Triumfy pupila kibiców częstochowskiego Włókniarza nie są zaskoczeniem, gdyż od dobrych kilku lat Sławomir Drabik dzieli i rządzi podczas Gal Lodowych organizowanych w polskich miastach. Świadczy to o ogromnej technice jazdy jaką Sławek posiada. Samego zainteresowanego zapytaliśmy o to, jak poradził sobie w trudnych czasach spowodowanych kryzysem finansowym z organizacją Gali. - Ze znalezieniem sponsorów nie było żadnych problemów. Jedyny kłopot to trybuny naszego lodowiska, które powinny zostać odśnieżone. To już jednak pozostaje w gestii miasta, które powinno pomagać przy takich imprezach. Gdy ktoś już się za coś tego typu bierze, to powinien być wspierany, a nie stawiany przed barierami. Ale ogólnie jestem zadowolony. Poza mrozem wszystko zagrało tak jak trzeba - skomentował Drabik.
Sympatycy drużynowego brązowego medalisty z ubiegłego sezonu nie wyobrażają sobie nowego zespołu bez Drabika. O chęciach angażu "Slammera" w szeregi Włókniarza otwarcie wspominał także prezes tejże ekipy, Marian Maślanka. Wydaje się zatem, że podpisanie kontraktu to już tylko formalność. Co na to sam zainteresowany? Mimo wszystko Drabik zdaje się tę tezę potwierdzać. - Żadnych rozmów konkretnych jeszcze między nami nie było, ale myślę, że to jest kwestia czasu i dogrania kilku kwestii. Marian Maślanka ma mnóstwo spraw na głowie, które nie mogą czekać. Powiem tak, jak ma jeszcze trochę groszy, to nie powinno być problemów (śmiech) - powiedział częstochowianin.
Na co dzień każdy zwykły zjadacz chleba napotyka różne kłopoty związane z kwestią finansową. Tym bardziej tyczy się ona żużlowców, którym bez hojnych sponsorów bardzo trudno o dobre rezultaty przez cały sezon. Sławek Drabik jest jednak spokojny o swoją przyszłość. - Wiadomo, przy kryzysie jest troszeczkę pod górkę ze znalezieniem darczyńców, ale ja nie robię tragedii, bo jej nie ma. Będę przygotowany do sezonu i mam grono ludzi, które mnie wspiera. Szacunek im za to - oznajmił dwukrotny Indywidualny Mistrz Polski na żużlu.
Jeśli finanse, to co za tym idzie, przygotowanie sprzętowe. Drabik tym razem szykuje pewną niespodziankę. - Odświeżyłem nieco stare "dwuzaworówki". Ponoć będą idealnie współpracować z nowymi tłumikami. Zobaczymy zatem jak się spiszą - stwierdził w swoim stylu Sławek.
Pomimo prawie 44 lat, ulubieniec częstochowskiej publiczności nie traci formy fizycznej i mocno pracuje nad tym, aby nadal ją utrzymywać. Wraz z juniorami z częstochowskiej szkółki żużlowej uczęszcza na zajęcia prowadzone pod okiem Piotra Ruszela. Dodatkowo, niebawem wyjedzie na obóz kondycyjny Lwów. Czy ponadto przygotowuje się do sezonu w wyznaczony przez siebie, indywidualny sposób? - Nie, mnie to zupełnie wystarczy. Chyba, że wybiorę się jeszcze na jakiś wypad na narty, bo też o czymś takim myślałem. Jak na razie wszystko przebiega dobrze. Muszę naładować akumulatory przed startem rozgrywek i póki co zmierza to w dobrym kierunku - skomentował Slammer.
Na zakończenie zapytaliśmy Sławomira Drabika o szanse jego macierzystego klubu w rozgrywkach CenterNet mobile Speedway Ekstraligi 2010. Jak doskonale wiadomo, w kadrze Włókniarza doszło do sporych roszad i w związku z tym częstochowianie przez wielu nie są stawiani w roli faworytów. Według Drabika, niczego nie należy jednak przesądzać jeszcze przed startem sezonu. - Bardzo dobrze, że tak mówią. Ja będę podkreślał na każdym kroku, że spokój to podstawa. Nazwiska nie jadą. Wiadomo, że skład się zmienił i to bardzo, zostaliśmy osłabieni, ale ja nie robię z tego powodu tragedii. Spokój i praca, to jest najważniejsze. Ja już podobną sytuację przerabiałem we Wrocławiu, gdy też mieliśmy wozić ogony w lidze, a ostatecznie walczyliśmy o tytuł - oznajmił Sławomir Drabik.