Poczynania włodarzy "Lwów" na rynku transferowym w znacznym stopniu ograniczały możliwości finansowe. Od pewnego czasu Włókniarz nie jest finansowym krezusem, a sami działacze mierzą siły na zamiary i nie chcieli dopuścić do sytuacji z ubiegłego sezonu, kiedy to klub ledwo wiązał koniec z końcem. - Jak wiadomo sytuacja finansowa klubu nie jest taka, jaką byśmy sobie życzyli i jaka była jeszcze parę lat temu. To pokłosie tego, że kryzys dał się we znaki naszemu sponsorowi, co automatycznie odbiło się na naszym klubie - wspomina rzecznik prasowy klubu, Michał Świącik.
Klub w dalszym ciągu nie znalazł sponsora strategicznego, niemniej za sprawą dotacji władz miasta sytuacja finansowa klubu wygląda nieco lepiej, co może napawać optymizmem. - Nie jest jeszcze znana sytuacja ze sponsorami, którzy mieliby sprawować funkcję sponsorów strategicznych. Cieszymy się jednak z deklaracji władz miasta, które chce przeznaczyć określoną sumę na nasz klub oraz siatkarski AZS Częstochowa. Nie wyobrażamy sobie, żeby te pieniążki były odebrane, ani nawet obcięte - dodaje rzecznik prasowy częstochowskiego klubu.
W zimowej przerwie fani spod Jasnej Góry musieli przełknąć gorzką pigułkę. Z klubu, co chwilę docierały niepokojące informacje, a z upływem czasu z drużyny odchodzili czołowi zawodnicy, autorzy ostatnich sukcesów klubu. Włókniarz wyszedł jednak na prostą i za sprawą wysiłków sponsorów "Lwy" nadal ścigać się będą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niemniej strata największych gwiazd na czele z Nickim Pedersenem oraz Gregiem Hancockiem bardzo zabolała wszystkich kibiców. - To zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki, którzy powinni przyciągać tłumy na trybuny, a jak wiemy nie zawsze miało to miejsce w ostatnich latach. Kibice liczyli z pewnością na więcej, niż tylko trzecie miejsce. My także i wiele ku temu podporządkowaliśmy. Wydatki również były adekwatne do większych aspiracji - zaznacza Świącik.
Nadchodzący sezon będzie okresem próby dla częstochowskiego zespołu. Nowy zespół z dobrze znanym pod Jasną Górą, Rune Holtą oraz dwójką Szwedów, Jonasem Davidssonem oraz Peterem Karlssonem, czy nadzieją brytyjskiego żużla, Taiem Woffindenem będzie miał za zadanie utrzymać się w Ekstralidze. Już teraz nie brakuje głosów skazujących "Lwy" na pożarcie. Innego zdania jest rzecznik klubu, który w drużynie dostrzega ogromny potencjał. - Na pewno utrzymanie jest podstawowym i pierwszym celem, jaki sobie zakładamy. Nie zawsze jednak przedsezonowe prognozy znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pamiętam, jak wiele osób oceniało Polonię Bydgoszcz przed zeszłym sezonem, a wszyscy wiemy, jak to się wszystko zakończyło. Polonia ostatecznie zajęła czwarte miejsce i dzielnie walczyła za sprawą rewelacyjnych Emila Sajfutdinova oraz Andreasa Jonssona. Nasz zespół oceniłbym, jako mieszankę rutyny i doświadczenia z młodością. Myślę, że zwłaszcza nasza młodzież w postaci Taia Woffindena oraz Lewisa Bridgera może wiele dobrego zdziałać. Nie zapominałbym także o Borysie Miturskim. Chciałbym i życzyłbym sobie, aby młodzi Anglicy zapisali podobne karty w historii naszego klubu, jak przed laty Mark Loram i Joe Screen. Wówczas dzielnie wspierał ich Sławek Drabik, a teraz podobne zadanie może spełniać Rune Holta, który cały czas ma potencjał - podkreśla.
W piątek poznaliśmy także nazwisko szkoleniowca, który w nadchodzącym sezonie poprowadzi częstochowski zespół. Miejsce Grzegorza Dzikowskiego zajmie Jan Krzystyniak, który tym samym powraca na "stare śmieci", bowiem w latach 2005-2006 prowadził już "Lwy" z niemałymi zresztą sukcesami. Pod wodzą Krzystyniaka częstochowianie zapisali bowiem na swoim koncie srebrny i brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. - Z Janem Krzystyniakiem, co roku utrzymywaliśmy kontakty w mniejszym, bądź większym stopniu. Teraz w 2010 podjęliśmy z nim rozmowy, podobnie zresztą, jak z Jasiem Stachyrą i Mirosławem Kowalikiem. Braliśmy pod uwagę jeszcze kilka innych opcji. Najbliżej obok Krzystyniaka był Janusz Stachyra. Dlaczego wybór padł akurat na Jana Krzystyniaka? W głównej mierze dlatego, że dobrze się znamy i zna tutejsze warunki pracy. Zna także warunki szkolenia młodzieży, czym również zajmie się w naszym klubie. To człowiek o niezwykle podobnym usposobieniu, cierpliwości i spokoju, co jest bardzo ważne w pracy z młodzieżą. Takich ludzi, jak on jest mało. Warto także podkreślić, że niektórych zawodników Jan Krzystyniak zna jeszcze z toru. Chcemy, aby ta wiedza zaprocentowała zarówno w pracy z młodzieżą, jak i odpowiednim dopasowaniu par i przygotowaniu drużyny - liczy rzecznik prasowy klubu.
Świącik pokusił się także o ocenę układu sił i zimowych ruchów transferowych w pozostałych klubach. Jego zdaniem znów faworytami do walki i medale z najcenniejszego kruszcu będą Falubaz Zielona Góra oraz Unibax Toruń. - Falubaz jest zespołem na "fali" i będą chcieli pójść za ciosem. Dodatkowo wzmocnili się i mają wszelkie predyspozycje ku temu, aby wywalczyć złoty medal. Dodatkowo atmosfera w Zielonej Górze świadczy o tym, że będą o to walczyć. Unibax ma natomiast określony i sprawdzony filar zawodników, do tego to klub w pełni profesjonalnie zarządzany i prowadzony. Te dwie drużyny oceniam bardzo pozytywnie. Zobaczymy, jak sytuacja potoczy się ze Stalą Gorzów. Mają mocny skład w postaci Golloba, Pedersena, Gapińskiego, czy Zagara. Każdy zawodnik ma swoje upodobania torowe i wszystko wyjdzie w praniu. Na pewno życzę im, jak najlepiej. Jest jeszcze druga grupa drużyn z nami. Mam nadzieję, że sprawimy miłą niespodziankę. Chcemy wygrywać na swoim torze i oczywiście walczyć na wyjazdach - kończy rzecznik prasowy Włókniarza.
Rzecznik prasowy częstochowskiego klubu przekazał również, że tuż po powrocie drużyny ze zgrupowania w Szklarskiej Porębie zorganizowana zostanie konferencja prasowa, na której oficjalnie zaprezentowany zostanie Jan Krzystyniak.