Trochę się dzisiaj męczyłem z dopasowaniem sprzętu, ale myślę, że poprawimy to i będzie dobrze.

Emil Sajfutdinow (Polonia Bydgoszcz): Bardzo się cieszę ze swojego wyniku. Chciałbym podziękować drużynie z Grudziądza, bo ładnie jechali, ale nie udało im się wygrać. My jechaliśmy na swoim torze i wszyscy byli lepiej dopasowani. Było dobrze!

Komentarze (0)