Szymon Kaczmarek: Jak wyglądają twoje przygotowania do sezonu? Współpracujesz z jakimś trenerem?
Daniel Pytel:Tak, współpracuję z Tomaszem Paskiem, trenerem kickboxingu. Jest to osoba kompetentna, której mogę powierzyć swoje przygotowywania do sezonu, ponieważ odpowiednio dobiera zakres ćwiczeń do tego, co jest mi potrzebne. Zajęcia odbywają się 5 razy w tygodniu, co sprawia, że cały tydzień mam zajęty, bo weekendy spędzam na uczelni. Niestety, warunki atmosferyczne teraz na to nie pozwalają, ale do tego dochodzi także jazda na motocyklu crossowym. Od czasu do czasu mam zabiegi bardziej rekreacyjne i odnowę biologiczną.
Na przełomie lutego i marca będziecie przebywali na zgrupowaniu w górach. Z jakim nastawieniem jedziesz do Wisły?
- Na pewno będziemy mogli sprawdzić jak wyglądamy wzajemnie na swoim tle. Integracja zawsze się przydaje, chociaż wszyscy dobrze się znamy z dotychczasowej rywalizacji na torze. Na pewno pomoże to w zaciśnięciu między nami jakiś przyjacielskich więzi, a poza tym na pewno będzie dobra zabawa. Mam tu na myśli różne gry zespołowe itp. Bardzo lubię tego typu obozy i mam nadzieję, że ten będzie nie mniej udany niż te, w których miałem do tej pory okazję uczestniczyć. W tym roku byłem już na jednym obozie, spędziłem tydzień w Dziwnowie, gdzie także trenowałem pod okiem trenera Paska. Mieliśmy zajęcia od rana do wieczora na dworze oraz w hali. Bardzo miłomwspominam ten wyjazd, obciążenia były dobrane typowo dla mnie.
Jeszcze w listopadzie zapowiadałeś, że poczynisz istotne zmiany w swoim przygotowaniu sprzętowym. Zapewne teraz możesz powiedzieć na ten temat coś więcej.
- Posiadam już 4 kompletne motocykle. Do tego dojdą 2 nowe silniki, ale otrzymam je dopiero pod koniec lutego. Tutaj nie ukrywam, że będą to silniki uszykowane typowo pod gnieźnieński tor, przeznaczone do startów tylko na tym torze. Do tego kilka innych rozwiązań technicznych zastosuję, ale na razie chciałbym, aby pozostało to tajemnicą. Nie chciałbym zapeszać, poza tym jest to jeszcze w fazie testów.
Od sezonu 2010 obowiązywać będą nowe tłumiki. Wielu zawodników krytycznie odnosi się do tego pomysłu. Uważają, że skróci to czas żywotności jednostek i obniży ich moc. Kibice z kolei obawiają się, że zniknie charakterystyczny dla tego sportu ryk motocykli.
- No oczywiście, każdy kibic, który przychodzi na stadion, chce m.in. usłyszeć ten niesamowity ryk silników. Ten przepis na pewno troszeczkę "zabije" tę przyjemność. Z pewnością zmniejszy się moc silników, a ich żywotność będzie krótsza. Jest w tym rozwiązaniu więcej minusów, niż plusów. Właściwie to nie widzę żadnych plusów. Jeżeli chodzi o hałas to nie zniknie on an tyle gwałtownie, że by mogło pomóc to w czymkolwiek. Niektórzy argumentują ten przepis ochroną środowiska, ale naprawdę to nie ta dziedzina. "Klamka zapadła" ważni ludzie podjęli decyzje, których my już nie cofniemy, pozostaje dopasowanie się do ego. Szkoda, że tak krótki okres będziemy mieli wszyscy, żeby dokonać testów i dopasować sprzęt.
Sezon 2009 był w twoim wykonaniu przeciętny. Nie zawsze miałeś pewne miejsce w składzie, co nie wpływało korzystnie na dyspozycję. Tymczasem w Gnieźnie przyjdzie ci walczyć o skład z piątką mocnych zawodników, a bez walki nie poddadzą się także Mirosław Jabłoński i Jason Doyle. Nie obawiasz się, że możesz tę rywalizacje po prostu przegrać?
- Oczywiście, takie obawy występują, nie powiem, że nie. Ja jestem jednak nastawiony na walkę o skład, przede wszystkim konkurencja zawsze działa pozytywnie, nigdy nie uwstecznia. Podnoszenie tej poprzeczki coraz wyżej powoduje wzrost umiejętności zawodnika. Jestem pewien, że Gniezno jest dobrym wyborem, bo tutaj naprawdę będzie trzeba się zmobilizować. Ten sezon będzie dla mnie ogromnym wyzwaniem, szczególnie, że zeszły nie był najlepszy w moim wykonaniu. Jestem dobrej myśli, wszystko jak na razie idzie ku temu, żeby swoje plany zrealizować. Mam nadzieję, jestem niemal przekonany o tym, że załapię się do składu. Jak to wyjdzie natomiast jeszcze się przekonamy, część planów na pewno jak zwykle zweryfikuje życie i tutaj nic nie można z góry z pewnością zakładać. Tak jak już mówiłem: dużo zmian wprowadziłem w sprzęcie i przygotowaniu do sezonu i myślę, że to dobrze będzie wpływało na wyniki.
Przyszedłeś do Gniezna z Poznania, zatem znasz atmosferę spotkań derbowych pomiędzy tymi zespołami. Dotychczas byłeś jednym z symboli odrodzonego żużla w stolicy wielkopolski, miałeś udział w awansie do I ligi, zdobywałeś medale indywidualnie. Nie boisz się reakcji sympatyków PSŻ-u, kiedy stawisz się na Golęcinie w barwach rywala "zza miedzy"? A może okazja do udowodnienia czegoś działaczom z Poznania "nakręca" cię jeszcze bardziej?
- Na pewno będę chciał dobrze wypaść w takim spotkaniu, tak jak w każdym innym. Jeśli chodzi o kibiców z Poznania, to są oni bardzo wyrozumiali. Są to prawdziwi kibice, patrzący na żużel, a nie na rywalizację pomiędzy klubami, gdzie ktoś jest skreślony, jeśli odjedzie do innego zespołu. Kibice w Poznaniu jeszcze się "nie zepsuli", jak w niektórych klubach. Chciałem bardzo serdecznie pozdrowić sympatyków PSŻ-u, bo to naprawdę świetna publiczność. Nigdy nie było sytuacji, żeby zawodnik, który opuścił PSŻ został niemile przywitany, liczę, iż teraz będzie podobnie.
Wiem, że podpisałeś kontrakty w szwedzkiej Solkatternie i Duńskim Brovst. Planujesz starty w innych ligach zagranicznych?
- Na razie koncentruję się na tych trzech ligach. Na razie to wystarczy mi w zupełności. Dorywczo będę startował w turniejach rozgrywanych w Czechach, może w tamtejszej lidze, jeśli padnie taka propozycja. Liga czeska czy niemiecka wypełnia tylko czas, ponieważ poziom w nich nie jest bardzo wysoki, aczkolwiek można poznać nowe tory i nabrać pewnego doświadczenia. Polska, Szwecja i Dania to dla mnie najważniejsze ligi, każda z nich jest inna pod względem choćby geometrii torów itd. i to jest najważniejsze, aby się rozwijać i objeżdżać.
Masz już na swoim koncie dwa medale IMPJ, a także złoto w DMŚJ. Trudno zatem nie zapytać o plany indywidualne na nadchodzące rozgrywki.
- Występ w finale IMP to marzenie chyba każdego młodego zawodnika, wchodzącego w wiek seniora. Czy będzie mi to dane? Zobaczymy. Ja będę starał się, żeby ten cel zrealizować. Chciałbym wejść do finałów wszystkich imprez w których się pojawię i zobaczymy jak to wyjdzie. Każdy chyba podchodzi do zawodów z nastawieniem na awans, a nie przyjeżdża, żeby przegrać.
Skończył się okres transferowy, jak się okazało, nawet Węgrzy z Miszkolca zbudowali dość mocny skład z Nichollsem na czele. Jak myślisz, kto jest faworytem ligi i czy czerwono-czarnych będzie stać na walkę o czołowe lokaty?
- Każdą drużynę stać na pierwszą "trójkę", szczególnie Gniezno. Mamy specyficzny tor, na którym poległ ostatnio każdy, kto się pojawił. Naprawdę trudno jednak coś typować, forma zawodników formuje się w tym sporcie czasem bardzo przypadkowo. Wszystko zależy od przygotowań itp., choćby sprawa z nowymi tłumikami. Poza tym bardzo ważna jest atmosfera w zespole, "papierowi faworyci" często pokonywani są przez dużo słabsze drużyny, mieliśmy wiele takich przykładów. Na pewno każdy może zarówno awansować, jak i spaść. Nie ma faworytów ani spisanych na porażkę. Z roku na rok poziom I ligi jest coraz bardziej wyrównany. Jest dużo drużyn, które chcą awansować. Kluczem do sukcesu będzie komplet wygranych u siebie i jak najlepsze wyniki, najlepiej kilka wygranych, na wyjazdach.