- Po wspólnych treningach, które miały miejsce w Szklarskiej Porębie muszę przyznać, że moi koledzy z Unii Leszno są w kapitalnej dyspozycji fizycznej. Na początku zgrupowania mój poziom wytrenowania stał na odrobinę niższym poziomie. Czasami w czasie biegów czy innych ćwiczeń nie dawałem sobie tak świetnie rady jak oni. Kiedy kończyliśmy obóz te różnice już się wyrównywały ponieważ włożyłem sporo starania, żeby nadrobić dystans do kolegów. Z dnia na dzień czułem postępy. Dzięki treningom z Pawłem Barszowskim wprowadziłem kilka drobnych innowacji do moich przygotowań - powiedział Janusz Kołodziej.
W czasie zgrupowania w Szklarskiej Porębie zawodnicy Unii Leszno rozmawiali na temat nawierzchni toru na jakiej chcieliby się ścigać w nadchodzącym sezonie. - Wielu moim kolegom pasowałby tor przyczepny. Nie ukrywam, że ja też jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Ostateczne decyzję będziemy jednak podejmowali, kiedy spotkamy się w pełnym składzie razem z Leigh Adamsem, Adamem Shieldsem i Juricą Pavlicem - mówi Janusz Kołodziej.
Nowy zawodnik Unii Leszno odniósł się także do zakończonego już okresu transferowego. - Zmiany składów poszczególnych drużyn sprawiły, że sam z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie sezonu. Doszło do kilku transferów, których nikt by się wcześniej nie spodziewał. Jestem bardzo ciekawy jaki będzie układ sił w nadchodzącym sezonie. Nie przepadam za typowaniem wyników czy wskazywaniem faworytów. Tor wszystko zweryfikuje. Nazwiska przecież same nie pojadą. Może się okazać, że zespoły z Częstochowy czy Tarnowa, które nie należą do faworytów rozgrywek okażą się w praktyce bardzo wymagającymi rywalami.